Zawodniczki Startu przez pierwsze trzydzieści minut meczu z mistrzyniami Polski pokazały, że mogą nawiązać wyrównaną walkę z najlepszymi. Niestety zmęczenie i mała możliwość rotacji składem dała o sobie znać w drugiej odsłonie zawodów, co rywalki wykorzystały i wywiozły z Elbląga komplet punktów.
Dwanaście zawodniczek elbląskiego Startu w 17. serii gier próbowało nawiązać walkę z mistrzyniami Polski. W pierwszej połowie podopieczne Andrzeja Niewrzawy wykazały ogromną wolę walki, nie kryły radości po każdej zdobytej bramce, a tych rzuciły o dwie więcej od lublinianek. W przerwie w szatni lubelskiego zespołu musiały paść mocne słowa, bo po wznowieniu przyjezdne błyskawicznie odrobiły straty i gdy już wyszły na prowadzenie, to nie oddały go do końca spotkania.
- Tak bardzo chciałyśmy mieć wynik pod kontrolą, że na siłę próbowałyśmy znajdować sytuacje bramkowe i ciężko nam to szło - powiedziała po meczu Joanna Waga. - W pewnym momencie oddawałyśmy mało rzutów albo traciłyśmy piłki nie oddając rzutu, a to jest najgorsze co może być. Mamy trochę problemów kadrowych, ale próbujemy je łatać jak się da. Fragmentami zagrałyśmy naprawdę fajny mecz. Żałujemy, że nie wykorzystałyśmy wszystkich rzutów karnych, bo było ich dużo, a wynik po pierwszej połowie mógł być jeszcze lepszy. Walczymy jednak dalej - podsumowała doświadczona rozgrywająca.
Mimo, że Start przegrał trener Andrzej Niewrzawa pochwalił po meczu swoje podopieczne - To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu i chylę czoła przed zawodniczkami, że w tak wąskim składzie mocno się postawiły. Może zabrzmi to prozaicznie, ale moje zawodniczki były coraz bardziej zmęczone. Nie mieliśmy za dużo zmian i z każdą kolejną minutą zmęczenie było coraz większe. Dopóki głowa była przytomna, to realizowały założenia taktyczne, potem zaczęły rzucać w dół bramki, a bramkarki z Lublina są dobre w dolnych rzutach i odbiły parę piłek. Kiedy zajrzało nam w oczy widmo zwycięstwa, to przestaliśmy rzucać odważnie. Na papierze graliśmy z reprezentacją Polski, na każdej pozycji zespołu z Lublina była kadrowiczka. To nie oznacza, że nie mogliśmy podjąć walki. Dziewczyny ją podjęły, zabrakło doświadczenia, odwagi, umiejętności i szczęścia. Musimy pracować dalej, rozwijać się i wierzyć w to, co robimy - dodał szkoleniowiec EKS.
Z trybun mecz obserwowały kontuzjowane zawodniczki Barbara Choromańska, Milica Rancic i Justyna Świerczek oraz spodziewająca się dziecka Aleksandra Garczarczyk, która także była zadowolona z gry swoich koleżanek - Wynik nie odzwierciedla przebiegu całego meczu. Mój zespół w pierwszej połowie zagrał bardzo dobrze. Tyle, na ile starczyło sił, to dziewczyny grały i pokazały, że w zespole drzemie duży potencjał. Dziewczyny walczą i to jest najważniejsze.
Start kolejne spotkanie zagra w niedzielę (23 lutego) w Jarosławiu z miejscowym JKS Eurobud.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
Patronem medialnym Startu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl