Gdy w 71. minucie Olimpia straciła czwartą bramkę, jej kibice na znak protestu zdjęli wszystkie flagi. Tak słabo grającego elbląskiego zespołu już dawno nie oglądano na stadionie przy ulicy Agrykola. Porażka 0:4 stawia zespół trenera Andrzeja Biangi w bardzo trudnej sytuacji.
Dla Olimpii miał to być mecz o wszystko - o być albo nie być w III lidze. Jednak patrząc na poczynania naszych zawodników wydawać się mogło, że gospodarze to III-ligowy średniak, któremu na pewno nie grozi spadek. Elblążanie zagrali jakby nie zależało im na wygranej i zdobyciu punktów, które - jak każdy kibic dobrze wie - są na wagę złota. Porażka z Legionovią znacznie zmniejszyła szanse Olimpii na pozostanie w gronie III-ligowców. Wprawdzie do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze pięć kolejek, jednak sytuacja jest na tyle nieciekawa, że w przypadku utrzymania będzie można mówić o cudzie.
Mimo że Legionovia nie grała ostatniego meczu z Gwardią i teoretycznie powinna być zespołem bardziej wypoczętym, w pierwszej połowie to gospodarze sprawiali wrażenie drużyny bardziej wybieganej. Podopieczni trenera Biangi mogli nawet pokusić się o zdobycie bramki, gdyby w 21 min. Łukasz Nadolny nie zmarnował stuprocentowej sytuacji. Po zagraniu w pole karne napastnik Olimpii będący na drugim metrze zbyt długo czekał na piłkę i w konsekwencji ubiegł go bramkarz gości. Po tej akcji wydawać by się mogło, że elblążanie pójdą za ciosem. Może i więcej biegali, może i częściej byli przy piłce, jednak co z tego, skoro kibice nie doczekali się tak upragnionej bramki.
Osamotnieni z przodu napastnicy - Nadolny i Wiśniewski - bardzo rzadko otrzymywali podania od swoich kolegów. W środku pola widoczni byli wprawdzie Karol Szweda i Dariusz Warecha, jednak w dwójkę nie byli w stanie sforsować szczelnej obrony rywali. Kiedy sędzia główny z Białegostoku zakończył pierwszą połowę i zawodnicy udali się do szatni, kibicom pozostało jeszcze 45 minut nadziei na odniesienie korzystnego wyniku przez ich pupili. Niestety nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że początek drugiej odsłony będzie aż tak pechowy. Zaledwie 60 sekund po wznowieniu gry rzut wolny z około 30 metrów wykonywał Piotr Barchwic, uderzył mocno po ziemi, piłka dostała poślizgu i wpadła do siatki tuż obok interweniującego Michała Chamery. Strata bramki sprawiła, że elbląski zespół postawił wszystko na jedną kartę. Zaatakował większą liczbą zawodników i, jak to często w takich sytuacjach bywa, został za to skarcony.
W 65 min. goście wyprowadzili klasyczny kontratak, po którym wychowanek Legii Warszawa Dariusz Zjawiński podwyższył prowadzenie gości na 2:0. Ten sam zawodnik w ciągu kolejnych sześciu minut jeszcze dwukrotnie ośmieszył defensorów gospodarzy strzelając swoją drugą i trzecią bramkę. Po stracie czwartego gola trener Bianga zdjął z boiska bramkarza Chamerę, a w jego miejsce wprowadził Krzysztofa Hyza.
- Chamera, który w poprzednich meczach był najjaśniejszym punktem naszego zespołu, dziś miał udział przy wszystkich czterech straconych bramkach - stwierdził zaraz po spotkaniu trener Bianga.
Przed Olimpią jeszcze pięć spotkań. Szanse na utrzymanie wprawdzie jeszcze pozostały, jednak teraz przyjdzie nam zmierzyć się ze znacznie silniejszymi rywalami. W najbliższej kolejce z spotkamy się Radomiakiem Radom, a tydzień później - z Okęciem Warszawa.
- Najłatwiej jest położyć się i biadolić - uważa trenera Andrzej Bianga. - Przegraliśmy mecz u siebie i to bardzo wysoko, mecz który był języczkiem uwagi jeśli chodzi o utrzymanie. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale będziemy starali się grać do końca. Teoretyczne szansę jeszcze mamy i dopóki będzie istniała iskierka nadziei, będziemy walczyć. Mam nadzieję, że ta niewielka grupa ludzi, która nas wspiera, nie odwróci się i będzie z nami do końca. Jest mi przykro, każda porażka boli, zwłaszcza ta, na swoim boisku i w takim wymiarze.
Olimpia Elbląg - Legionovia Legionowo 0:4 (0:0)
0:1 - Barchwic (46.), 0:2 - Zjawiński (65.), 0:3 - Zjawiński (69.), 0:4 - Zjawiński (71.)
Olimpia: Chamera (72. Hyz) - Augustynowicz, Moneta, Tyburski, Łojek, Warecha, Szweda, Gut (46.Sierechan), Niedźwiedź (54.Gajewski), Wiśniewski (46.Jaromiński), Nadolny.
Legionovia: Dzisiewicz (86. Knap) - Rostkowski, Wierzbicki, Górski, Centkowski, Wróbel (35. Woźniak), Orłowski, Barchwic, Stachowiak, Zjawiński, Karaszewski (77. Milewski).
Komplet wyników 25. kolejki: Znicz Pruszków - MG MZKS Kozienice 0:3 (0:0), MKS Mława - Unia Skierniewice 0:0, Gwardia Warszawa - Radomiak Radom 3:1 (1:1), Stal Głowno - Okęcie Warszawa 0:0, Olimpia Elbląg - Legionovia Legionowo 0:4 (0:0), Warmia Grajewo - Pelikan Łowicz 1:0 (0:0), Mlekovita Ruch Wysokie Mazowieckie - Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 2:2 (0:0), Pogoń Zduńska Wola - Mazowsze Grójec 1:3 (0:1).
Zobacz tabele
Mimo że Legionovia nie grała ostatniego meczu z Gwardią i teoretycznie powinna być zespołem bardziej wypoczętym, w pierwszej połowie to gospodarze sprawiali wrażenie drużyny bardziej wybieganej. Podopieczni trenera Biangi mogli nawet pokusić się o zdobycie bramki, gdyby w 21 min. Łukasz Nadolny nie zmarnował stuprocentowej sytuacji. Po zagraniu w pole karne napastnik Olimpii będący na drugim metrze zbyt długo czekał na piłkę i w konsekwencji ubiegł go bramkarz gości. Po tej akcji wydawać by się mogło, że elblążanie pójdą za ciosem. Może i więcej biegali, może i częściej byli przy piłce, jednak co z tego, skoro kibice nie doczekali się tak upragnionej bramki.
Osamotnieni z przodu napastnicy - Nadolny i Wiśniewski - bardzo rzadko otrzymywali podania od swoich kolegów. W środku pola widoczni byli wprawdzie Karol Szweda i Dariusz Warecha, jednak w dwójkę nie byli w stanie sforsować szczelnej obrony rywali. Kiedy sędzia główny z Białegostoku zakończył pierwszą połowę i zawodnicy udali się do szatni, kibicom pozostało jeszcze 45 minut nadziei na odniesienie korzystnego wyniku przez ich pupili. Niestety nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że początek drugiej odsłony będzie aż tak pechowy. Zaledwie 60 sekund po wznowieniu gry rzut wolny z około 30 metrów wykonywał Piotr Barchwic, uderzył mocno po ziemi, piłka dostała poślizgu i wpadła do siatki tuż obok interweniującego Michała Chamery. Strata bramki sprawiła, że elbląski zespół postawił wszystko na jedną kartę. Zaatakował większą liczbą zawodników i, jak to często w takich sytuacjach bywa, został za to skarcony.
W 65 min. goście wyprowadzili klasyczny kontratak, po którym wychowanek Legii Warszawa Dariusz Zjawiński podwyższył prowadzenie gości na 2:0. Ten sam zawodnik w ciągu kolejnych sześciu minut jeszcze dwukrotnie ośmieszył defensorów gospodarzy strzelając swoją drugą i trzecią bramkę. Po stracie czwartego gola trener Bianga zdjął z boiska bramkarza Chamerę, a w jego miejsce wprowadził Krzysztofa Hyza.
- Chamera, który w poprzednich meczach był najjaśniejszym punktem naszego zespołu, dziś miał udział przy wszystkich czterech straconych bramkach - stwierdził zaraz po spotkaniu trener Bianga.
Przed Olimpią jeszcze pięć spotkań. Szanse na utrzymanie wprawdzie jeszcze pozostały, jednak teraz przyjdzie nam zmierzyć się ze znacznie silniejszymi rywalami. W najbliższej kolejce z spotkamy się Radomiakiem Radom, a tydzień później - z Okęciem Warszawa.
- Najłatwiej jest położyć się i biadolić - uważa trenera Andrzej Bianga. - Przegraliśmy mecz u siebie i to bardzo wysoko, mecz który był języczkiem uwagi jeśli chodzi o utrzymanie. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale będziemy starali się grać do końca. Teoretyczne szansę jeszcze mamy i dopóki będzie istniała iskierka nadziei, będziemy walczyć. Mam nadzieję, że ta niewielka grupa ludzi, która nas wspiera, nie odwróci się i będzie z nami do końca. Jest mi przykro, każda porażka boli, zwłaszcza ta, na swoim boisku i w takim wymiarze.
Olimpia Elbląg - Legionovia Legionowo 0:4 (0:0)
0:1 - Barchwic (46.), 0:2 - Zjawiński (65.), 0:3 - Zjawiński (69.), 0:4 - Zjawiński (71.)
Olimpia: Chamera (72. Hyz) - Augustynowicz, Moneta, Tyburski, Łojek, Warecha, Szweda, Gut (46.Sierechan), Niedźwiedź (54.Gajewski), Wiśniewski (46.Jaromiński), Nadolny.
Legionovia: Dzisiewicz (86. Knap) - Rostkowski, Wierzbicki, Górski, Centkowski, Wróbel (35. Woźniak), Orłowski, Barchwic, Stachowiak, Zjawiński, Karaszewski (77. Milewski).
Komplet wyników 25. kolejki: Znicz Pruszków - MG MZKS Kozienice 0:3 (0:0), MKS Mława - Unia Skierniewice 0:0, Gwardia Warszawa - Radomiak Radom 3:1 (1:1), Stal Głowno - Okęcie Warszawa 0:0, Olimpia Elbląg - Legionovia Legionowo 0:4 (0:0), Warmia Grajewo - Pelikan Łowicz 1:0 (0:0), Mlekovita Ruch Wysokie Mazowieckie - Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 2:2 (0:0), Pogoń Zduńska Wola - Mazowsze Grójec 1:3 (0:1).
Zobacz tabele
MP