Nie tak prestiżowy pojedynek z iławskim Jeziorakiem wyobrażali sobie kibice Olimpii Elbląg, którzy w ponad 400-osobowej grupie pofatygowali się do Iławy, by dopingować swoich pupili w walce o drugoligowe punkty. Olimpia po słabiutkim występie w pełni zasłużenie przegrała 1:3, będąc w przekroju całego meczu wyraźnie gorszym zespołem od gospodarzy. Ta porażka spowodowała spadek o dwie pozycje w tabeli.
Festiwal błędów
Zaczęło się obiecująco dla zespołu Tomasza Arteniuka, bo za sprawą Mateusza Kołodziejskiego elblążanie w 10. minucie objęli prowadzenie. Iławski bramkarz Tomasz Staniszewski wyszedł na boisko zbyt rozluźniony i nonszalancka zabawa z piłką w polu karnym zakończyła się golem dla olimpijczyków. Z błędu golkipera sprytnie skorzystał Kołodziejski, który zabrakł futbolówkę i umieścił ją w pustej bramce. Wydawało się, że szybko strzelony gol doda skrzydeł elblążanom i przez kilka minut faktycznie tak było. Olimpia miała dwie okazje na podwyższenie wyniku, ale obie zmarnował Anton Kolosov. Szczególnie blisko drugiej bramki było w 15. minucie, kiedy to Kolosov pędził sam na sam na Staniszewskiego i w ostatniej chwili bramkarz ubiegł ukraińskiego pomocnika.
W tym mniej więcej momencie meczu gospodarze obudzili się z początkowego letargu i po raz pierwszy zaatakowali bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Hyza. Za pierwszym razem elbląski golkiper miał jeszcze szczęście, jednak nie dopisało mu ono zdecydowanie w 17. minucie. Miejscowi wykonywali rzut rożny z lewej strony boiska, piłka spadła na 3. metr przed bramką, Hyz popełnił katastrofalny błąd, być może oślepiony mocnym słońcem, do futbolówki dopadł Tomasz Zakierski i z najbliższej odległości doprowadził do remisu. Olimpia nie zdążyła dobrze ochłonąć po straconym golu, a już przegrywała 1:2. Znów dokładnie w pole karne z kornera dorzucił Piotr Dymowski, zaspali obrońcy Olimpii, którzy nawet nie próbowali wybić futbolówki, zaspał „przyspawany” do linii bramkowej Hyz i z tego prezentu skorzystał niepilnowany Iwo Zubrzycki, który uderzeniem głową z 4. metra dał prowadzenie Jeziorakowi. Skromne prowadzenie gospodarzy utrzymało się do gwizdka oznaczającego przerwę.
Mizeria po przerwie
Druga połowa meczu nie przyniosła zmiany stylu i jakości gry Olimpii. Jedenastka graczy w żółtych kostiumach biegająca bez ładu i składu po boisku sprawiała wrażenie, jakby spotkała się ze sobą po raz pierwszy. Trener Arteniuk słusznie po meczu zauważył, że po godzinie gry powinien dokonać wymiany całej drużyny, bo jego podopieczni razili niedokładnością w rozegraniu piłki, grali przede wszystkim wolno, a po murawie poruszali się ślamazarnie. Gdzieś swoje walory zatracił niezawodny do tej pory Piotr Trafarski, bez wyrazu prezentował się Kolosov, który na boisku, jak i poza nim, sprawia wrażenie bardzo zagubionego. Słabiutko dysponowani byli również pozostali zawodnicy z Elbląga, żadnych efektów nie przyniosły zmiany w składzie zaordynowane przez trenera Arteniuka – słaby Paweł Piotrowski zastąpił jeszcze słabszego Łukasza Pietronia, Łukasz Wróblewski wszedł w 72. minucie, kiedy było już w zasadzie „posprzątane”, a Karol Styś podmienił Mateusza Kowalczyka zdecydowanie za późno. Olimpia nie była w stanie stawić czoła i nawiązać wyrównanej walki z miejscowymi, którzy w 66. minucie podwyższyli na 3:1 (Wojciech Figurski).
Bardzo wyraźny był brak w elbląskich szeregach pauzujących za kartki Honorata Stróża i Kamila Stankiewicza. Zamiast tego drugiego zagrał Wojciech Wolański i pomimo straty przez Olimpię trzech goli, występ akurat tego gracza należałoby uznać za w miarę poprawny. Wydaje się, że parę stoperów na kolejny mecz ze Startem Otwock powinni tworzyć właśnie Stankiewicz i Wolański, zamiast będącego kompletnie bez formy, grającego bez zaangażowania Pawła Jurgielewicza. Szkoleniowiec Olimpii na pewno ma wiele do myślenia przed kolejnymi meczami. Największa bolączka żółto-biało-niebieskich – mnóstwo traconych goli (28 – najwięcej w lidze) po raz kolejny dała o sobie znać i by powstrzymać zbliżającą się katastrofę, należy natychmiast coś z tym zrobić.
Męska rozmowa
Po końcowym gwizdku piłkarze z Elbląga ze spuszczonymi głowami podeszli do sektora zajmowanego przez elbląskich kibiców. Ci nie kryli irytacji kolejnym kompromitującym występem swoich pupili i w gorzkich słowach dali temu wyraz. Męska rozmowa przez ogrodzenie trwała dobre pięć minut, ale ciężko wróżyć, czy przyniesie ona zamierzony skutek. Frustracja fanów była tym większa, że fatalna forma i takież same występy przypadły na dwa najbardziej prestiżowe mecze w rundzie. Olimpia bardzo słabo zaprezentowała się w Olsztynie, gdzie przegrała 0:2 z OKS, i właśnie w Iławie. To bez wątpienia dwa najsłabsze występy w obecnym sezonie.
Trenerzy o meczu
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii): - Gołym okiem widać, że nie jesteśmy gotowi do gry w II lidze. Do meczu podchodziliśmy bez dwóch ludzi z podstawowego składu, z osi zespołu i te absencje miały wpływ na rozwój wypadków na boisku. Mnóstwo błędów, zwłaszcza w środkowej strefie, bramki stracone w identycznych sposób, po takich samych błędach ze stałych fragmentów (bramkarza i obrońców). Nadal rozdajemy prezenty. Co z tego, że pierwsi zdobyliśmy gola w kuriozalny sposób, jak za chwilę to my podarowaliśmy rywalom dwie bramki. Mieliśmy też swoje okazje, ale w drugiej części rywale mogli zdobyć jeszcze kilka bramek i możemy im tylko podziękować, że tego nie zrobili. Od 65. minuty należało wymienić cały skład, bo nikt z nich nie miał siły, ale przecież nie można tego zrobić. Nie dziwi mnie to jednak, skoro ten zespół trenował zimą jak trenował, niektórzy zawodnicy wrócili po wakacjach w okolicach 18 lipca, to teraz są tego skutki i nie ma się czemu dziwić. Drużyna nie ma charakteru, może ta rozmowa po meczu da jakiś efekt, żeby ci chłopacy zrozumieli i uszanowali to, że mają najlepszych w Polsce kibiców.
Wojciech Tarnowski (trener Jezioraka): - Wyszliśmy dziwnie spięci i zaczęliśmy bardzo źle ten mecz. Stracony gol podziałał jednak jak orzeźwienie i patrząc z perspektywy czasu, paradoksalnie chyba dobrze się stało, że go straciliśmy. Odpowiedzieliśmy Olimpii bardzo szybko i skutecznie, potem już do końca kontrolowaliśmy mecz. Do tej pory, jeśli traciliśmy pierwsi gola, to przegrywaliśmy, dziś to udało się odwrócić. W drugiej części nasza dominacja była jeszcze bardziej wyraźna, strzeliliśmy jedną bramkę, ale mieliśmy jeszcze okazje na 2-3 kolejne. Cieszymy się z trzech punktów i dobrej gry, która wreszcie przyniosła zwycięstwo.
Jeziorak Iława – Olimpia Elbląg 3:1 (2:1)
0:1 - Kołodziejski (10.), 1:1 - Zakierski (17.), 2:1 - Zubrzycki (21.), 3:1 - Figurski (66.)
Jeziorak: Staniszewski – Zakierski (54. Pater), Kowalski, Dymowski, Klimek (66. Radziński), Kressin, Zubrzycki (76. Kretov), Rybkiewicz, Sedlewski (90. Tomczyk), Rzeźnikiewicz, Figurski
Olimpia: Hyz – Laskowski, Jurgielewicz, Wolański, Łożyński, Kowalczyk (88. Styś), Nowacki, Kołodziejski (72. Wróblewski), Kolosov, Pietroń (60. Piotrowski), Trafarski
Żółte kartki: Kressin, Zubrzycki, Figurski (Jeziorak) - Kowalczyk, Kołodziejski, Wróblewski (Olimpia)
Sędziował: Piotr Gałązka (Szczecin)
Widzów: 2,5 tys. (400 z Elbląga).
Komplet wyników 11. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2009/10: Jeziorak Iława – Olimpia Elbląg 3:1, GKS Jastrzębie – OKS 1945 Olsztyn 3:4, Kolejarz Stróże – LKS Nieciecza 2:1, Pelikan Łowicz – Hetman Zamość 1:1, Przebój Wolbrom – Ruch Wysokie Mazowieckie 0:3, Start Otwock – Resovia 0:0, Stal Rzeszów – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:2, Sokół Aleksandrów Łódzki – Wigry Suwałki 0:2, Concordia Piotrków – Okocimski Brzesko 1:0.
Zobacz tabele
Zaczęło się obiecująco dla zespołu Tomasza Arteniuka, bo za sprawą Mateusza Kołodziejskiego elblążanie w 10. minucie objęli prowadzenie. Iławski bramkarz Tomasz Staniszewski wyszedł na boisko zbyt rozluźniony i nonszalancka zabawa z piłką w polu karnym zakończyła się golem dla olimpijczyków. Z błędu golkipera sprytnie skorzystał Kołodziejski, który zabrakł futbolówkę i umieścił ją w pustej bramce. Wydawało się, że szybko strzelony gol doda skrzydeł elblążanom i przez kilka minut faktycznie tak było. Olimpia miała dwie okazje na podwyższenie wyniku, ale obie zmarnował Anton Kolosov. Szczególnie blisko drugiej bramki było w 15. minucie, kiedy to Kolosov pędził sam na sam na Staniszewskiego i w ostatniej chwili bramkarz ubiegł ukraińskiego pomocnika.
W tym mniej więcej momencie meczu gospodarze obudzili się z początkowego letargu i po raz pierwszy zaatakowali bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Hyza. Za pierwszym razem elbląski golkiper miał jeszcze szczęście, jednak nie dopisało mu ono zdecydowanie w 17. minucie. Miejscowi wykonywali rzut rożny z lewej strony boiska, piłka spadła na 3. metr przed bramką, Hyz popełnił katastrofalny błąd, być może oślepiony mocnym słońcem, do futbolówki dopadł Tomasz Zakierski i z najbliższej odległości doprowadził do remisu. Olimpia nie zdążyła dobrze ochłonąć po straconym golu, a już przegrywała 1:2. Znów dokładnie w pole karne z kornera dorzucił Piotr Dymowski, zaspali obrońcy Olimpii, którzy nawet nie próbowali wybić futbolówki, zaspał „przyspawany” do linii bramkowej Hyz i z tego prezentu skorzystał niepilnowany Iwo Zubrzycki, który uderzeniem głową z 4. metra dał prowadzenie Jeziorakowi. Skromne prowadzenie gospodarzy utrzymało się do gwizdka oznaczającego przerwę.
Mizeria po przerwie
Druga połowa meczu nie przyniosła zmiany stylu i jakości gry Olimpii. Jedenastka graczy w żółtych kostiumach biegająca bez ładu i składu po boisku sprawiała wrażenie, jakby spotkała się ze sobą po raz pierwszy. Trener Arteniuk słusznie po meczu zauważył, że po godzinie gry powinien dokonać wymiany całej drużyny, bo jego podopieczni razili niedokładnością w rozegraniu piłki, grali przede wszystkim wolno, a po murawie poruszali się ślamazarnie. Gdzieś swoje walory zatracił niezawodny do tej pory Piotr Trafarski, bez wyrazu prezentował się Kolosov, który na boisku, jak i poza nim, sprawia wrażenie bardzo zagubionego. Słabiutko dysponowani byli również pozostali zawodnicy z Elbląga, żadnych efektów nie przyniosły zmiany w składzie zaordynowane przez trenera Arteniuka – słaby Paweł Piotrowski zastąpił jeszcze słabszego Łukasza Pietronia, Łukasz Wróblewski wszedł w 72. minucie, kiedy było już w zasadzie „posprzątane”, a Karol Styś podmienił Mateusza Kowalczyka zdecydowanie za późno. Olimpia nie była w stanie stawić czoła i nawiązać wyrównanej walki z miejscowymi, którzy w 66. minucie podwyższyli na 3:1 (Wojciech Figurski).
Bardzo wyraźny był brak w elbląskich szeregach pauzujących za kartki Honorata Stróża i Kamila Stankiewicza. Zamiast tego drugiego zagrał Wojciech Wolański i pomimo straty przez Olimpię trzech goli, występ akurat tego gracza należałoby uznać za w miarę poprawny. Wydaje się, że parę stoperów na kolejny mecz ze Startem Otwock powinni tworzyć właśnie Stankiewicz i Wolański, zamiast będącego kompletnie bez formy, grającego bez zaangażowania Pawła Jurgielewicza. Szkoleniowiec Olimpii na pewno ma wiele do myślenia przed kolejnymi meczami. Największa bolączka żółto-biało-niebieskich – mnóstwo traconych goli (28 – najwięcej w lidze) po raz kolejny dała o sobie znać i by powstrzymać zbliżającą się katastrofę, należy natychmiast coś z tym zrobić.
Męska rozmowa
Po końcowym gwizdku piłkarze z Elbląga ze spuszczonymi głowami podeszli do sektora zajmowanego przez elbląskich kibiców. Ci nie kryli irytacji kolejnym kompromitującym występem swoich pupili i w gorzkich słowach dali temu wyraz. Męska rozmowa przez ogrodzenie trwała dobre pięć minut, ale ciężko wróżyć, czy przyniesie ona zamierzony skutek. Frustracja fanów była tym większa, że fatalna forma i takież same występy przypadły na dwa najbardziej prestiżowe mecze w rundzie. Olimpia bardzo słabo zaprezentowała się w Olsztynie, gdzie przegrała 0:2 z OKS, i właśnie w Iławie. To bez wątpienia dwa najsłabsze występy w obecnym sezonie.
Trenerzy o meczu
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii): - Gołym okiem widać, że nie jesteśmy gotowi do gry w II lidze. Do meczu podchodziliśmy bez dwóch ludzi z podstawowego składu, z osi zespołu i te absencje miały wpływ na rozwój wypadków na boisku. Mnóstwo błędów, zwłaszcza w środkowej strefie, bramki stracone w identycznych sposób, po takich samych błędach ze stałych fragmentów (bramkarza i obrońców). Nadal rozdajemy prezenty. Co z tego, że pierwsi zdobyliśmy gola w kuriozalny sposób, jak za chwilę to my podarowaliśmy rywalom dwie bramki. Mieliśmy też swoje okazje, ale w drugiej części rywale mogli zdobyć jeszcze kilka bramek i możemy im tylko podziękować, że tego nie zrobili. Od 65. minuty należało wymienić cały skład, bo nikt z nich nie miał siły, ale przecież nie można tego zrobić. Nie dziwi mnie to jednak, skoro ten zespół trenował zimą jak trenował, niektórzy zawodnicy wrócili po wakacjach w okolicach 18 lipca, to teraz są tego skutki i nie ma się czemu dziwić. Drużyna nie ma charakteru, może ta rozmowa po meczu da jakiś efekt, żeby ci chłopacy zrozumieli i uszanowali to, że mają najlepszych w Polsce kibiców.
Wojciech Tarnowski (trener Jezioraka): - Wyszliśmy dziwnie spięci i zaczęliśmy bardzo źle ten mecz. Stracony gol podziałał jednak jak orzeźwienie i patrząc z perspektywy czasu, paradoksalnie chyba dobrze się stało, że go straciliśmy. Odpowiedzieliśmy Olimpii bardzo szybko i skutecznie, potem już do końca kontrolowaliśmy mecz. Do tej pory, jeśli traciliśmy pierwsi gola, to przegrywaliśmy, dziś to udało się odwrócić. W drugiej części nasza dominacja była jeszcze bardziej wyraźna, strzeliliśmy jedną bramkę, ale mieliśmy jeszcze okazje na 2-3 kolejne. Cieszymy się z trzech punktów i dobrej gry, która wreszcie przyniosła zwycięstwo.
Jeziorak Iława – Olimpia Elbląg 3:1 (2:1)
0:1 - Kołodziejski (10.), 1:1 - Zakierski (17.), 2:1 - Zubrzycki (21.), 3:1 - Figurski (66.)
Jeziorak: Staniszewski – Zakierski (54. Pater), Kowalski, Dymowski, Klimek (66. Radziński), Kressin, Zubrzycki (76. Kretov), Rybkiewicz, Sedlewski (90. Tomczyk), Rzeźnikiewicz, Figurski
Olimpia: Hyz – Laskowski, Jurgielewicz, Wolański, Łożyński, Kowalczyk (88. Styś), Nowacki, Kołodziejski (72. Wróblewski), Kolosov, Pietroń (60. Piotrowski), Trafarski
Żółte kartki: Kressin, Zubrzycki, Figurski (Jeziorak) - Kowalczyk, Kołodziejski, Wróblewski (Olimpia)
Sędziował: Piotr Gałązka (Szczecin)
Widzów: 2,5 tys. (400 z Elbląga).
Komplet wyników 11. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2009/10: Jeziorak Iława – Olimpia Elbląg 3:1, GKS Jastrzębie – OKS 1945 Olsztyn 3:4, Kolejarz Stróże – LKS Nieciecza 2:1, Pelikan Łowicz – Hetman Zamość 1:1, Przebój Wolbrom – Ruch Wysokie Mazowieckie 0:3, Start Otwock – Resovia 0:0, Stal Rzeszów – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:2, Sokół Aleksandrów Łódzki – Wigry Suwałki 0:2, Concordia Piotrków – Okocimski Brzesko 1:0.
Zobacz tabele
BAR