![Elbląg, Olimpia wygrała z Jeziorakiem 1:0 Elbląg, Olimpia wygrała z Jeziorakiem 1:0](/newsimg/duze/p447/olimpia-wygrala-z-jeziorakiem-1-0-44729.jpg)
Elbląska Olimpia po ciekawym i emocjonującym meczu wygrała na własnym boisku 1:0 z Jeziorakiem Iława. Bramkę na wagę trzech punktów przepięknym strzałem zdobył w 30. minucie gry Michał Pietroń. Żółto-biało-niebiescy po tym spotkaniu awansowali na 4. miejsce w tabeli II ligi z 8 punktami na koncie, tyle samo oczek zgromadziła do tej pory trzecia w klasyfikacji Resovia. Zobacz fotoreportaż z meczu
Dobry początek dał końcowy sukces
Spotkanie w Elblągu poprzedzone było chwilą ciszy z uwagi na śmierć ojca zawodnika Olimpii Jarosława Teśmana. Zaraz po tej smutnej uroczystości zawodnicy zabrali się za grę i od pierwszego gwizdka sędziego Karola Mazuro z Olsztyna gospodarze narzucili rywalowi swój styl gry, osiągając przy tym wyraźną przewagę. Olimpia grała składniej, podopieczni Tomasza Arteniuka byli szybsi, nic więc dziwnego, że kibice mieli sporo okazji ku temu, by oklaskiwać swoich ulubieńców. Raz za razem na bramkę Mateusza Imianowskiego sunął atak za atakiem. Wszystkie one rozbijane były jednak przez dobrze dysponowaną obronę gości, względnie brakowało precyzji przy wykończeniu akcji. Tak było choćby w 20. minucie, kiedy to bardzo aktywny Krzysztof Bułka (dobry występ pomocnika wypożyczonego z Arki Gdynia – przyp. BAR) dograł wzdłuż linii bramkowej i minimalnie spóźnionemu Kamilowi Jackiewiczowi zabrakło centymetrów, by umieścić piłkę w siatce. Jedyną zdobyczą Olimpii przez pierwsze dwadzieścia minut gry, były cztery rzuty rożne, ale nie udało się po nich stworzyć większego zagrożenia pod iławską bramką. Aż do 22. minuty, wtedy to sędzia popełnił największy błąd w całym spotkaniu, nie uznając prawidłowej bramki dla gospodarzy. Golkiper Jezioraka nie popisał się przy uderzeniu z dalszej odległości, wypluł piłkę przed siebie, dopadł do niej Bułka i ze stoickim spokojem umieścił w siatce. Niestety sędzia główny, na sygnalizację asystenta, zdecydował o pozycji spalonej przy tej akcji. Późniejsza powtórka materiału wideo jasno wskazała, że arbiter nie miał racji i skrzywdził zespół z Elbląga. Gospodarze nie podłamali się jednak i nadal dyktowali warunki gry, momentami spychając przyjezdnych do rozpaczliwej obrony. Wreszcie nadeszła 30. minuta i stadion eksplodował. Wyśmienitym uderzeniem z ponad 25 metrów popisał debiutujący przed elbląską publicznością (wcześniej zagrał w wyjazdowym meczu z Ruchem – przyp. BAR) starszy z braci Pietroniów, Michał. Piłka z ogromną szybkością wpadła do siatki w same okienko bramki. Żaden bramkarz przy tak precyzyjnym uderzeniu nie miałby szans na skuteczną interwencję.
Po zdobyciu bramki przez Olimpię goście nieco się przebudzili, a olimpijczycy czyhali na swoje okazje. Już trzy minuty później bardzo bliski pokonania Imianowskiego był Matej Rożnik, jednak niepotrzebnie uwikłał się w drybling przed polem karnym i w efekcie stracił piłkę. Sześć minut później pierwszą naprawdę groźna akcję przeprowadzili goście, ale Krzysztof Sobieraj w sobie tylko znany sposób uniemożliwił dojście piłki na czwartym metrze przed bramką Olimpii zawodnikowi z Iławy. Do przerwy nie wydarzyło się nic godnego uwagi, poza faktem dużego miłosierdzia okazanego przez arbitra Tomaszowi Sedlewskiemu, który sumiennie „pracował” na ukaranie. Obejrzał tylko jedno żółtko, choć śmiało „zasłużył” przynajmniej trzykrotnie na ukaranie w ten sposób, a co za tym idzie, usunięcie z placu gry (w jednym ze starć złamał łokciem zęba strzelcowi gola Michałowi Pietroniowi - przyp. BAR).
