UWAGA!

Marian Kulesza: Wyjazdy od Pisza do Szczecina

 Elbląg, Marian Kulesza
Marian Kulesza (fot. Michał Skroboszewski)

- Żeńska koszykówka zaczęła się od Spartakiady Młodzieży, na które to zawody trzeba było stworzyć drużynę. Nie mieliśmy wówczas żadnego żeńskiego zespołu w koszykówkę, zawodniczki wyszukałem w I LO, II LO i Technikum Ekonomicznym. I pojechaliśmy na eliminacje do Gdyni - mówi Marian Kulesza, twórca koszykówki żeńskiej w Elblągu. Z prezesem Elbląskiego Sportowego Klubu Nestora przypominamy historię elbląskich koszykarek i wspominamy ludzi sportu z naszego miasta.

- Jak zaczęła się Pana przygoda ze sportem?

- Zacząłem od piłki ręcznej. W Szkole Podstawowej nr 4 w latach 50. nauczycielem wychowania fizycznego był Antoni Dudzicki, który preferował tę dyscyplinę. Tytułem ciekawostki: tę sama szkołę skończył ciężarowiec Waldemar Korcz, dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich. Na treningi spotykaliśmy się raz w tygodniu w szkolnej sali. „Czwórka” miała wówczas salę gimnastyczną, która nadawała się tylko do treningów. W latach 70. na tej samej sali Marek Wnuk zaczynał budować elbląski tenis stołowy.

 

- Ale piłka ręczna Pana nie wciągnęła.

- W szkole średniej, w „zamechowskim” Technikum Mechanicznym, przez rok trenowałem siatkówkę u Stefana Waśko. W tzw. „międzyczasie” trafiłem do Franciszka Podhorodeckiego, który faktycznie stworzył koszykówkę w Elblągu. W latach 70. zdobył mistrzostwo Polski szkół średnich. Spod jego ręki wyszli m.in. Józef Tomaszewski,, Wojciech Goliński, przyszli mistrzowie Polski z Wybrzeżem Gdańsk oraz reprezentanci naszego kraju, Jan Kociołek, Wiktor Panas, znany też z piłkarskich muraw. To była szkolna drużyna, najsilniejsza w tym czasie w Elblągu. Z zespołami innych szkół wygrywaliśmy przeważnie, jak chcieliśmy, zdobywając mistrzostwo miasta. Chyba tylko raz „Budowlanka” miała taką pakę, że „na chwilę” nas zdetronizowali. Potem trafiłem do drużyny Zygmunta Misiewicza. Też ciekawa postać: był pięściarzem, później siatkarzem, grał w jednej drużynie z Lucjanem Pilejczykiem w Budowlanych.

 

- I szybko trafił Pan do drużyny klubowej.

- Sekcja koszykówki męskiej była w Towarzystwie Krzewienia Kultury Fizycznej „Relaks” i pod tą nazwą graliśmy w lidze. Najpierw w klasie A, później awansowaliśmy do Ligi Międzywojewódzkiej. Tytułem ciekawostki, prezesem Relaksu był dyrektor Orbisu, pan Kamiński, sekretarką jego żona, a sam klub mieścił się w siedzibie Orbisu, tam gdzie dziś jest redakcja portElu. Treningi odbywały się w Elbląskim Domu Kultury [dziś CSE Światowid – przyp. SM].

 

- Ówczesny Dom Kultury był swoistą przystanią dla sportowców.

- Bokserzy trenowali w hali w parku Modrzewie, a tak to reszta w EDK-u. Judo, które w Elblągu stworzyli Czesław Misiuk i Waldemar Aszemberg. Warto wspomnieć o zapaśnikach: Wiesławie Tańczynie i Jerzym Sznicerze, Andrzeju Korpackim oraz ich trenerze Tadeuszu Jaworskim. Zapaśnicy to była krajowa czołówka, do pełni szczęścia zabrakło im tylko igrzysk olimpijskich.

 

- Wracamy do koszykówki.

- Męską koszykówkę w Elblągu stworzył Ryszard Brzozowski. Lekarz sportowy w Elblągu przed Zdzisławem Rogacewiczem. Zmarł na raka w wieku 39 lat. To jest okres lat 50., kiedy w Elblągu funkcjonowało kilkanaście klubów z różnymi dyscyplinami. Były m.in. Kolejarz, Fala, Stal, Polonia, Turbina, Budowlani i inne. W różnym czasie powstawały, znikały, zmieniały nazwy. To się trochę ustabilizowało w latach 60.

 

- Relaks grał w Lidze Międzywojewódzkiej.

