W tym sezonie na parkiecie Łącznościowca nie wygrał jeszcze żaden zespół i nie udało się to także szczypiornistkom Startu Elbląg które w meczu 10. kolejki uległy gospodyniom 23:31 (10:14). Mimo porażki Start nadal znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli.
Łącznościowiec przystąpił do tego pojedynku bez swojej jednej z najlepszych zawodniczek Oleny Naumienko i to miała być szansa dla naszych szczypiornistek, by przerwać dobrą passę gospodyń na ich parkiecie. Okazało się jednak, że szczecinianki bez Naumienko także potrafią wygrywać, a to co zaprezentowały w sobotę wprawiło w podziw nie tylko zespół przyjezdny, ale także kibiców ze Szczecina. Łącznościowiec przeważał od pierwszej do ostatniej minuty sprawiając wrażenie zespołu bardziej poukładanego i wiedzącego po co wyszedł na parkiet. Niestety nie można tego powiedzieć o Starcie, któremu wprawdzie walki i ambicji nie można odmówić, ale pomysłu na powstrzymanie szczecinianek na pewno tak.
Początek spotkania to wręcz koncertowa gra Łącznościowca, który po 13 minutach prowadził aż 8:0. To był swego rodzaju nokaut elblążanek, które nie potrafiły znaleźć recepty na szczelną obronę gospodyń, a gdy im się to już udawało na ich drodze stawała świetnie tego dnia dysponowana bramkarka Łącznościowca - Solomija Sziwierska. W ciągu tych trzynastu minut Start miał zaledwie dwie sytuacje do zdobycia bramki, ale rzut Elżbiety Olszewskiej obroniła Sziwierska, a Iwona Błaszkowska trafiła w słupek. W pozostałych akcjach nasze piłkarki sprawiały wrażenie jakby po raz pierwszy w życiu wyszły na parkiet. Gubiły piłki i popełniały proste błędy, co skrzętnie wykorzystywały gospodynie.
Niemoc strzelecką przełamała dopiero w 13 min. Kinga Polenz, która wykorzystała rzut karny podyktowany po faulu na Olszewskiej. Dwie minuty później Olszewska umieściła piłkę w siatce rywalek, ale nadal Łącznościowiec utrzymywał bezpieczną przewagę 8:2. Zdecydowanie lepiej nasze panie zaprezentowały się w drugim kwadransie pierwszej odsłony. Do bramki za Natalię Charłamową weszła Izabela Zwiewka, która kilkoma udanymi interwencjami choć na moment przytrzymała rozpędzone szczecinianki. Elblążanki mozolnie, ale skutecznie odrabiały straty z pierwszych minut. Coraz częściej bramkami kończyły się akcje dogrywane na koło bądź też indywidualne zagrania Błaszkowskiej. Po pierwszych 30 minutach gospodynie prowadziły już tylko 14:10, przez co w drugiej połowie zapowiadały się spore emocje.
I tak też było, ale tylko przez pierwsze pięć minut. Najpierw do bramki rywalek trafiła Olszewska, za moment Polenz i w 35 min. Start przegrywał już tylko 12:14. Wydawało się, że elblążanki są na najlepszej drodze, by po raz pierwszy w tym meczu doprowadzić do wyrównania. Niestety nasze piłkarki pościg za wynikiem okupiły stratą wielu sił, co miało brzemienne skutki w dalszych minutach pojedynku. Wciąż grająca z urazem nogi Błaszkowska musiała na moment opuścić boisko, zmieniła ją Alesia Migdaliova, ale pochodząca z Białorusi rozgrywająca Startu nie była w stanie zastąpić na parkiecie swojej koleżanki. To właśnie po rzutach z nieprzygotowanych pozycji Migdaliovej piłkę łapała bramkarka Łącznościowca, która błyskawicznie wyprowadzała kontrataki raz do prawego, raz do lewego skrzydła. A robiła to tak umiejętnie i precyzyjnie, że zarówno Ewelinie Roguckiej, jak i Joannie Sawickiej nie pozostawało nic innego, jak tylko wykorzystywanie sytuacji sam na sam z naszą bramkarką. W ciągu zaledwie ośmiu minut Łącznościowiec zdobył sześć bramek z rzędu nie tracąc przy tym żadnej i w 43 min. na tablicy widniał wynik 20:12. W tym momencie stało się niemal jasne, że Start - by myśleć jeszcze o nawiązaniu równorzędnej walki - musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Niestety brakowało przebywającej na ławce Błaszkowskiej, a co gorsza brakowało w naszym zespole pomysłu nie tylko na grę, ale także na zahamowanie szybkich kontrataków gospodyń. Elblążanki walczyły, ale co z tego, skoro ich gra była bardzo szarpana i nie poukładana. W taki sposób nie były w stanie w żaden sposób zagrozić rywalkom.
W 50 min. szczecinianki prowadziły 25:16 i były już pewne, że nic złego w tym spotkaniu nie może im się przytrafić. Do końca kontrolowały przebieg gry pozwalając rywalkom jedynie na zmniejszenie strat do ośmiu oczek. Ostatecznie mecz zakończył się w pełni zasłużonym zwycięstwem rewelacji tego sezonu - drużyny Łącznościowca, która na własnym parkiecie jeszcze nie raz odprawi z kwitkiem zespołył wyżej notowane w tabeli.
Łącznościowiec Szczecin - Start Elbląg 31:23 (14:10)
Start: Charłamowa, Zwiewka - Stelina, Pełka 2, Koniuszaniec, Błaszkowska 3, Polenz 8, Szklarczuk 4, Korowacka, Olszewska 4, Migdaliova 2, Żurawska.
Łącznościowiec: Sziwierska, Siódmiak - Całużyńska 6, Andzejewska 1, Stanisławek, Zaniewska, Rogucka 8, Szott 1, Piontke 4, Brzozowska 2, Stefaniuk, Sawicka 9.
Komplet wyników 10. kolejki: Sośnica Gliwice - Pogoń 1922 Żory 33:27 (14:17), Zgoda Ruda Śląska - Gościbia Sułkowice 24:14 (12:9), Zagłębie Lubin - Vitaral Jelfa Jelenia Góra 26:26 (15:13), SPR Lublin - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 35:25 (18:12), Nata AZS AWFiS Gdańsk - AZS Politechnika Koszalin 28:16 (15:7), Łącznościowiec Szczecin - Start Elbląg 31:23 (14:10).
Zobacz tabele
Początek spotkania to wręcz koncertowa gra Łącznościowca, który po 13 minutach prowadził aż 8:0. To był swego rodzaju nokaut elblążanek, które nie potrafiły znaleźć recepty na szczelną obronę gospodyń, a gdy im się to już udawało na ich drodze stawała świetnie tego dnia dysponowana bramkarka Łącznościowca - Solomija Sziwierska. W ciągu tych trzynastu minut Start miał zaledwie dwie sytuacje do zdobycia bramki, ale rzut Elżbiety Olszewskiej obroniła Sziwierska, a Iwona Błaszkowska trafiła w słupek. W pozostałych akcjach nasze piłkarki sprawiały wrażenie jakby po raz pierwszy w życiu wyszły na parkiet. Gubiły piłki i popełniały proste błędy, co skrzętnie wykorzystywały gospodynie.
Niemoc strzelecką przełamała dopiero w 13 min. Kinga Polenz, która wykorzystała rzut karny podyktowany po faulu na Olszewskiej. Dwie minuty później Olszewska umieściła piłkę w siatce rywalek, ale nadal Łącznościowiec utrzymywał bezpieczną przewagę 8:2. Zdecydowanie lepiej nasze panie zaprezentowały się w drugim kwadransie pierwszej odsłony. Do bramki za Natalię Charłamową weszła Izabela Zwiewka, która kilkoma udanymi interwencjami choć na moment przytrzymała rozpędzone szczecinianki. Elblążanki mozolnie, ale skutecznie odrabiały straty z pierwszych minut. Coraz częściej bramkami kończyły się akcje dogrywane na koło bądź też indywidualne zagrania Błaszkowskiej. Po pierwszych 30 minutach gospodynie prowadziły już tylko 14:10, przez co w drugiej połowie zapowiadały się spore emocje.
I tak też było, ale tylko przez pierwsze pięć minut. Najpierw do bramki rywalek trafiła Olszewska, za moment Polenz i w 35 min. Start przegrywał już tylko 12:14. Wydawało się, że elblążanki są na najlepszej drodze, by po raz pierwszy w tym meczu doprowadzić do wyrównania. Niestety nasze piłkarki pościg za wynikiem okupiły stratą wielu sił, co miało brzemienne skutki w dalszych minutach pojedynku. Wciąż grająca z urazem nogi Błaszkowska musiała na moment opuścić boisko, zmieniła ją Alesia Migdaliova, ale pochodząca z Białorusi rozgrywająca Startu nie była w stanie zastąpić na parkiecie swojej koleżanki. To właśnie po rzutach z nieprzygotowanych pozycji Migdaliovej piłkę łapała bramkarka Łącznościowca, która błyskawicznie wyprowadzała kontrataki raz do prawego, raz do lewego skrzydła. A robiła to tak umiejętnie i precyzyjnie, że zarówno Ewelinie Roguckiej, jak i Joannie Sawickiej nie pozostawało nic innego, jak tylko wykorzystywanie sytuacji sam na sam z naszą bramkarką. W ciągu zaledwie ośmiu minut Łącznościowiec zdobył sześć bramek z rzędu nie tracąc przy tym żadnej i w 43 min. na tablicy widniał wynik 20:12. W tym momencie stało się niemal jasne, że Start - by myśleć jeszcze o nawiązaniu równorzędnej walki - musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Niestety brakowało przebywającej na ławce Błaszkowskiej, a co gorsza brakowało w naszym zespole pomysłu nie tylko na grę, ale także na zahamowanie szybkich kontrataków gospodyń. Elblążanki walczyły, ale co z tego, skoro ich gra była bardzo szarpana i nie poukładana. W taki sposób nie były w stanie w żaden sposób zagrozić rywalkom.
W 50 min. szczecinianki prowadziły 25:16 i były już pewne, że nic złego w tym spotkaniu nie może im się przytrafić. Do końca kontrolowały przebieg gry pozwalając rywalkom jedynie na zmniejszenie strat do ośmiu oczek. Ostatecznie mecz zakończył się w pełni zasłużonym zwycięstwem rewelacji tego sezonu - drużyny Łącznościowca, która na własnym parkiecie jeszcze nie raz odprawi z kwitkiem zespołył wyżej notowane w tabeli.
Łącznościowiec Szczecin - Start Elbląg 31:23 (14:10)
Start: Charłamowa, Zwiewka - Stelina, Pełka 2, Koniuszaniec, Błaszkowska 3, Polenz 8, Szklarczuk 4, Korowacka, Olszewska 4, Migdaliova 2, Żurawska.
Łącznościowiec: Sziwierska, Siódmiak - Całużyńska 6, Andzejewska 1, Stanisławek, Zaniewska, Rogucka 8, Szott 1, Piontke 4, Brzozowska 2, Stefaniuk, Sawicka 9.
Komplet wyników 10. kolejki: Sośnica Gliwice - Pogoń 1922 Żory 33:27 (14:17), Zgoda Ruda Śląska - Gościbia Sułkowice 24:14 (12:9), Zagłębie Lubin - Vitaral Jelfa Jelenia Góra 26:26 (15:13), SPR Lublin - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 35:25 (18:12), Nata AZS AWFiS Gdańsk - AZS Politechnika Koszalin 28:16 (15:7), Łącznościowiec Szczecin - Start Elbląg 31:23 (14:10).
Zobacz tabele
MP