Brzydszy mecz po przerwie
Po zmianie stron goście ruszyli do śmielszych ataków, grali wyżej, gracze z Iławy byli bliżej elblążan, przez co spotkanie było bardziej wyrównane niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Taktyka Olimpii polegała na przyjmowaniu rywali na własnej połowie, a następnie wyprowadzane miały być szybkie kontry. W zasadzie obie strony stworzyły sobie po dwie okazje, które mogły zakończyć się zdobyciem goli. Jeziorak bliski powodzenia był w 68. minucie, kiedy to mnóstwo kłopotów ze złapaniem piłki po strzale z dalszej odległości z rzutu wolnego miał Dominik Sobański. Ostatecznie udało mu się wyjść z opresji, ale w kolejnej sytuacji, tej z 78. minuty, byłby bezradny, gdyby nie asekuracja Mykoli Dremliuka. Iwo Zubrzycki wymanewrował już golkipera Olimpii i skierował piłkę do siatki, na szczęście dla żółto-biało-niebieskich stanął na jej drodze ukraiński obrońca i uratował swój zespół od straty gola. Trzy minuty później mogło być „po meczu”. Rozgrywający dobre zawody, szybki jak wiatr Bułka, minął z łatwością trzech rywali, wpadł z piłką w pole karne i huknął w pełnym biegu z 13 metra. Na szczęście dla Jezioraka piłka zatrzymała się na słupku i wynik nie uległ zmianie. Gdyby nie to, kibice obejrzeliby drugiego pięknego gola tego środowego popołudnia. W końcówce meczu wyraźnie było widać, że rywale zachowali nieco więcej sił od Olimpii, która na przygotowanie się do starcia miała 24 godziny mniej niż „jeziorowcy”. Jeziorak starał się wykorzystać ten handicap, ale jego chaotyczne ataki nie przynosiły sukcesu, mimo że bramkarz Olimpii przez większą część drugiej połowy grał z kontuzją, którą odniósł po jednym z ostrych starć w polu bramkowym. Jak poważny jest uraz okaże się po konsultacji lekarskiej, na którą zawodnik udał się zaraz po zakończeniu spotkania. W ostatnich minutach gry zawodnicy z Elbląga skupili się na wybijaniu przyjezdnych z uderzenia, przetrzymując piłkę na połowie gości, a trener Arteniuk dokonał w czasie doliczonych czterech minut zmiany taktycznej, za Grzegorza Miecznika na placu gry pojawił się Andrzej Liszko.
Wynik meczu i zwycięstwo Olimpii na pewno zasłużone, choć trener gości nie potrafił zgodzić się z ostatecznym rozstrzygnięciem, uznając, że sprawiedliwszym rozwiązaniem byłby remis.
Trenerzy po meczu
Wojciech Tarnowski (trener Jeziorak Iława) – Gratuluję Olimpii wygranej, choć przesądził o niej gol wyjątkowej urody, byliśmy o tą jedną bramkę gorsi. Olimpia może i miała w pierwszej części przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Dopiero to uderzenie z dystansu dało im prowadzenie. Później, w drugiej części zagęściliśmy środek, graliśmy szybciej i mieliśmy okazję na zmianę wyniku. Szczególnie szkoda tej Iwo Zubrzyckiego, który minął już bramkarza i trafił w nogi obrońcy. Gdyby nie to, mielibyśmy dziś inne rozstrzygnięcie. A tak przegraliśmy, choć uważam, że nasza porażka nie jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem.
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii Elbląg) – Wygraliśmy, są trzy punkty i to jest najważniejsze. Dziś było widać ile sił kosztował chłopaków wygrany mecz na wyjeździe z Ruchem. Mieliśmy Jezioraka na widelcu w pierwszej części, kiedy goście z trudem przedostawali się pod naszą bramkę, nie stworzyli ani jednej groźnej sytuacji, my mieliśmy kilka, wykorzystaliśmy tylko jedną. Ważne jednak, że nawet w drugiej połowie, gdy grało się ciężko potrafiliśmy stworzyć okazje, które powinniśmy zamienić na bramki, co pozwoliłoby na uspokojenie gry już do końca. Jeziorak próbował w drugiej części odwrócić losy meczu i choć Dominik (Sobański – przyp. BAR) grał z urazem nie dał się zaskoczyć. Punkty nam się należały. Teraz daleki, ciężki wyjazd na Stal Rzeszów, żyjemy wyłącznie tym pojedynkiem.
Olimpia Elbląg – Jeziorak Iława 1:0 (1:0)
1:0 – M. Pietroń (30.)
Olimpia: Sobański – Loda, Dremliuk, Sobieraj, Miecznik (90.+2 Liszko), Bułka, Trela (85. Chrzanowski), M. Pietroń, Ł. Pietroń (53. Byrski), Jackiewicz, Rożnik (58. Kudyba)
Jeziorak: Imianowski – Kowalski, Czupryna, Rzeźnikiewicz, Frącz, Sedlewski, Jackiewicz, Dymowski (46. Rybkiewicz), Kretov, Figurski (55. Kuśnierz), Zubrzycki
Żółte kartki: Loda, Dremliuk (Olimpia) – Sedlewski (Jeziorak)
Sędziował: Mazuro (Olsztyn)
Widzów: 1 383 (w tym ok. 50 z Iławy)
Zapoznaj się z tekstową relacją live z tego meczu - tutaj
Komplet wyników 4. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2010/11: Olimpia Elbląg – Jeziorak Iława 1:0, Wigry Suwałki – Okocimski Brzeski 0:0, GLKS Nadarzyn – Puszcza Niepołomice 0:1, Resovia – Pelikan Łowicz 0:0, Stal Stalowa Wola – Start Otwock 0:1, OKS 1945 Olsztyn – Ruch Wysokie Mazowieckie 2:2, Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Stal Rzeszów 0:0, Wisła Płock – Znicz Pruszków 4:1. Mecz Motor Lublin – Sokół Sokółka przeniesiony na 20 października.
Zobacz tabele 2 ligi
Spotkanie w Elblągu poprzedzone było chwilą ciszy z uwagi na śmierć ojca zawodnika Olimpii Jarosława Teśmana. Zaraz po tej smutnej uroczystości zawodnicy zabrali się za grę i od pierwszego gwizdka sędziego Karola Mazuro z Olsztyna gospodarze narzucili rywalowi swój styl gry, osiągając przy tym wyraźną przewagę. Olimpia grała składniej, podopieczni Tomasza Arteniuka byli szybsi, nic więc dziwnego, że kibice mieli sporo okazji ku temu, by oklaskiwać swoich ulubieńców. Raz za razem na bramkę Mateusza Imianowskiego sunął atak za atakiem. Wszystkie one rozbijane były jednak przez dobrze dysponowaną obronę gości, względnie brakowało precyzji przy wykończeniu akcji. Tak było choćby w 20. minucie, kiedy to bardzo aktywny Krzysztof Bułka (dobry występ pomocnika wypożyczonego z Arki Gdynia – przyp. BAR) dograł wzdłuż linii bramkowej i minimalnie spóźnionemu Kamilowi Jackiewiczowi zabrakło centymetrów, by umieścić piłkę w siatce. Jedyną zdobyczą Olimpii przez pierwsze dwadzieścia minut gry, były cztery rzuty rożne, ale nie udało się po nich stworzyć większego zagrożenia pod iławską bramką. Aż do 22. minuty, wtedy to sędzia popełnił największy błąd w całym spotkaniu, nie uznając prawidłowej bramki dla gospodarzy. Golkiper Jezioraka nie popisał się przy uderzeniu z dalszej odległości, wypluł piłkę przed siebie, dopadł do niej Bułka i ze stoickim spokojem umieścił w siatce. Niestety sędzia główny, na sygnalizację asystenta, zdecydował o pozycji spalonej przy tej akcji. Późniejsza powtórka materiału wideo jasno wskazała, że arbiter nie miał racji i skrzywdził zespół z Elbląga. Gospodarze nie podłamali się jednak i nadal dyktowali warunki gry, momentami spychając przyjezdnych do rozpaczliwej obrony. Wreszcie nadeszła 30. minuta i stadion eksplodował. Wyśmienitym uderzeniem z ponad 25 metrów popisał debiutujący przed elbląską publicznością (wcześniej zagrał w wyjazdowym meczu z Ruchem – przyp. BAR) starszy z braci Pietroniów, Michał. Piłka z ogromną szybkością wpadła do siatki w same okienko bramki. Żaden bramkarz przy tak precyzyjnym uderzeniu nie miałby szans na skuteczną interwencję.
