Sprawny rower, siła mięśni oraz odpowiedni strój, bo – jak mawiają bikerzyści – nigdy nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani rowerzyści. Tylko tyle potrzeba, by wziąć udział w rowerowym rajdzie na orientację, który nosi nazwę „Elbląski Alleycat”. XXI edycja zawodów zgromadziła rekordową liczbę uczestników. Zobacz więcej zdjęć ze startu.
W wyścigu wzięła udział rekordowa liczba chętnych, bo aż 64 zawodników. Wśród nich sporą grupę stanowili debiutanci.
– Po raz pierwszy biorę udział w tych zawodach, chciałem miło spędzić czas, dobrze się bawić, a także zrzucić kilka kilogramów na wiosnę – wyznaje Olaf.
– Jestem tutaj pierwszy raz, do tych zawodów namówił mnie kolega, który razem ze mną uczestniczy też w biegach na orientację – dodaje Kacper.
Uczestnicy mieli za zadanie odnaleźć wszystkie punkty kontrolne w jak najkrótszym czasie. Każdy z nich dostał kartę, na której były zawarte pytania dotyczące miejsc, w których znajdował się dany punkt, np. jaki jest kolor studni albo kto jest autorem formy przestrzennej. Wybór trasy oraz kolejność „zdobywania” punktów była dowolna (tzw. scorelauf). Zwycięża ta osoba, która poprawnie opisze wszystkie miejsca kontrolne i jak najszybciej dotrze na metę, a kartę wręczy sędziemu.
– Tym razem trasa była łatwa, żaden punkt nie sprawił mi większej trudności – mówi Marcin Chruszczyk, zwycięzca tej edycji, kilkakrotny uczestnik. – Kiedyś jeździłem w klubie kolarskim, w elbląskim Mlexerze, który już nie istnieje, ale pasja rowerowa pozostała. Poza tym lubię prowadzić sportowy tryb życia.
Zwycięzcą XXI edycji został wspomniany już Marcin Chruszczyk, drugie miejsce zajął Dariusz Korsak, zaś na trzecim uplasował się uczestnik o pseudonimie Modo.
– Po prostu lubię jeździć rowerem, brałem udział we wszystkich „Elbląskich Alleycatach” – wyznaje Dariusz Korsak. – Praktycznie cały czas poruszam się tym środkiem transportu, w tym roku tylko raz jechałem tramwajem – dodaje z uśmiechem.
– Lubię ten element rywalizacji podczas wyścigu i oczywiście traktuję rower jako podstawowy środek komunikacji – mówi Modo. – Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jest to inicjatywa społeczna, oddolna.
[fotol] „Elbląski Alleycat” zainicjowała Olga „Ori” Stolarska, która na co dzień jest urzędniczką.
– Zainspirował mnie film umieszczony w internecie, z zawodów w Londynie, który pokazywał je z perspektywy rowerzysty. Dałam ogłoszenie i na pierwszy „Elbląski Alleycat” zgłosiło się piętnastu chętnych, czego w ogóle się nie spodziewałam – wyjaśnia Olga. – Są to zawody całkowicie amatorskie, bezpłatne, na które każdy jest zaproszony, niezależnie od wieku i kondycji.
Celem imprezy jest połączenie zabawy ze znajomością topografii miasta, a także aktywny wypoczynek.
– Chcielibyśmy poprzez te zawody zachęcić elblążan do aktywnego spędzania wolnego czasu, nauczyć ich techniki jazdy, zasad poruszania się po mieście rowerem – mówi Marek Kamm, organizator zawodów, a także Elbląski Oficer Rowerowy. – Wprawdzie liderem wciąż pozostaje Trójmiasto, jeśli chodzi o ruch rowerowy, ale w Elblągu z roku na rok jest coraz lepiej pod tym względem.
Organizatorem imprezy jest Prezydent Miasta Elbląga we współpracy z firmą Ergo Hestia.
– Po raz pierwszy biorę udział w tych zawodach, chciałem miło spędzić czas, dobrze się bawić, a także zrzucić kilka kilogramów na wiosnę – wyznaje Olaf.
– Jestem tutaj pierwszy raz, do tych zawodów namówił mnie kolega, który razem ze mną uczestniczy też w biegach na orientację – dodaje Kacper.
Uczestnicy mieli za zadanie odnaleźć wszystkie punkty kontrolne w jak najkrótszym czasie. Każdy z nich dostał kartę, na której były zawarte pytania dotyczące miejsc, w których znajdował się dany punkt, np. jaki jest kolor studni albo kto jest autorem formy przestrzennej. Wybór trasy oraz kolejność „zdobywania” punktów była dowolna (tzw. scorelauf). Zwycięża ta osoba, która poprawnie opisze wszystkie miejsca kontrolne i jak najszybciej dotrze na metę, a kartę wręczy sędziemu.
– Tym razem trasa była łatwa, żaden punkt nie sprawił mi większej trudności – mówi Marcin Chruszczyk, zwycięzca tej edycji, kilkakrotny uczestnik. – Kiedyś jeździłem w klubie kolarskim, w elbląskim Mlexerze, który już nie istnieje, ale pasja rowerowa pozostała. Poza tym lubię prowadzić sportowy tryb życia.
Zwycięzcą XXI edycji został wspomniany już Marcin Chruszczyk, drugie miejsce zajął Dariusz Korsak, zaś na trzecim uplasował się uczestnik o pseudonimie Modo.
– Po prostu lubię jeździć rowerem, brałem udział we wszystkich „Elbląskich Alleycatach” – wyznaje Dariusz Korsak. – Praktycznie cały czas poruszam się tym środkiem transportu, w tym roku tylko raz jechałem tramwajem – dodaje z uśmiechem.
– Lubię ten element rywalizacji podczas wyścigu i oczywiście traktuję rower jako podstawowy środek komunikacji – mówi Modo. – Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jest to inicjatywa społeczna, oddolna.
[fotol] „Elbląski Alleycat” zainicjowała Olga „Ori” Stolarska, która na co dzień jest urzędniczką.
– Zainspirował mnie film umieszczony w internecie, z zawodów w Londynie, który pokazywał je z perspektywy rowerzysty. Dałam ogłoszenie i na pierwszy „Elbląski Alleycat” zgłosiło się piętnastu chętnych, czego w ogóle się nie spodziewałam – wyjaśnia Olga. – Są to zawody całkowicie amatorskie, bezpłatne, na które każdy jest zaproszony, niezależnie od wieku i kondycji.
Celem imprezy jest połączenie zabawy ze znajomością topografii miasta, a także aktywny wypoczynek.
– Chcielibyśmy poprzez te zawody zachęcić elblążan do aktywnego spędzania wolnego czasu, nauczyć ich techniki jazdy, zasad poruszania się po mieście rowerem – mówi Marek Kamm, organizator zawodów, a także Elbląski Oficer Rowerowy. – Wprawdzie liderem wciąż pozostaje Trójmiasto, jeśli chodzi o ruch rowerowy, ale w Elblągu z roku na rok jest coraz lepiej pod tym względem.
Organizatorem imprezy jest Prezydent Miasta Elbląga we współpracy z firmą Ergo Hestia.