Lider tabeli elbląska Olimpia rozgromiła kolejnego rywala. Tym razem żółto-biało-niebiescy w stosunku 5:0 rozbili Orła Kolno. Aż cztery gole w tym meczu zdobył Piotr Trafarski, który z 13 trafieniami przewodzi klasyfikacji strzelców III ligi grupy podlasko-warmińsko-mazurskiej. Zaledwie punkt z Siemiatycz przywiozła Concordia Elbląg, która zremisowała 1:1 z Cresovią. Gola dla pomarańczowo-czarnych zdobył Mariusz Włodarczyk.
Gole dla Olimpii kwestią czasu
Od samego początku meczu Olimpia zdecydowanie dominowała na boisku, a goście ograniczyli się wyłącznie do defensywy, ustawiając się w dziesięciu na własnej połowie. Nie mieli żadnych szans na nawiązanie jakiejkolwiek walki z elblążanami, dość powiedzieć, że jedyny rzut rożny wykonywali w 90. minucie gry, a na bramkę Krzysztofa Hyza nie oddali ani jednego celnego strzału.
Już w 1. minucie lewą stroną boiska przedarł się Mateusz Roszak, który spod linii końcowej dograł do Krzysztofa Biegańskiego na 5 metr, ale napastnik Olimpii uderzył zbyt lekko i w sam środek bramki, by zaskoczyć Jarosława Kostucha. Po kolejnej minucie popchnięty Biegański upadł w polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się faulu. Znów gorąco na przedpolu kolneńskiej bramki było w 12. minucie, kiedy to do dośrodkowania Karola Stysia dopadł niezwykle aktywny Biegański, jednak piłka po jego strzale przeturlała się wzdłuż linii bramkowej i wyszła w aut. Szczęście do napastnika Olimpii uśmiechnęło się wreszcie w 22. minucie. Bardzo dobrym, prostopadłym podaniem ze środka pola popisał się Paweł Nowacki. Biegański wpadł w pole karne i niesygnalizowanym uderzeniem z 12 metra, w pełnym biegu, bez przyjęcia piłki, strzelając po krótkim rogu, wyprowadził Olimpię na prowadzenie. W 27. minucie mogło być 2:0, ale bardzo mocne uderzenie… Biegańskiego wylądowało na słupku bramki Orła i wyszło w pole.
Koncert Trafarskiego
Pierwsze dwa kwadranse na boisku szalał Biegański, po upływie 30 minut swój koncert rozpoczął Piotr Trafarski. O ile młody napastnik rodem z Poznania tylko raz przechytrzył bramkarza gości, to najlepszy snajper III ligi popisał się fantastyczną skutecznością. Praktycznie każdy kontakt Trafarskiego z piłką „pachniał” golem. „Trafar” po raz pierwszy „ukąsił” w 33. minucie, wykorzystując dokładne podanie mającego największe zasługi przy tej bramce Michała Stawińskiego, który z dziecinną łatwością ograł defensywę Orła. W 35. minucie świetny duet Trafarski - Biegański mógł pokusić się o trzecie trafienie, jednak ten pierwszy podał zbyt mocno i znów futbolówka potoczyła się jedynie wzdłuż linii bramkowej. Jednak jeszcze w pierwszej połowie Trafarski po raz drugi pokonał Kostucha. Ostatnie podanie przy trzeciej bramce zaliczył Styś, Trafarski wziął „na plecy” dwóch defensorów Orła, wygrał z nimi pojedynek biegowy i swój rajd z 35 metra zakończył uderzeniem nie do obrony z 12 metra obok bezradnego golkipera.
Po zmianie stron Olimpia nieco spuściła z tonu, usatysfakcjonowana trzybramkowym prowadzeniem nie forsowała już zbytnio tempa, ale nadal trwał koncert Trafarskiego. Pierwsze ostrzeżenie dla przyjezdnych w drugiej odsłonie to strzał z bardzo ostrego kąta Trafarskiego w 48. minucie (wprost w bramkarza) i dobitka-bomba Biegańskiego, która o centymetry minęła lewy słupek bramki. Później w odstępie 20 minut na bramkę przyjezdnych groźnie strzelali Michał Chmielecki, Paweł Nowacki i wprowadzony na boisku w drugiej połowie Mateusz Kowalczyk. Wreszcie nadeszła 80. minuta meczu i padła najładniejsza bramka meczu zdobyta oczywiście przez Piotra Trafarskiego. Supersnajper Olimpii (13 goli w 7 meczach, lider klasyfikacji strzelców ligi) uderzył podkręconą piłkę z samego narożnika pola karnego, a ta wylądowała idealnie w okienku bramki Orła. 4:0 dla Olimpii tak wpłynęło na arbitra Czyżniewskiego z Olsztyna, że przymykał oko na zagrania gości, nie chcąc chyba dodatkowo osłabiać ich w starciu z liderem. Chodzi o sytuację z 84. minuty, kiedy szarżującego sam na sam z bramkarzem Orła Trafarskiego przed polem karnym bez pardonu wyciął obrońca Orła, który zamiast czerwonej kartki, ujrzał zaledwie żółty kartonik. W samej końcówce Olimpia jeszcze trzykrotnie bardzo poważnie zagroziła bramce Orła. W tym czasie Roszak ostrzelał, raz lewą, raz prawą nogą oba słupki bramki rywala, a Ukrainiec Anton Kolosov świetnie uderzył głową, jednak jeszcze lepiej w bramce spisał się Kostuch. Demontaż rozbitych gości zakończył na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Trafarski, który wykorzystał asystę Kolosova i zdobył swojego czwartego, a piątego Olimpii, gola w meczu.
Olimpia Elbląg - Orzeł Kolno 5:0
1:0 - Biegański (22.), 2:0, 3:0, 4:0, 5:0 - Trafarski (33., 43., 80., 89.)
Olimpia: Hyz - Stawiński (68. Laskowski), Kitowski, Treszczotko, Anuszek, Chmielecki (66. Kowalczyk), Nowacki, Roszak, Styś (66. Kopycki), Biegański (68. Kolosov), Trafarski
Orzeł: Kostuch - Sawko, Brzeziński, Ranik, Bagiński, Bandaogo (74. M. Chrostowski), K. Chrostowski (55. Kobus), Krzywda, Sielawa, Kiełczewski, Solecki (67. Sosnowski)
Żółte kartki: Chmielecki (Olimpia) - Kobus, Sielawa, Bagiński (Orzeł)
Sędziował: Czyżewski (Olsztyn).
Długa podróż. Tylko remis
Ponad siedem godzin trwała podróż Concordii do oddalonych o blisko 400 km Siemiatycz. To chyba główny powód, dla którego elblążanie, zdecydowany faworyt przed meczem, nie przywieźli do Elbląga kompletu punktów. Wydaje się, że na kolejny daleki wyjazd do Sokółki na mecz z Sokołem działacze Concordii powinni wysłać drużynę dzień wcześniej.
Mimo długiej podróży autokarem to Concordia od początku meczu lepiej spisywała się na boisku. W 24. minucie za sprawą Mariusza Włodarczyka objęła prowadzenie, ale już w 30. minucie po uderzeniu Sebastiana Kutyłowskiego zrobiło się 1:1. Poza zdobytą bramką pomarańczowo-czarni stworzyli jeszcze trzy dogodne sytuacje do zdobycia goli, ale wszystkie zmarnowali. Swoich szans nie wykorzystali Przemysław Sambor, Tomasz Wiercioch i Marek Zawada.
Kończyli w dziewiątkę
W 30. minucie opuścił boisko strzelec gola Włodarczyk i to znacznie osłabiło siłę ognia gości z Elbląga. Na domiar złego sędzia wyrzucił z boiska aż dwóch graczy Concordii. Najpierw żółtą karta ukarany został Zawada (za próbę wymuszenia rzutu karnego), potem czerwoną kartkę zobaczył Przemysław Sambor. Niedługo później plac gry musiał opuścić Zawada, który zobaczył drugi kartonik koloru żółtego. Grająca w „dziewiątkę” Concordia ambitnie do samego końca walczyła o trzy punkty, zabrakło jednak szczęścia i konsekwencji. Na minutę przed końcem w polu karnym upadł Michał Lepczak, ale arbiter nie dopatrzył się przewinienia obrońcy gospodarzy i nakazał kontynuowanie gry. Po meczu goście z Elbląga kontestowali postanowienia sędziego, który według nich uniemożliwił Concordii osiągnięcie zwycięstwa.
Trenerski dwugłos
Maciej Wojnar (trener Cresovii): - Zabrakło nam rutyny, dlatego nie udało się odnieść zwycięstwa. Do tej pory przegrywaliśmy, ale z każdym meczem zyskujemy doświadczenie i przyjdzie czas, że zaczniemy je pożytkować i wykorzystywać. Na sędziego nie będę narzekał, patrzył na nas łaskawym okiem. Cieszę się, że widać poprawę i progres w naszej grze.
Lech Strembski (trener Concordii): - Nawet nie chodzi o to, że kończyliśmy osłabieni brakiem dwóch zawodników. W samej końcówce w polu karnym powalony został Michał Lepczak, ale sędzia udał, że nie widział zdarzenia, choć wydawało się, że najpierw miał ochotę gwizdnąć. Smutne, że lokalne sympatie dają znać i biorą górę - zakończył trener Concordii.
Cresovia Siemiatycze - Concordia Elbląg 1:1 (1:1)
0:1 - Włodarczyk (24.), 1:1 - Kutyłowski (30.)
Concordia: Kowalski - Bogdanowicz, Ciesielski, T. Sambor, Lepczak, Wiercioch (70. S. Gryka), Florek, Machiński, Włodarczyk (35. Sielezin), Zawada, P. Sambor
Komplet wyników 7. kolejki III ligi podlasko-warmińsko-mazurskiej: Olimpia Elbląg - Orzeł Kolno 5:0, Cresovia Siemiatycze - Concordia Elbląg 1:1, Pogoń Łapy - Czarni Olecko 1:3, Olimpia Zambrów - Sokół Sokółka 0:1, Mrągowia Mrągowo - Warmia Grajewo 2:2, MKS Mielnik - Vęgoria Węgorzewo 2:2, Start Działdowo - Supraślanka Supraśl 4:1, Huragan Morąg - Sparta Augustów 5:2.
Zobacz tabele