W meczu 4. kolejki drugiej ligi elbląska Olimpia zremisowała w Lublinie z miejscowym Motorem 0:0. To trzeci remis Olimpii w obecnych rozgrywkach. Żółto-biało-niebiescy po tym spotkaniu plasują się na 8. miejscu w ligowej tabeli z 6 zdobytymi punktami. W najbliższą sobotę 1 września o godz. 17 Olimpia na własnym stadionie podejmie Stal Stalową Wolę.
Brak precyzji, pech Paprockiego
Olimpia powinna rozstrzygnąć sprawę w pierwszej odsłonie, kiedy to miała trzy stuprocentowe sytuacje bramkowe. Już w pierwszej akcji meczu Anton Kołosow stanął oko w oko z Mateuszem Oszustem, ale zabrakło mu precyzji i piłka przeszła obok słupka. Cała pierwsza odsłona toczyła się zresztą pod dyktando gości z Elbląga, którzy zdecydowanie górowali nad gospodarzami. Nie wybiła ich z rytmu nawet sytuacja z 18. minuty, kiedy to po jednym ze starć w środku pola, boisko musiał opuścić Marek Paprocki. Młody zawodnik Olimpii bezpośrednio ze stadionu trafił do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie nosa. Elblążanie już bez Paprockiego nadal prowadzili grę, nękając miejscowych bądź uderzeniami z dystansu, bądź akcjami, które kończyły się w polu karnym. Najbliżej pokonania Mateusza Oszusta był dwukrotnie Lubomir Lubenow, który w sobotnim meczu grał jako napastnik. Niestety ani w 33. minucie, ani w doliczonym czasie do pierwszej połowy, nie potrafił skutecznie sfinalizować składnych akcji zespołu. Motor w tej odsłonie był jedynie tłem dla Olimpii i miał mnóstwo szczęścia, że nie stracił w pierwszych 45 minutach gola.
Motor – mistrzowie remisów
W drugiej połowie gra była bardziej wyrównana, a momentami z bardzo dobrej strony pokazali się gospodarze. Dwa razy poważnie zagrozili bramce Aleksieja Rogaczowa, który jednak bronił z dużym wyczuciem. Kiedy trzeba dopisywało mu szczęście, tak jak w 58. minucie, kiedy w sukurs przyszedł mu słupek, na którym zatrzymało się uderzenie Karola Kostrubały z 22 metra. Elblążanie skupili się na grze z kontry i mieli okazje do zdobycia bramek, ale po raz kolejny dała o sobie znać największa bolączka Olimpii – brak napastnika, który z zimną krwią potrafi wykorzystywać stwarzane sytuacje. Takim graczem nie jest ani Anton Kołosow, ani wspomniany Lubenow. W rolę egzekutora próbował się wcielić nawet Maciej Scherfchen który dwa razy zaniepokoił bramkarza Motoru, ale bez efektu bramkowego, bo piłka po strzałach nie trafiła nawet w światło bramki. W 67. minucie szalejący z przodu Lubenow upadł w polu karnym, ale elblążanie nie doczekali się jedenastki. Zamiast tego protestujący Bułgar zobaczył żółty kartonik, za krytykowanie decyzji arbitra. Motor w końcówce przycisnął, osiągnął zdecydowaną przewagę, za wszelką cenę próbując odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie. Nie udało się jednak przerwać passy remisów i w czwartym meczu motorowcy po raz czwarty podzielili się punktami.
Trzy mecze w Elblągu
Po czterech meczach, z których trzy Olimpia rozegrała na wyjazdach, teraz przed podopiecznymi Olega Raduszko trzy mecze z rzędu przy Agrykola. 1 września Olimpia podejmie Stal Stalową Wolę, 8 września Pogoń Siedlce i na koniec 15 września Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Tym samym olimpijczycy mają szansę na podreperowanie skromnego dorobku punktowego. Do tej pory w czterech meczach zdobyli sześć punktów i plasują się środkowych rejonach tabeli z zaledwie jedną wygraną na koncie.
Trenerzy o meczu
Oleg Raduszko (trener Olimpii) – Nie jestem zadowolony z wyniku dzisiejszego meczu. W pierwszej połowie mieliśmy wręcz totalną przewagę, praktycznie w każdym elemencie gry i to powinno zakończyć się zdobyciem przez nas przynajmniej bramki. Jest takie powiedzenie, że jak się nie wykorzystuje stuprocentowych sytuacji, to może się potem to zemścić i można gole stracić. O mały włos to się dziś nie spełniło w drugiej części meczu. Jeśli w pierwszej połowie mamy 10 uderzeń na bramkę, to musi się to zakończyć zdobyciem choćby jednego gola. Mamy z tym niewątpliwie problem, wciąż szukamy napastnika, zmieniamy ustawienie, próbujemy różnych opcji, ale bez oczekiwanego efektu. Bez skutecznego napastnika ciężko o bramki, a co za tym idzie zwycięstwa.
Mariusz Sawa (trener Motoru) – Zgodzę się, że Olimpia miała zdecydowaną przewagę w pierwszej połowie, mieli te strzały, ale nie zgodzę się, że to były jakieś klarowne sytuacje. Nie była to jednak przewaga spowodowana jakąś wspaniałą grą gości, a raczej chaosem w naszych szeregach. Na to jest jedno określenie – piach, czegoś takiego dawno nie widziałem. Chłopaki bali się wziąć ciężar gry na siebie, bali się przejąć piłkę. Ogromna niefrasobliwość i niedokładność z naszej strony. Za to w drugiej połowie to my dominowaliśmy. Było wszystko, okazje na zdobycie goli, przewaga w posiadaniu piłki, dużo akcji, nie wiem czy goście ze trzy razy byli w naszym polu karnym. To bez wątpienia najlepsza połówka w naszym wykonaniu w tym sezonie. Jeśli trener Olimpii nie jest zadowolony z wyniku, to co ja mam powiedzieć po tym meczu? Debiuty zdecydowanie na plus, zarówno ten murzynek (Brazylijczyk Diego - przyp. red.), jak i Jovanović. Wreszcie mieliśmy kogoś z przodu, kto potrafi przytrzymać piłkę, obrócić się z nią i oddać strzał. Oceniam oba transfery na plus.
Motor Lublin - Olimpia Elbląg 0:0
Motor: Mateusz Oszust – Damian Falisiewicz, Piotr Karwan, Łukasz Matuszczyk, Piotr Klepczarek, Patryk Czułowski (46. Przemysław Kanarek), Diego, Karol Kostrubała (76. Artur Węska), Ivan Jovanović, Paweł Piceluk (46. Sebastian Pyda), Michał Ciarkowski
Olimpia: Aleksiej Rogaczow - Witalij Nadzijewskij, Oleg Ichim, Tomasz Lewandowski, Grzegorz Miecznik, Michał Ressel (70. Patryk Burzyński, 90.+1 Rafał Lisiecki), Marek Paprocki (18. Maciej Bobek), Maciej Scherfchen, Tomasz Sedlewski (75. Kiriłł Raduszko), Anton Kołosow, Lubomir Lubenow
Żółte kartki: Matuszczyk, Jovanović (Motor) – Lubenow, Kołosow (Olimpia)
Sędziował: Rafał Greń (Rzeszów)
Widzów: ok. 1000 (w tym 150 z Elbląga)
Olimpia powinna rozstrzygnąć sprawę w pierwszej odsłonie, kiedy to miała trzy stuprocentowe sytuacje bramkowe. Już w pierwszej akcji meczu Anton Kołosow stanął oko w oko z Mateuszem Oszustem, ale zabrakło mu precyzji i piłka przeszła obok słupka. Cała pierwsza odsłona toczyła się zresztą pod dyktando gości z Elbląga, którzy zdecydowanie górowali nad gospodarzami. Nie wybiła ich z rytmu nawet sytuacja z 18. minuty, kiedy to po jednym ze starć w środku pola, boisko musiał opuścić Marek Paprocki. Młody zawodnik Olimpii bezpośrednio ze stadionu trafił do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie nosa. Elblążanie już bez Paprockiego nadal prowadzili grę, nękając miejscowych bądź uderzeniami z dystansu, bądź akcjami, które kończyły się w polu karnym. Najbliżej pokonania Mateusza Oszusta był dwukrotnie Lubomir Lubenow, który w sobotnim meczu grał jako napastnik. Niestety ani w 33. minucie, ani w doliczonym czasie do pierwszej połowy, nie potrafił skutecznie sfinalizować składnych akcji zespołu. Motor w tej odsłonie był jedynie tłem dla Olimpii i miał mnóstwo szczęścia, że nie stracił w pierwszych 45 minutach gola.
Motor – mistrzowie remisów
W drugiej połowie gra była bardziej wyrównana, a momentami z bardzo dobrej strony pokazali się gospodarze. Dwa razy poważnie zagrozili bramce Aleksieja Rogaczowa, który jednak bronił z dużym wyczuciem. Kiedy trzeba dopisywało mu szczęście, tak jak w 58. minucie, kiedy w sukurs przyszedł mu słupek, na którym zatrzymało się uderzenie Karola Kostrubały z 22 metra. Elblążanie skupili się na grze z kontry i mieli okazje do zdobycia bramek, ale po raz kolejny dała o sobie znać największa bolączka Olimpii – brak napastnika, który z zimną krwią potrafi wykorzystywać stwarzane sytuacje. Takim graczem nie jest ani Anton Kołosow, ani wspomniany Lubenow. W rolę egzekutora próbował się wcielić nawet Maciej Scherfchen który dwa razy zaniepokoił bramkarza Motoru, ale bez efektu bramkowego, bo piłka po strzałach nie trafiła nawet w światło bramki. W 67. minucie szalejący z przodu Lubenow upadł w polu karnym, ale elblążanie nie doczekali się jedenastki. Zamiast tego protestujący Bułgar zobaczył żółty kartonik, za krytykowanie decyzji arbitra. Motor w końcówce przycisnął, osiągnął zdecydowaną przewagę, za wszelką cenę próbując odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie. Nie udało się jednak przerwać passy remisów i w czwartym meczu motorowcy po raz czwarty podzielili się punktami.
Trzy mecze w Elblągu
Po czterech meczach, z których trzy Olimpia rozegrała na wyjazdach, teraz przed podopiecznymi Olega Raduszko trzy mecze z rzędu przy Agrykola. 1 września Olimpia podejmie Stal Stalową Wolę, 8 września Pogoń Siedlce i na koniec 15 września Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Tym samym olimpijczycy mają szansę na podreperowanie skromnego dorobku punktowego. Do tej pory w czterech meczach zdobyli sześć punktów i plasują się środkowych rejonach tabeli z zaledwie jedną wygraną na koncie.
Trenerzy o meczu
Oleg Raduszko (trener Olimpii) – Nie jestem zadowolony z wyniku dzisiejszego meczu. W pierwszej połowie mieliśmy wręcz totalną przewagę, praktycznie w każdym elemencie gry i to powinno zakończyć się zdobyciem przez nas przynajmniej bramki. Jest takie powiedzenie, że jak się nie wykorzystuje stuprocentowych sytuacji, to może się potem to zemścić i można gole stracić. O mały włos to się dziś nie spełniło w drugiej części meczu. Jeśli w pierwszej połowie mamy 10 uderzeń na bramkę, to musi się to zakończyć zdobyciem choćby jednego gola. Mamy z tym niewątpliwie problem, wciąż szukamy napastnika, zmieniamy ustawienie, próbujemy różnych opcji, ale bez oczekiwanego efektu. Bez skutecznego napastnika ciężko o bramki, a co za tym idzie zwycięstwa.
Mariusz Sawa (trener Motoru) – Zgodzę się, że Olimpia miała zdecydowaną przewagę w pierwszej połowie, mieli te strzały, ale nie zgodzę się, że to były jakieś klarowne sytuacje. Nie była to jednak przewaga spowodowana jakąś wspaniałą grą gości, a raczej chaosem w naszych szeregach. Na to jest jedno określenie – piach, czegoś takiego dawno nie widziałem. Chłopaki bali się wziąć ciężar gry na siebie, bali się przejąć piłkę. Ogromna niefrasobliwość i niedokładność z naszej strony. Za to w drugiej połowie to my dominowaliśmy. Było wszystko, okazje na zdobycie goli, przewaga w posiadaniu piłki, dużo akcji, nie wiem czy goście ze trzy razy byli w naszym polu karnym. To bez wątpienia najlepsza połówka w naszym wykonaniu w tym sezonie. Jeśli trener Olimpii nie jest zadowolony z wyniku, to co ja mam powiedzieć po tym meczu? Debiuty zdecydowanie na plus, zarówno ten murzynek (Brazylijczyk Diego - przyp. red.), jak i Jovanović. Wreszcie mieliśmy kogoś z przodu, kto potrafi przytrzymać piłkę, obrócić się z nią i oddać strzał. Oceniam oba transfery na plus.
Motor Lublin - Olimpia Elbląg 0:0
Motor: Mateusz Oszust – Damian Falisiewicz, Piotr Karwan, Łukasz Matuszczyk, Piotr Klepczarek, Patryk Czułowski (46. Przemysław Kanarek), Diego, Karol Kostrubała (76. Artur Węska), Ivan Jovanović, Paweł Piceluk (46. Sebastian Pyda), Michał Ciarkowski
Olimpia: Aleksiej Rogaczow - Witalij Nadzijewskij, Oleg Ichim, Tomasz Lewandowski, Grzegorz Miecznik, Michał Ressel (70. Patryk Burzyński, 90.+1 Rafał Lisiecki), Marek Paprocki (18. Maciej Bobek), Maciej Scherfchen, Tomasz Sedlewski (75. Kiriłł Raduszko), Anton Kołosow, Lubomir Lubenow
Żółte kartki: Matuszczyk, Jovanović (Motor) – Lubenow, Kołosow (Olimpia)
Sędziował: Rafał Greń (Rzeszów)
Widzów: ok. 1000 (w tym 150 z Elbląga)
k.o.