Reklama dźwignią handlu – tak mówi stare kupieckie przysłowie. A że dziś towarem jest prawie wszystko, to i miasta zmuszone są do promocji swoich atutów. Jednak reklama reklamie nie równa i nie każdym sposobem można odnieść sukces.
Obecne władze miasta od samego początku zapowiadały potrzebę usprawnienia promocji miasta. Wskazywano na konieczność szerszej reklamy Elbląga jako miejsca przyjaznego inwestorom, ale i zarazem ciekawego turystycznie. By to zrealizować znacznie zwiększono budżet na ten cel.
Można oczywiście dyskutować o tym, czy wydawanie setek tysięcy złotych na klubu sportowe czy też bilbordy jest właściwym. Niewątpliwym kryterium oceny mogą być ich skutki. Seria plakatów „Malowniczy Elbląg zaprasza” już rozsławiła nasze miasto w Polsce, ale nie tak jak byśmy tego chcieli. Nominacja w konkursie na najgorsze reklamy mijającego roku nie jest budująca. Niestety, a raczej stety, jej skuteczność jest ograniczona ponieważ jeden z szerokoformatowych plakatów znajduje się w okolicach Pasłęka... przy starej siódemce. Jest to reklama w polu o zerowym oddziaływaniu i dzięki temu od prawie pół roku turyści nie mają okazji by skusić się na „Malowniczy Elbląg”. Czy taka niegospodarność jest celowa?
Można oczywiście dyskutować o tym, czy wydawanie setek tysięcy złotych na klubu sportowe czy też bilbordy jest właściwym. Niewątpliwym kryterium oceny mogą być ich skutki. Seria plakatów „Malowniczy Elbląg zaprasza” już rozsławiła nasze miasto w Polsce, ale nie tak jak byśmy tego chcieli. Nominacja w konkursie na najgorsze reklamy mijającego roku nie jest budująca. Niestety, a raczej stety, jej skuteczność jest ograniczona ponieważ jeden z szerokoformatowych plakatów znajduje się w okolicach Pasłęka... przy starej siódemce. Jest to reklama w polu o zerowym oddziaływaniu i dzięki temu od prawie pół roku turyści nie mają okazji by skusić się na „Malowniczy Elbląg”. Czy taka niegospodarność jest celowa?