W zaległym meczu 4. kolejki piłkarze ręczni II-ligowego Techtransu Darad Elbląg zaledwie zremisowali we własnej hali z Bosmanem Gwardią Koszalin 19:19 (12:12). Elblążanie mogli ten mecz rozstrzygnąć na własną korzyść, ale byli zbyt mało skuteczni i mieli za długie przestoje w grze.
Sobotni mecz był przedsmakiem tego, co będzie działo się w końcówce sezonu. Zarówno Techtrans, jak i Gwardia jeszcze przed sezonem zgłaszały aspiracje do awansu. Tak więc mecz ten miał być nie tylko walką o ligowe punkty, ale także o psychiczną przewagę przed wiosennym rewanżem. Oba zespoły wprawdzie stworzyły ciekawe i emocjonujące widowisko, ale kibice zgromadzeni w hali MOS-u spodziewali się zupełnie innego wyniku. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, trener Techtransu Marek Woronowicz twierdził, że będzie to jeden z ważniejszych meczy i trzeba go wygrać różnicą co najmniej pięciu bramek. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i elblążanie zaledwie zremisowali to spotkanie, co stawia ich w trudniejszej sytuacji przez rewanżem w Koszalinie. Gospodarze widocznie nie wytrzymali obciążenia psychicznego jakie towarzyszyło temu meczowi.
Początek sobotniej konfrontacji pomyślnie ułożył się dla elblążan, którzy prowadzili już 7:2, ale w ich grze nastąpił niekontrolowany przestój. Gospodarze nie wykorzystywali dogodnych sytuacji, a ich rzuty zamiast trafiać do bramki trafiały w słupki i poprzeczkę bramki gości. Gwardia w tym okresie starała się grać spokojnie w pełni wykonując przedmeczowe założenia trenera. Ekipa z Koszalina powoli zaczęła odrabiać straty i do przerwy mieliśmy wynik remisowy 12:12.
Po zmianie stron ponownie ton grze nadawali gospodarze. Najpierw dwa razy rzuty karne obronił Marcin Lisowski, a dobra gra w ataku i obronie sprawiła, że Techtrans wyszedł na prowadzenie 45. min 17:13. Pięć minut później nadal prowadzili elblążanie 18:15. Niestety radość w naszych szeregach nie trwała zbyt długo. Kolejny przestój w grze naszej siódemki (elblążanie grali w osłabieniu bez Laskowskiego) sprawił, że w 54. min przyjezdni znów doprowadzili do wyrównania 18:18. Chwilę później po trafieniu Piotra Stasiuka niespodziewanie Gwardia wyszła na prowadzenie 18:19. Końcówka meczu była bardzo zacięta i dramatyczna. W 57. min celnym rzutem popisał się Mariusz Babicki i mieliśmy dziewiąty remis w tym spotkaniu 19:19. Ostatnie trzy minuty to prawdziwy horror zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Na 90 sekund przed ostatnim gwizdkiem goście zdobywają bramkę, ale sędziowie jej nie uznają twierdząc, że wcześniej był faul w ataku. Kilka sekund później po rzucie Babickiego piłka trafia w poprzeczkę i Techtrans zmarnował kolejną sytuację do objęcia prowadzenia. Jeszcze w samej końcówce losy meczu mógł odmienić Piotr Minkiewicz, ale trafił wprost w nogi bramkarza gości Michała Płuciennika. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, a trener Woronowicz stwierdzi, że taki wynik jest porażką Techtransu. Na pochwałę zasługuje jedynie elbląski bramkarz Marcin Lisowski, który tego dnia był wyróżniającą się postacią w siódemce gospodarzy. Lisowski w ostatniej chwili zastąpił Zenona Korzeniowskiego, który na rozgrzewce naderwał sobie mięsień uda, grał zaledwie trzy minuty i sam poprosił o zmianę.
Techtrans Darad Elbląg - Bosman Gwardia Koszalin 19:19 (12:12)
Techtrans: Lisowski, Korzeniowski - Minkiewicz 3, Roszkowski 2, Laskowski 2, Stypułkowski 2, Pożoga 1, Januszewski 4, Saramak, Lenarczyk, Pierepienko, Balawajder 1, Babicki 3, Szramka 1.
Zobacz tabele
Początek sobotniej konfrontacji pomyślnie ułożył się dla elblążan, którzy prowadzili już 7:2, ale w ich grze nastąpił niekontrolowany przestój. Gospodarze nie wykorzystywali dogodnych sytuacji, a ich rzuty zamiast trafiać do bramki trafiały w słupki i poprzeczkę bramki gości. Gwardia w tym okresie starała się grać spokojnie w pełni wykonując przedmeczowe założenia trenera. Ekipa z Koszalina powoli zaczęła odrabiać straty i do przerwy mieliśmy wynik remisowy 12:12.
Po zmianie stron ponownie ton grze nadawali gospodarze. Najpierw dwa razy rzuty karne obronił Marcin Lisowski, a dobra gra w ataku i obronie sprawiła, że Techtrans wyszedł na prowadzenie 45. min 17:13. Pięć minut później nadal prowadzili elblążanie 18:15. Niestety radość w naszych szeregach nie trwała zbyt długo. Kolejny przestój w grze naszej siódemki (elblążanie grali w osłabieniu bez Laskowskiego) sprawił, że w 54. min przyjezdni znów doprowadzili do wyrównania 18:18. Chwilę później po trafieniu Piotra Stasiuka niespodziewanie Gwardia wyszła na prowadzenie 18:19. Końcówka meczu była bardzo zacięta i dramatyczna. W 57. min celnym rzutem popisał się Mariusz Babicki i mieliśmy dziewiąty remis w tym spotkaniu 19:19. Ostatnie trzy minuty to prawdziwy horror zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Na 90 sekund przed ostatnim gwizdkiem goście zdobywają bramkę, ale sędziowie jej nie uznają twierdząc, że wcześniej był faul w ataku. Kilka sekund później po rzucie Babickiego piłka trafia w poprzeczkę i Techtrans zmarnował kolejną sytuację do objęcia prowadzenia. Jeszcze w samej końcówce losy meczu mógł odmienić Piotr Minkiewicz, ale trafił wprost w nogi bramkarza gości Michała Płuciennika. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, a trener Woronowicz stwierdzi, że taki wynik jest porażką Techtransu. Na pochwałę zasługuje jedynie elbląski bramkarz Marcin Lisowski, który tego dnia był wyróżniającą się postacią w siódemce gospodarzy. Lisowski w ostatniej chwili zastąpił Zenona Korzeniowskiego, który na rozgrzewce naderwał sobie mięsień uda, grał zaledwie trzy minuty i sam poprosił o zmianę.
Techtrans Darad Elbląg - Bosman Gwardia Koszalin 19:19 (12:12)
Techtrans: Lisowski, Korzeniowski - Minkiewicz 3, Roszkowski 2, Laskowski 2, Stypułkowski 2, Pożoga 1, Januszewski 4, Saramak, Lenarczyk, Pierepienko, Balawajder 1, Babicki 3, Szramka 1.
Zobacz tabele
MP