Po zdobyciu bramki przez Olimpię goście nieco się przebudzili, a olimpijczycy czyhali na swoje okazje. Już trzy minuty później bardzo bliski pokonania Imianowskiego był Matej Rożnik, jednak niepotrzebnie uwikłał się w drybling przed polem karnym i w efekcie stracił piłkę. Sześć minut później pierwszą naprawdę groźna akcję przeprowadzili goście, ale Krzysztof Sobieraj w sobie tylko znany sposób uniemożliwił dojście piłki na czwartym metrze przed bramką Olimpii zawodnikowi z Iławy. Do przerwy nie wydarzyło się nic godnego uwagi, poza faktem dużego miłosierdzia okazanego przez arbitra Tomaszowi Sedlewskiemu, który sumiennie „pracował” na ukaranie. Obejrzał tylko jedno żółtko, choć śmiało „zasłużył” przynajmniej trzykrotnie na ukaranie w ten sposób, a co za tym idzie, usunięcie z placu gry (w jednym ze starć złamał łokciem zęba strzelcowi gola Michałowi Pietroniowi - przyp. BAR).
Brzydszy mecz po przerwie
Po zmianie stron goście ruszyli do śmielszych ataków, grali wyżej, gracze z Iławy byli bliżej elblążan, przez co spotkanie było bardziej wyrównane niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Taktyka Olimpii polegała na przyjmowaniu rywali na własnej połowie, a następnie wyprowadzane miały być szybkie kontry. W zasadzie obie strony stworzyły sobie po dwie okazje, które mogły zakończyć się zdobyciem goli. Jeziorak bliski powodzenia był w 68. minucie, kiedy to mnóstwo kłopotów ze złapaniem piłki po strzale z dalszej odległości z rzutu wolnego miał Dominik Sobański. Ostatecznie udało mu się wyjść z opresji, ale w kolejnej sytuacji, tej z 78. minuty, byłby bezradny, gdyby nie asekuracja Mykoli Dremliuka. Iwo Zubrzycki wymanewrował już golkipera Olimpii i skierował piłkę do siatki, na szczęście dla żółto-biało-niebieskich stanął na jej drodze ukraiński obrońca i uratował swój zespół od straty gola. Trzy minuty później mogło być „po meczu”. Rozgrywający dobre zawody, szybki jak wiatr Bułka, minął z łatwością trzech rywali, wpadł z piłką w pole karne i huknął w pełnym biegu z 13 metra. Na szczęście dla Jezioraka piłka zatrzymała się na słupku i wynik nie uległ zmianie. Gdyby nie to, kibice obejrzeliby drugiego pięknego gola tego środowego popołudnia. W końcówce meczu wyraźnie było widać, że rywale zachowali nieco więcej sił od Olimpii, która na przygotowanie się do starcia miała 24 godziny mniej niż „jeziorowcy”. Jeziorak starał się wykorzystać ten handicap, ale jego chaotyczne ataki nie przynosiły sukcesu, mimo że bramkarz Olimpii przez większą część drugiej połowy grał z kontuzją, którą odniósł po jednym z ostrych starć w polu bramkowym. Jak poważny jest uraz okaże się po konsultacji lekarskiej, na którą zawodnik udał się zaraz po zakończeniu spotkania. W ostatnich minutach gry zawodnicy z Elbląga skupili się na wybijaniu przyjezdnych z uderzenia, przetrzymując piłkę na połowie gości, a trener Arteniuk dokonał w czasie doliczonych czterech minut zmiany taktycznej, za Grzegorza Miecznika na placu gry pojawił się Andrzej Liszko.
Wynik meczu i zwycięstwo Olimpii na pewno zasłużone, choć trener gości nie potrafił zgodzić się z ostatecznym rozstrzygnięciem, uznając, że sprawiedliwszym rozwiązaniem byłby remis.
Trenerzy po meczu
Wojciech Tarnowski (trener Jeziorak Iława) – Gratuluję Olimpii wygranej, choć przesądził o niej gol wyjątkowej urody, byliśmy o tą jedną bramkę gorsi. Olimpia może i miała w pierwszej części przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Dopiero to uderzenie z dystansu dało im prowadzenie. Później, w drugiej części zagęściliśmy środek, graliśmy szybciej i mieliśmy okazję na zmianę wyniku. Szczególnie szkoda tej Iwo Zubrzyckiego, który minął już bramkarza i trafił w nogi obrońcy. Gdyby nie to, mielibyśmy dziś inne rozstrzygnięcie. A tak przegraliśmy, choć uważam, że nasza porażka nie jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem.
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii Elbląg) – Wygraliśmy, są trzy punkty i to jest najważniejsze. Dziś było widać ile sił kosztował chłopaków wygrany mecz na wyjeździe z Ruchem. Mieliśmy Jezioraka na widelcu w pierwszej części, kiedy goście z trudem przedostawali się pod naszą bramkę, nie stworzyli ani jednej groźnej sytuacji, my mieliśmy kilka, wykorzystaliśmy tylko jedną. Ważne jednak, że nawet w drugiej połowie, gdy grało się ciężko potrafiliśmy stworzyć okazje, które powinniśmy zamienić na bramki, co pozwoliłoby na uspokojenie gry już do końca. Jeziorak próbował w drugiej części odwrócić losy meczu i choć Dominik (Sobański – przyp. BAR) grał z urazem nie dał się zaskoczyć. Punkty nam się należały. Teraz daleki, ciężki wyjazd na Stal Rzeszów, żyjemy wyłącznie tym pojedynkiem.
Olimpia Elbląg – Jeziorak Iława 1:0 (1:0)
1:0 – M. Pietroń (30.)
Olimpia: Sobański – Loda, Dremliuk, Sobieraj, Miecznik (90.+2 Liszko), Bułka, Trela (85. Chrzanowski), M. Pietroń, Ł. Pietroń (53. Byrski), Jackiewicz, Rożnik (58. Kudyba)
Jeziorak: Imianowski – Kowalski, Czupryna, Rzeźnikiewicz, Frącz, Sedlewski, Jackiewicz, Dymowski (46. Rybkiewicz), Kretov, Figurski (55. Kuśnierz), Zubrzycki
Żółte kartki: Loda, Dremliuk (Olimpia) – Sedlewski (Jeziorak)
Sędziował: Mazuro (Olsztyn)
Widzów: 1 383 (w tym ok. 50 z Iławy)
Zapoznaj się z tekstową relacją live z tego meczu - tutaj
Komplet wyników 4. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2010/11: Olimpia Elbląg – Jeziorak Iława 1:0, Wigry Suwałki – Okocimski Brzeski 0:0, GLKS Nadarzyn – Puszcza Niepołomice 0:1, Resovia – Pelikan Łowicz 0:0, Stal Stalowa Wola – Start Otwock 0:1, OKS 1945 Olsztyn – Ruch Wysokie Mazowieckie 2:2, Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Stal Rzeszów 0:0, Wisła Płock – Znicz Pruszków 4:1. Mecz Motor Lublin – Sokół Sokółka przeniesiony na 20 października.
Zobacz tabele 2 ligi
BAR