Ile razy słyszeliście od znajomych a może i sami byliście w takiej sytuacji, że egzaminator wypowiada słowa: egzamin nie zaliczony. Wiemy, że potrafimy dobrze prowadzić, utwierdzają nas w tym nasi instruktorzy oraz inne osoby, jednak egzamin nie zawsze zależy od naszych umiejętności.
Często bywa tak, że egzaminatorzy oblewają nas za błędy, które popełniliśmy jeden raz a w rzeczywistości błąd ten można na egzaminie popełnić dwukrotnie. Tak wiem - można taką sprawę zgłosić, ale która osoba marząca o tym dokumencie to zrobi?
Większość boi się, że wraz ze skargą straci możliwość zdania egzaminu w przyszłości.
A teraz druga strona medalu: osoby nie potrafiące dobrze jeździć zdają egzamin za pierwszym podejściem, co jest szokiem dla ich instruktorów, jak i innych osób. Stwarzają później zagrożenie dla mieszkańców naszego miasta i dla nas kierowców, bo dostają dokument, który jest w ich rękach tylko kawałkiem plastiku, który nie ma nic wspólnego z umiejętnościami - jest to dokument szczęścia, ponieważ egzaminator polubił zdającego lub z innych przyczyn stwierdził, że po co sprawdzać jego umiejętności.
Oczywiście nie chcę obrażać osób, które zdały egzamin, ponieważ potrafią jeździć i przestrzegają przepisów drogowych. Piszę o osobach, którym dokument ten się nie należy i na egzaminie miały po prostu dużo szczęścia.
Na egzaminach karzą przestrzegać nawet najbardziej banalnych przepisów - egzamin oblany za trzymanie kierownicy jedna ręką, bądź dynamikę jazdy (zbyt wolno np. 45km/h).
Gdyby wziąć kierowców, którzy maja prawo jazdy, powiedzmy od 10 lat, przynajmniej połowa z nich by oblała, biorąc pod uwagę egzamin, w którym nie liczą się umiejętności tylko szczęście .
Nie bójcie się zgłaszać skarg za egzamin nie zaliczony, który waszym zadaniem był nie zaliczony bezpodstawnie. Każdy ma prawo walczyć o swoje, a jak nie w Elblągu, to zdacie w innym mieście, gdzie będą patrzyli na wasze umiejętności.
Jeśli zostawimy to tak jak jest, nie mamy co liczyć na poprawę zdawalności w naszym mieście. Oczywiście nie każda skarga przyniesie rezultat, ale w jedności siła i może egzaminatorzy przyłożą się bardziej do swojej pracy.
Pozdrawiam wszystkich dobrych kierowców…
Większość boi się, że wraz ze skargą straci możliwość zdania egzaminu w przyszłości.
A teraz druga strona medalu: osoby nie potrafiące dobrze jeździć zdają egzamin za pierwszym podejściem, co jest szokiem dla ich instruktorów, jak i innych osób. Stwarzają później zagrożenie dla mieszkańców naszego miasta i dla nas kierowców, bo dostają dokument, który jest w ich rękach tylko kawałkiem plastiku, który nie ma nic wspólnego z umiejętnościami - jest to dokument szczęścia, ponieważ egzaminator polubił zdającego lub z innych przyczyn stwierdził, że po co sprawdzać jego umiejętności.
Oczywiście nie chcę obrażać osób, które zdały egzamin, ponieważ potrafią jeździć i przestrzegają przepisów drogowych. Piszę o osobach, którym dokument ten się nie należy i na egzaminie miały po prostu dużo szczęścia.
Na egzaminach karzą przestrzegać nawet najbardziej banalnych przepisów - egzamin oblany za trzymanie kierownicy jedna ręką, bądź dynamikę jazdy (zbyt wolno np. 45km/h).
Gdyby wziąć kierowców, którzy maja prawo jazdy, powiedzmy od 10 lat, przynajmniej połowa z nich by oblała, biorąc pod uwagę egzamin, w którym nie liczą się umiejętności tylko szczęście .
Nie bójcie się zgłaszać skarg za egzamin nie zaliczony, który waszym zadaniem był nie zaliczony bezpodstawnie. Każdy ma prawo walczyć o swoje, a jak nie w Elblągu, to zdacie w innym mieście, gdzie będą patrzyli na wasze umiejętności.
Jeśli zostawimy to tak jak jest, nie mamy co liczyć na poprawę zdawalności w naszym mieście. Oczywiście nie każda skarga przyniesie rezultat, ale w jedności siła i może egzaminatorzy przyłożą się bardziej do swojej pracy.
Pozdrawiam wszystkich dobrych kierowców…