Jadąc elbląskimi ulicami cieszę się, że w naszym mieście coś się dzieje. Nie denerwują mnie remonty ulic ani nie wpadam w białą gorączkę na widok walca drogowego. Miejscowi malkontenci rzucili się na remonty dróg jak przysłowiowe sępy na padlinę. Zostawmy ten temat.
Chciałabym natomiast, aby ktoś zainteresował się przejazdem kolejowym na ul. Malborskiej. Nie chodzi mi o to, że przejazd samochodem przez tory to katorga. Mnie denerwuje coś innego.
Każdy kierowca i pieszy wie, że gdy zobaczy migające światła semafora ma za zadanie się zatrzymać przed przejazdem. Mnie zdarzyło się kilka razy uniknąć zamknięcia na przejeździe kolejowym tylko dlatego, że szybko chodzę. Zapewniam wszystkich, że semafor zaczął świecić jednocześnie z opuszczaniem szlabanów na przejściu.
Widziałam kilka razy jak samochody zostałyby zamknięte w środku. I nie była to wina kierowców, że tam zostali. Ktoś opuszcza szlabany nie sprawdzając, czy jakieś nieszczęsne auto zostanie tam zamknięte czy nie.
Słyszałam plotki, że opuszczanie szlabanów jest regulowane automatycznie. Nie wiem, nie sprawdziłam.
I jeszcze jedno. Odcinek ulicy Malborskiej na Zatorzu ma teraz najlepszą nawierzchnię w mieście.
Każdy kierowca i pieszy wie, że gdy zobaczy migające światła semafora ma za zadanie się zatrzymać przed przejazdem. Mnie zdarzyło się kilka razy uniknąć zamknięcia na przejeździe kolejowym tylko dlatego, że szybko chodzę. Zapewniam wszystkich, że semafor zaczął świecić jednocześnie z opuszczaniem szlabanów na przejściu.
Widziałam kilka razy jak samochody zostałyby zamknięte w środku. I nie była to wina kierowców, że tam zostali. Ktoś opuszcza szlabany nie sprawdzając, czy jakieś nieszczęsne auto zostanie tam zamknięte czy nie.
Słyszałam plotki, że opuszczanie szlabanów jest regulowane automatycznie. Nie wiem, nie sprawdziłam.
I jeszcze jedno. Odcinek ulicy Malborskiej na Zatorzu ma teraz najlepszą nawierzchnię w mieście.