- Z 55. minut gry jestem bardzo zadowolony, bo graliśmy to, co zakładaliśmy. Nie wiem, skąd ten brak koncentracji na początku drugiej połowy. Pięć minut zdecydowało o końcowym wyniku - powiedział po przegranym meczu z KPR Gminy Kobierzyce trener Startu Roman Mont.
Elblążanki od pierwszych minut grały z brązowymi medalistami jak równy z równym i to przyjezdne musiały gonić wynik. Potem na tablicy wyników wielokrotnie widniał remis, a na przerwę zespoły udały się przy stanie 17:18. Zaraz po zmianie stron obrał gry diametralnie uległ zmianie, kobierzyczanki w krótkim czasie odskoczyły na kilka bramek i elblążankom nie udało się już ich dogonić. Start przegrał z KPR Gminy 33:38.
- Pierwsze trzydzieści minut to walka bramka za bramkę. Początek drugiej połowy był zabójczy w naszym wykonaniu, rzuciłyśmy pięć bramek z rzędu i już ten mecz troszkę miałyśmy pod kontrolą. W Elblągu zawsze ciężko się gra. Jest tu bardzo fajny, młody zespół którym super kieruje Vitoria Macedo i nie spodziewałyśmy się, że łatwego meczu - powiedziała po meczu skrzydłowa KPR Mariola Wiertelak.
- Pierwsza połowa pokazała, że możemy walczyć z top 3. Kobierzyce w tym roku również aspirują do medalu. Nasza gra jest dobrym prognostykiem. Na początku drugiej połowy zrobiłyśmy kilka błędów z rzędu, co jest niedopuszczalne i nie powinno się wydarzyć. Jestem pewna, że to właśnie zaważyło na tym, że musiałyśmy potem gonić - mówiła Paulina Stapurewicz.
Trener Roman Mont był zadowolony, że przez większość meczu jego zawodniczki realizowały założony plan.
- Z 55. minut gry jestem bardzo zadowolony, bo graliśmy to co zakładaliśmy. Nie wiem skąd ten brak koncentracji na początku drugiej połowy. Pięć minut zdecydowało o końcowym wyniku. Była jeszcze szansa dopaść Kobierzyce w końcówce. Może zabrakło chłodnej głowy, robiliśmy błędy, doszliśmy na trzy bramki, mieliśmy przewagę, trzeba było dorzucić na dwie i nerwówka byłaby po stronie Kobierzyc. W drugiej połowie ustawiliśmy mobilne zawodniczki, które bardzo utrudniały grę i bramkarka mogła bronić. W pierwszej połowie nam nie pomogła, w drugiej było lepiej. W pierwszej połowie zrealizowaliśmy plan, który ćwiczyliśmy cały tydzień. To plan na przyszłe granie. Generalnie skupiamy się na ataku do bramki, a drugą połowę rozpoczęliśmy niejako po staremu, gdzie długo przygotowywaliśmy akcje, zamiast wziąć piłkę i próbować atakować. Staraliśmy się uprościć grę, stad tylko trzy błędy w pierwszej połowie, co bardzo rzadko nam się zdarzało. Błędy raczej wynikały nie, tak jak było to do tej pory, z bojaźni, tylko z chęci podjęcia ryzyka. Chcieliśmy atakować z każdej piłki, szukać sobie pozycji do gry, unikać rzutów z drugiej linii i współpracować z pierwszą - podsumował szkoleniowiec EKS.
Zespoły Orlen Superligi Kobiet to ligowej rywalizacji powrócą dopiero w pierwszy weekend stycznia. Kadrowiczki, w tym kołowa Startu Nikola Głębocka, udały się na zgrupowanie kadry, by już 30 listopada zagrać pierwszy mecz na mistrzostwach świata w duńskim Herning.