- W tej drużynie grał m.in. Lech Walczak. Postać ciekawa, bo chociaż jego słabością była koszykówka, to jako trener przekwalifikował się na piłkę ręczną i stworzył podstawy pod żeńskiego szczypiorniaka w Elblągu. Miałem z nim okazję grać, ja wchodziłem do drużyny, a on już kończył karierę zawodniczą. W Lidze Międzywojewódzkiej rywalizowaliśmy z mocnym Gryfem Wejherowo, ze Spójnią Gdańsk, Startem Gdynia, AZS Gdańsk, rezerwami Wybrzeża Gdańsk, których pierwsza drużyna była ówczesną koszykarska potęgą. W AZS-ie zaczynał swoja karierę Edward Jurkiewicz, W Kościerzynie był zespól, który szedł na wojnę z resztą ligi. Start Starogard ogrywaliśmy, jak chcieliśmy. W Tczewie była Unia. Na wyjazdy jeździliśmy od Pisza do Szczecina. Relaks wywalczył awans do II ligi, ale w mieście nie było pieniędzy na II ligę. Drużyna została w Lidze Międzywojewódzkiej, ja przeniosłem się do drugoligowej Unii Tczew. Po pół roku dostałem propozycję poprowadzenia drużyny z zadaniem utrzymania się w lidze. Udało się, kluczowym meczem było zwycięstwo nad olsztyńskim AZS-em. Kiedy wracałem, po dwóch latach do Elbląga, Unia była w czołówce II ligi.

 

- Czym Pan się wówczas zajął?

-Podjąłem pracę wiceprezesa w Powiatowym Zrzeszeniu Ludowych Zespołów Sportowych i zacząłem budować koszykówkę żeńską. Zaczęła się od Spartakiady Młodzieży, na które to zawody trzeba było stworzyć drużynę. Jako opiekunka miała jechać Czesława Banasik, nauczycielka z I Liceum Ogólnokształcącego. Z różnych przyczyn losowych pojechać nie mogła, wszystko spadło na mnie, gdyż miałem być jej „prawą ręką”. Nie mieliśmy wówczas żadnego żeńskiego zespołu w koszykówce, zawodniczki wyszukałem w I LO, II LO i Technikum Ekonomicznym. I pojechaliśmy na eliminacje do Gdyni. Nie wypadliśmy źle: wygraliśmy z Sopotem, z Gdynią „jako tako”. Z Gdańskiem nie mieliśmy szans: tam grały koszykarki ze Spójni i AZS-u. Po powrocie do Elbląga zdecydowaliśmy się kontynuować przygodę z żeńską koszykówką.

  Elbląg, Koszykarska druzyna Mariana Kuleszy, poczatek lat 70 - tych (
Koszykarska druzyna Mariana Kuleszy, poczatek lat 70 - tych ((fot. pochodzi z ksiażki A. Minkiewicza "Sport w Elblągu 1945 - 2012")

 

- Pierwsza drużyna powstała przy Powiatowym Ośrodku Sportu, Turystyki i Wypoczynku.

- Kierownikiem był Marek Glegoła, działacz lekkiej atletyki. Ale tam byliśmy krótko. Potem sekcję przeniesiono do Relaksu, mnie odsunięto od zespołu i... po roku trzeba było drużynę budować od nowa. Najbardziej znaną w tym okresie koszykarką była Jola Baczul, potem wyjechała z rodzicami do Ostrołęki, gdzie jej ojciec został dyrektorem tamtejszej elektrowni. Były dwie wysokie zawodniczki: Ewa Listewnik, córka znanego trenera boksu i Halina Matysiak, córka sekretarza partii w Elblagu. Kolejna koszykarka, Anna Matysko, dziś po mężu Kulik, do tej pory mieszka w Elblągu i działa w Elbląskim Klubie Nestora. Było kilka dziewczyn, które coś tam grały. Pamiętam, że w pierwszym roku walczyliśmy o utrzymanie w lidze międzywojewódzkiej, następny sezon skończyliśmy na czwartym miejscu. Potem z Relaksu sekcja przeszła pod opiekę Startu, a ja musiałem pożegnać się z zespolem.

 

- A co się działo z Panem?

- Kiedy powstało województwo elbląskie, rozpocząłem pracę w Wydziale Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Wojewódzkiego. Wszystkie sprawy sportowe z całego województwa przechodziły przez moje biurko. W nowym województwie były dwa silne ośrodki sportowe: Elbląg i Kwidzyn. W Kwidzynie za bardzo szczęśliwi nie byli, że trafili do naszego województwa, woleli podlegać pod Gdańsk. To było też dla nich dodatkową motywacją w rywalizacji. Z pewnych ciekawostek dotyczących Kwidzyna, to warto przypomnieć, że na igrzyska olimpijskie z Kwidzyna jeździli nie tylko sportowcy, ale i koń z tamtejszej stadniny. To na koniu z Kwidzyna Jan Kowalczyk zdobył złoto na igrzyskach w Moskwie. Warto tez wspomnieć o Jerzym Szaleckim, trenerze podnoszenia ciężarów, który właśnie z Kwidzyna przyszedł do Elbląga i zbudował potęgę elbląskich ciężarów. Powstanie województwa pozytywnie odbiło się na poziomie sportowym, wiele klubów w województwie podniosło swój poziom.

