UWAGA!

Zaważyła nieskuteczność (piłka nożna)

Elbląska Olimpia przegrała drugi z rzędu mecz kontrolny. Tym razem olimpijczycy na sztucznej murawie w Gdyni ulegli trzecioligowej Kaszubii Kościerzyna 1:2. Wszystkie gole w tym meczu strzelali zawodnicy z Kaszub, bo samobójcze trafienie dla Olimpii zaliczył Marcin Wojtkiewicz.

Dobrze grali, ale przegrali
     Lider III ligi podlasko-warmińsko-mazurskiej w odstępie trzech dni rozegrał diametralnie inny mecz jak przegrane 1:4 spotkanie z Bałtykiem Gdynia, a mimo to zszedł z boiska pokonany. Tym razem po raz kolejny sprawdziła się stara piłkarska prawda, że niewykorzystane sytuację się mszczą. Zawodnicy Olimpii w ciągu 90 minut stworzyli bodajże sześć stuprocentowych okazji do zdobycia goli, których jednak nie wykorzystali i przegrali mecz. Umowny gospodarz środowego pojedynku Kaszubia oddała na olimpijską bramkę trzy strzały i cieszyła się z wygranej 2:1.
     
     Napór Olimpii od samego początku
     Od pierwszej minuty gracze Tomasza Wichniarka z impetem ruszyli na bramkę Janusza Kafarskiego i już w 2. minucie bliski zdobycia bramki był Krzysztof Biegański, którego długim dokładnym podaniem obsłużył Paweł Jurgielewicz. Niestety, młody napastnik przy próbie lobowania bramkarza był mało precyzyjny i piłką nieznacznie minęła bramkę. Więcej szczęścia miał Biegański osiem minut później, kiedy mocno zacentrował w pole karne, a tam niefortunnie interweniujący obrońca Kaszubi Marcin Wojtkiewicz wpakował futbolówkę do siatki obok bezradnego golkipera. Po zdobyciu gola elblążanie nie zamierzali osiąść na laurach i raz po raz niepokoili defensywę rywali. Groźnie na bramkę Kaszubii strzelali Ukrainiec Anton Kolosov (raz prawą, raz lewą nogą), Mateusz Roszak (dwukrotnie), Mateusz Kowalczyk i wspomniany Biegański. Niestety, ani razu piłka nie znalazła drogi do bramki, albo mijała jej światło, albo na posterunku był Kafarski. W 43. minucie wydawało się, że nic już nie uchroni Kaszubii od straty bramki, ale ponownie będący w sytuacji sam na sam z bramkarzem Biegański uderzył zbyt mocno i piłka przeleciała nad poprzeczką.
     
     Zabójcza skuteczność Kaszubii, nieskuteczny Kolosov
     Po zmianie stron gra nadal wyglądała jak w pierwszej części meczu, ale tylko do 68. minuty. Wówczas to Kaszubia oddała pierwszy strzał w światło bramki i od razu zdobyła gola. Po raz kolejny nie popisała się defensywa Olimpii, która dopuściła do straty bramki po stałym fragmencie gry, rzucie rożnym. Wcześniej dwie bardzo dobre okazje stworzyli gracze z Elbląga, ale najpierw w zamieszaniu podbramkowym ostatecznie piłka padła łupem bramkarza, a w 66. minucie najładniejsza akcja meczu - dwójkowa wymiana piłki pomiędzy Mateuszem Kołodziejskim i Kolosovem zakończyła się uderzeniem z ostrego kąta tego ostatniego, minimalnie niecelnym. Po chwili zrobiło się 1:1, ale po bramce samobójczej.
     Potem nastąpił słabszy okres gry elblążan, który z zimną krwią wykorzystali Kaszubi. W 74. minucie wyszli na prowadzenie, i jak się później okazało, nie oddali go do końca. Niewinnie wyglądająca akcja kościerzynian przyniosła im dość kuriozalnego gola. Krzysztof Hyz zupełnie niepotrzebnie zdecydował się na interwencję daleko od własnego pola karnego. Wykorzystał to Michał Drzymała, który przytomnie wymanewrował elbląskiego golkipera i strzałem spod bocznej linii z ok. 25 metrów skierował futbolówkę do pustej bramki. Strata drugiego gola zmusiła Olimpię do jeszcze intensywniejszych ataków, niestety wszystkie one zakończyły się niepowodzeniami. W ostatnich pięciu minutach dwie stuprocentowe sytuacje, obie sam na sam, zmarnował Kolosov, który najpierw uderzył o centymetry obok lewego słupka, a chwilę później przekombinował, zbyt długo zwlekając z oddaniem strzału, który w efekcie sparował bramkarz. Tym samym Olimpia przegrała mecz, w którym przez 80 procent czasu gry posiadała zdecydowaną przewagę, a rywale oddali zaledwie trzy celne strzały, przy 10 uderzeniach w światło bramki zawodników Olimpii.
     
     Trener o meczu
     Tomasz Wichniarek (trener Olimpii): - Zagraliśmy zdecydowanie inaczej, lepiej niż z Bałtykiem. Co z tego, skoro nie potrafiliśmy wykorzystać ani jednej ze stworzonych bardzo dobrych sytuacji, nawet gola dla nas musiał zdobyć zawodnik rywala. To, co martwi, obok fatalnej skuteczności, to fakt, że znów straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, rzucie rożnym. Indywidualny błąd, brak krycia i bramka bliźniaczo podobna do tej, którą strzelił nam Nadolny z Bałtyku. To wynika z faktu, że nie trenujemy tych stałych fragmentów, ustawiania się, bo po prostu nie mamy gdzie tego zrobić. Na hali czy na małym boisku tego nie przećwiczymy. Dziś pograliśmy w pierwszej godzinie gry, potem na własne życzenie zrobiliśmy sobie bałagan na boisku, sami sobie strzeliliśmy te bramki. Były sytuacje żeby wyrównać, nawet wygrać, ale się nie udało. Jeśli nie znajdziemy dobrego boiska do soboty, a nic na to nie wskazuje, to nie odbędzie się sparing z Dzierzgoniem, bo granie na błocie i narażanie się na kontuzje krótko przed ligą nie ma sensu.
     
     Kaszubia Kościerzyna - Olimpia Elbląg 2:1 (0:1)
     0:1 - Wojtkiewicz (10.), 1:1 - Szmit (68.), 2:1 - Drzymała (74.)
     Kaszubia: Kafarski - Bieliński, Żuk, Wojtkiewicz, Gołuński, Kubsik, Drzymała, Grzywacz, Kwietniewski, Wysiecki. Ponadto zagrali: Literski, Troka, Szmit, Buraczewski, Wirkus, Cieszyński, Neścior
     Olimpia: Hyz (73. Kuć) - Kitowski (70. Laskowski), Treszczotko, Jurgielewicz (70. Hajman), Stawiński, Styś (46. M. Anuszek), Nowacki (65. Chmielecki), Kowalczyk, Roszak, Kolosov, Biegański (65. Kołodziejski).
BAR

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama