- Mieliśmy dużo utalentowanych łyżwiarzy w Orle Elbląg, trzeba to pielęgnować i trzymać takich zawodników przy sobie. Trzeba też zadać sobie pytanie: czy zawodnik kadry Polski poradzi sobie finansowo przy otrzymywanym stypendium z miasta – mówi w rozmowie z nami 20-letnia Kamila Stormowska, wychowanka Orła Elbląg, która zdobyła brązowy medal na zawodach Pucharu Świata w short-tracku, sprawiając niemałą sensację.
- Dlaczego akurat short-track?
- Wcześniej jeździłam na łyżwach figurowych. W wieku 8-9 lat powiedzieli mi, że jestem na to za stara, więc zmieniłam dyscyplinę. Początków w short-tracku nie pamiętam dokładnie, na pewno było ciężko. Nauka jeżdżenia na długich łyżwach zajęła mi trochę czasu.
- W wielu dyscyplinach sportu przejście z rywalizacji młodzieżowej do seniorskiej jest stosunkowo trudne. Pani sukcesy na zawodach młodzieżowych potrafiła połączyć z sukcesami w rywalizacji z seniorami.
- Jako juniorka rywalizowałam też z seniorami, więc nie była to nowość w tym sezonie. Dalej uczę się jak jeździć z bardziej doświadczonymi zawodniczkami i zbieram doświadczenie.
- Jak doszło do zmiany barw klubowych i przejścia z Orła Elbląg do Stoczniowca Gdańsk? Czy transfer do Gdańska był konieczny ze względu na rozwój kariery?
- Do zmiany klubu doszło głównie ze względu na szkołę. Rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Gdańskim, na wydziale zarządzania. Niestety miasto Elbląg nie było w stanie podnieść stypendiów, a w pewnym momencie ta kwota już nie była wystarczająca, aby zapewnić mi rozwój. Elbląg ma super sportowców z bardzo dobrymi wynikami, szkoda, że nie przeznacza na nich więcej pieniędzy.
- Ostatni okres przyniósł największy sukces w karierze – brązowy medal w zawodach Pucharu Świata. Finał przyniósł niesamowite emocje. Taka była taktyka na ten bieg, czy po prostu wykorzystała Pani sytuację?
- Zawsze mam jakąś taktykę na bieg, ale short-track jest taki, że ona zmienia się co chwilę. Trzeba wykorzystywać sytuacje takie jak ta. Wykorzystałam po prostu błąd bardzo doświadczonej zawodniczki - a to dla mnie tylko kolejna dobra lekcja.
- Patrząc po Pani osiągnięciach, można mieć nadzieję, że niedługo będziemy mogli cieszyć się z medali na każdej imprezie? Jakie są dalsze plany na ten sezon?
- Jeszcze długa droga przede mną. Dużo pracy i treningów. Ale już niedługo będziemy cieszyć się z innych medali - taki jest plan. W tym sezonie imprezy międzynarodowe kończą mistrzostwa świata, a ja oprócz tego jeszcze mam przed sobą mistrzostwa Polski młodzieżowców i mistrzostwa Polski seniorów.
- Proszę zdradzić przepis na sukces. Możemy mówić o czymś takim jak elbląska szkoła short – tracku, czy może szerzej łyżwiarstwa. Sebastian Kłosiński zaczynał od short – tracku, wystartował na igrzyskach olimpijskich, co prawda w łyżwiarstwie szybkim, ale zaczynał od krótkiego toru. Pani miała już okazję startów w zawodach międzynarodowych wcześniej, a mamy nadzieję, że ten medal to dopiero początek kolekcji.
- Pewnie to nie jest zaskakująca odpowiedź, ale moim zdaniem, żeby odnieść sukces trzeba po prostu lubić, kochać to, co się robi. Czerpać z tego przyjemność, bawić się tym. Mieliśmy dużo utalentowanych łyżwiarzy w Orle Elbląg, trzeba to pielęgnować i trzymać takich zawodników przy sobie. Trzeba zadać też sobie pytanie, czy zawodnik kadry Polski poradzi sobie finansowo przy otrzymywanym stypendium z miasta.
- Przy okazji chciałem wyjaśnić jedną sprawę. Medal zdobyła pani na 500 m, ale koronną Pani konkurencją jest 1000 m.
- Moim ulubionym dystansem dalej jest 1000, ale w tym sezonie lepiej wychodziło mi 500. Dalej czuję się dobrze na wszystkich dystansach, po prostu jest tak, że jeden lubię bardziej.
- Jakie jest pani sportowe marzenie?
- Zamiast marzeń sportowych mam cele. A jest ich bardzo dużo, głównym jest oczywiście złoty medal igrzysk olimpijskich.