 

- Przygoda w urzędzie była jednak stosunkowo krótka.

- Nie nadawałem się na urzędnika. Jednak sport w czynnej postaci był moim powołaniem. Z urzędu poszedłem pracować jako nauczyciel wychowania fizycznego do Technikum Ekonomicznego. To nie była szkoła sportowa, ale kilka sukcesów odnieśliśmy. Ja zrobiłem drugi stopień specjalizacji, w tym czasie było chyba dwóch nauczycieli z drugim stopniem.

 

- Nie mogę nie zapytać o Elbląski Sportowy Klub Nestora.

- Kiedyś zaproponowałem ówczesnemu prezydentowi Elbląga Henrykowi Słoninie trzy działania mające poprawić kondycję elbląskiego sportu: właśnie powołanie Klubu Nestora, odbudowanie hali sportowej w parku Modrzewie i zorganizowanie filii gdańskiego AWFiS w Elblągu. Z tego wszystkiego realizacji doczekał się tylko Klub Nestora. Na spotkaniu założycielskim było nas chyba 24. Jest to miejsce, gdzie elbląscy sportowi seniorzy mogą się spotkać, przed pandemią spotykaliśmy się co tydzień. Razem jeździliśmy na mecze m.in. koszykówki, siatkówki, żużla, na zawody lekkoatletyczne. I co też ważne staramy się dbać o pamięć tych sportowców, którzy już odeszli.

 

- Wasze pokolenie powoli odchodzi, a wraz z nim odchodzi wiedza o elbląskim sporcie sprzed kilkudziesięciu lat...

- Mało kto już pamięta np. elbląski żużel. Zapomina się o hokeju. Lodowisko były przy Agrykoli, tam gdzie dziś jest parking samochodowy na drodze pomiędzy stadionem piłkarskim, a halą Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego. Warto pamiętać, że odkrywcą talentu Elżbiety Krzesińskiej „Złotej Eli” był elblążanin Witold Truszkowski. Nie można zapomnieć o Adolfie Skibińskim, twórcy elbląskiego podnoszenia ciężarów. Najwybitniejszym elbląskim trenerem był wychowawca pokoleń łyżwiarzy Kazimierz Kalbarczyk.

 

- Tych osób, o których warto pamiętać, jest bez liku.

- Niestety odchodzą. Znika pamięć o pierwszych elbląskich klubach jak Turmas, Kolejarz, Stal, Turbina, Polonia, Fala. Bardzo dużo było tych klubów. Piłka nożna zawsze była w porównaniu do innych dyscyplin silna. Warto tutaj wspomnieć o trochę zapomnianym już boisku do piłki nożnej na miejscu dzisiejszego dworca PKS. Warto przypomnieć postać Mieczysława Pleśniaka, twórcy piłki ręcznej. Wychował wielu zawodników, w tym Marka Panasa, późniejszego uczestnika igrzysk w Moskwie. Warto też wspomnieć o Władysławie Popielarskim, również wyróżniającym się piłkarzu ręcznym. Miał on również szansę wystąpić na igrzyskach, ale nie znalazł uznania w oczach ówczesnego trenera kadry Janusza Czerwińskiego. Jak już wcześniej wspominaliśmy żeńską piłkę ręczną, którą stworzył Lech Walczak w Szkole Podstawowej nr 2.

 

- W przypadku lekkiej atletyki można też przypomnieć o osobie, która się ze sportem raczej nie kojarzy.

- Dziesięciobój w Starcie trenował Tadeusz Fiszbach, który do Elbląga trafił po studiach. Pracował tutaj w mleczarni. Potem został sekretarzem w Komitecie Powiatowym PZPR ds. rolnictwa, a następnie wyjechał do Tczewa. I robił karierę po linii partyjnej. Z trenerów lekkiej atletyki warto wymienić Henryka Zielińskiego, którego wychowankiem był srebrny medalista z igrzysk z Moskwy Zenon Licznerski. Tych nazwisk z różnych dyscyplin można by wymieniać w nieskończoność, a i tak byśmy o kimś zapomnieli... Odbywały się w Elblągu zawody, na które przyjeżdżała cała krajowa czołówka. Władysław Komar tutaj pobił rekord Polski w pchnięciu kulą. Długo by tak wymieniać...

Dziś jesteśmy chyba jedynym tego typu klubem zrzeszającym sportowców seniorów. I coraz częściej spotykamy się na pogrzebach. Pierwszy z naszego grona odszedł Mieczysław Pleśniak. Staramy się, żeby wszyscy nasi członkowie uczestniczyli w tych uroczystościach, składamy kiedyś wieńce, teraz już z przyczyn finansowych tylko wiązanki. I później upamiętniamy np. przez pamiątkową tablicę, stawiamy znicze z napisem „Człowiekowi sportu”.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama