10 lat temu na elbląskim lodowisku odbyła się uroczystość nadania obiektowi imienia znakomitej elbląskiej łyżwiarki szybkiej – Heleny Pilejczyk. Dziś świętowano okrągłą rocznicę tamtego wydarzenia. Zobacz zdjęcia z uroczystości.
10 lat temu kryte lodowisko w Elblągu otrzymało imię Heleny Pilejczyk, elbląskiej łyżwiarki szybkiej, srebrnej medalistki mistrzostw świata na 1000 m, brązowej medalistki olimpijskiej na 1500 metrów.
- Pani Lusia Pilejczyk jak nikt inny w ostatnim półwieczu historii Elbląga jest kojarzona w miastem. Bez skandali, w glorii niewątpliwego sukcesu i z pięknym życiorysem od młodości do dziś. Jest to także hołd złożony wielu pokoleniom sportowców z lat 50., 60. i późniejszych, ludziom Kazimierza Kalbarczyka i ich naśladowcom – tak 10 lat temu mówiła Mira Stankiewicz, pomysłodawczyni inicjatywy.
Dziś na lodowisku odbyła się skromna uroczystość z okazji 10. rocznicy tamtych wydarzeń. - Przez cały czas, jak tylko pani Helena jest w Elblągu, to łyżwiarstwo szybkie jest pod jej matczynym okiem. Chciałbym żebyśmy w Elblągu mieli kolejnych olimpijczyków w łyżwiarstwie szybkim – mówił Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.
Przypomnijmy, na ostatnich zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczang startowali zawodnicy elbląskiego Orła – Sebastian Kłosiński był 17. na 1000 metrów, Adrian Wielgat – 22. na 5 tys. metrów. Od siebie możemy dodać, że trzeba ściskać kciuki za Miłosza Zawiszę z Vikinga Elbląg, Wychowanek Ryszarda Białkowskiego uczy się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, na ostatnich mistrzostwach Polski seniorów zajął doskonałe 6. miejsce w wieloboju.
- Trochę mi przykro, bo kiedyś byliśmy potęgą. Dziś mamy uzdolnioną młodzież, która dochodzi do wspaniałych wyników i niestety opuszcza Elbląg. Mam nadzieję, że kiedyś to odbudujemy – mówiła Helena Pilejczyk, patronka elbląskiego lodowiska.
W swojej karierze elblążanka zdobyła brązowy medal na 1500 metrów na igrzyskach w Squaw Valley w 1960 r., srebro na 1000 metrów mistrzostw świata w Ostersund w 1960 r., była wielokrotną mistrzynią Polski na różnych dystansach. A wszystko zaczęło się dość niepozornie: - Trenowałam, co się tylko dało... Kazimierz Kalbarczyk zauważył mnie podczas treningów i zaproponował mi zapisanie się do sekcji łyżwiarskiej Poszłam na trening, ale stwierdziłam, że ja się chyba do łyżwiarstwa nie nadaję. I więcej na trening nie poszłam. Przyszła zima, wróciłam. Potem przyszedł telegram, żebym przyjechała na mistrzostwa Polski do Zakopanego... - wspominała Helena Pilejczyk.