- Przed sezonem wzięlibyśmy ten wynik i liczbę punktów w ciemno. Runda była dobra, aczkolwiek trzeba uczciwie przysłać, że końcówka była słabsza. Potraciliśmy zbyt dużo punktów - tak Adam Nocoń, trener Olimpii Elbląg podsumował rundę jesienną w wykonaniu swojej drużyny.
- Zacznijmy od Bruna Żołądzia. Co z nim?
- Fatalnie. Zerwał więzadła i do końca sezonu już go raczej nie zobaczymy. Jedna z najgorszych kontuzji. Pecha mieliśmy: piłkarz z kontuzją, a dodatkowo jeszcze straciliśmy bramkę po rzucie wolnym podyktowanym za jego faul. Sędziowie nas w tej rundzie nie rozpieszczali.
- A jak wygląda sytuacja z Michałem Kiełtyką i Maciej Rozumowskim, którzy w rundzie jesiennej nie grali.
- Tu już lepiej. Obaj powinni zacząć treningi w styczniu. Mam nadzieję, że powoli będą wychodzić z tych kontuzji i będę mógł z nich skorzystać na wiosnę. Wszystko jednak okaże się już w nowym roku.
- Kontuzja Bruna Żołądzia to poważny ubytek na ławce rezerwowych. Olimpia grała stosunkowo małą liczbą piłkarzy. Ławka rezerwowych była krótka. Zdaję sobie sprawę, że jest okres zimowy i to nie jest najlepszy czas na transfery. Te jednak wg mnie są potrzebne.
- Jak w każdym okresie zimowym można się wzmocnić, zrobić jakieś retusze w drużynie. Do tego jednak potrzebne są finanse, a jak wygląda sytuacja z pieniędzmi, to ogólnie każdy się domyśla. Mamy swoje typy, są zawodnicy którymi jesteśmy zainteresowani, ale wszystko zależy od środków finansowych.
- Jeżeli o finansach mowa. Olimpia jest w tej chwili na 5. miejscu. Gdyby po zakończeniu sezonu zespół zajmował tę samą pozycję musiałby rozegrać jeszcze baraże. I w tym momencie, moim zdaniem, klub jako całość nie jest przygotowany do awansu. Pomijam tu sprawy niezależne od klubu jak np. konieczność zamontowania podgrzewanej murawy. Po stronie klubu też potrzebne byłyby zmiany jak np. konieczność zwiększenia zatrudnienia.
- Nie odpowiem na pytania o organizację, bo to nie moja rola. Jako zespół będziemy walczyć na boisku o jak najwyższe cele. Bo na to mamy wpływ. Mnie interesuje cel sportowy.
- Piąte miejsce Olimpii. Dobry wynik, czy jest jednak niedosyt?
- Przed sezonem wzięlibyśmy ten wynik i liczbę punktów w ciemno. Runda była dobra, aczkolwiek trzeba uczciwie przysłać, że końcówka była słabsza. Potraciliśmy zbyt dużo punktów. Powinniśmy wygrać z Garbarnią, kiedy mieliśmy pełną kontrolę nad meczem. Bramka wyrównująca padła po symulacji piłkarza rywali i karnego nie powinno być, co też przyznali zawodnicy Garbarni. Bezwzględnie powinien być wygrany mecz z Legionovią, aczkolwiek tu nas trochę wymęczyło spotkanie z Rakowem w Pucharze Polski. Nieźle zagraliśmy rewanżowy mecz z Lechem. Być może wynik byłby inny, gdyby sędzia przyznał nam rzut karny za faul na Damianie Szuprytowskim. Nasz zawodnik został staranowany w polu karnym, bardziej ewidentnego karnego trudno sobie wyobrazić. Za dużo tych remisów było.
- Patrząc z trybun, brakuje typowego łowcy bramek. Piłkarza, który strzelałby takie bramki jak Oleksij Prytuliak ze Stalą Rzeszów. Wziął i strzelił, zaskakując niemal wszystkich.
- Na pewno brakuje takiego typowego snajpera, co tu dużo ukrywać. Ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Damian Szuprytowski. Później, gdy rywale zdołali go zneutralizować, to zabrakło kogoś, kto wziąłby ciężar gry na siebie. Pod koniec rundy próbował Michał Miller.
- W ataku Olimpia miała „magiczny kwadrat”: Damian Szuprytowski na dziesiątce, Cezary Demianiuk i Michał Miller na skrzydłach i Przemysław Brychlik na szpicy. Oczywiście oni w trakcie meczu wymieniali się pozycjami. Czy zdaniem trenera taki układ zdał egzamin?
- Chyba tak. Było widoczne, że Michał Miller i Cezary Demianiuk wyglądają lepiej w bocznych strefach boiska. Brakowało kogoś, kto, oprócz Damiana Szuprytowskiego, weźmie na siebie ciężar strzelania bramek.
- Siłą Olimpii są stałe fragmenty gry. To też trzeba umieć wykonywać, ale to główny sposób zdobywania bramek przez Pana zespół. Pięć bramek ma Michał Kuczałek, cztery Tomasz Lewandowski – zawodnicy, którzy odpowiadają głownie za defensywę.
- Obrońcy są bardziej od bronienia niż strzelania. Statystyki jednak pokazują, że oprócz Damiana Szuprytowskiego, to Michał Kuczałek i Tomasz Lewandowski wzięli na siebie większy ciężar gry. Stale fragmenty gry są ważne, ale trzeba też zauważyć, że w pewnych momentach sytuacji stwarzaliśmy mnóstwo, a brakowało skuteczności. Z drugiej strony dużo bramek też traciliśmy ze stałych fragmentów gry. Podczas przerwy zimowej musimy pracować nad obroną przed stałymi fragmentami i kreowaniem akcji ofensywnych. Było to widać choćby w drugim meczu z Górnikiem Polkowice, kiedy sytuacji mieliśmy dużo i nie potrafiliśmy ich wykorzystać.
- Ataku możemy się czepiać, a z drugiej strony boiska defensywa kilka razy uratowała Olimpii punkty.
- Powiedziałbym, że w defensywie graliśmy stabilnie. Całą formacja była mocnym punktem zespołu. To dobrze, bo zespół buduje się od pewności z tyłu. Ale brakuje skuteczności z przodu.
- Podsumowując: zadowolony trener jest z tej rundy?
- Trzeba być chyba zadowolonym. Nie będę cały czas na tym jechał, ale rok temu to były zupełnie inne nastroje. Tutaj widać jaką robotę wykonali zawodnicy. Aczkolwiek, tak jak powiedziałem, w ostatnich meczach powinniśmy zdobyć więcej punktów.
- Jaka będzie wiosna w II lidze?
- Bardzo ciężka. Tabela jest bardzo płaska, każdy zespół będzie o coś walczył, czy to o utrzymanie, czy tez o awans. Spodziewam się, że niektóre drużyny będą bardzo zaciekle walczyły o miejsca dające awans bezpośredni. Przewiduję, ze to będzie bardzo ciężka wiosna. Ciekawa, ale bardzo ciężka.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg