W sobotę piłkarze nożni Olimpii Elbląg przegrali na własnym boisku z MKS Mława 0:2 (0:1). Podopieczni Adama Fedoruka ustępowali swoim rywalom pod każdym względem na całej długości i szerokości boiska.
Miała być radość, trzy punkty, a skończyło się na dość jednostronnym widowisku i porażce. Elblążanie ustępowali swoim rywalom pod każdym względem na całej długości i szerokości boiska. Widać było, że zespół gości przyjechał bardzo walecznie nastawiony do tego meczu, czego powiedzieć nie można o naszych zawodnikach. Elblążanom zabrakło woli walki do ostatnich sił, co przy słabej skuteczności strzeleckiej sukcesu przynieść nie mogło.
Już pierwsza akcja pokazała, że zespół z Mławy nie przyjechał do Elbląga z prośbą na ustach, by wymierzono im jak najmniejszy wymiar kary. Wręcz przeciwnie - od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do zdecydowanych ataków. Zaledwie po kilkunastu sekundach gry po raz pierwszy zrobiło się gorąco pod nasza bramką. Piłkę w środku pola stracił Piotr Łojek, natychmiast poszła szybka kontra, po której Mariusz Walczak znalazł się w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Elblążanie odpowiedzieli dwiema akcjami, jednak nie przyniosły one powodzenia. Najpierw po dośrodkowaniu w pole karne Damian Guta do piłki doszedł Wojciech Chuderski, ale strzelił bardzo niecelnie z około 11 metrów. Ten sam zawodnik ponownie w 7 min. był bliski pokonania golkipera gości, ale jego strzał tuż zza linii pola karnego minimalnie minął światło bramki. Z upływem czasu zaczęła rysować się coraz wyraźniej przewaga ekipy z Mławy, która zaciekle walczyła o piłkę na niemal każdym centymetrze boiska. Taka gra szybko przyniosła pozytywne efekty. W 15 min. po szybkim kontrataku na strzał z 12 metrów zdecydował się Walczak, piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z naszych obrońców i trafiła w boczną siatkę. Osiem minut później elblążanie nie mieli już tyle szczęścia. Fatalnym zagraniem w środku pola popisał się Grzegorz Rutkowski, a goście nie zwykli marnować takich prezentów i Maciej Rogalski pięknym strzałem z dystansu pokonał naszego bramkarza Krzysztofa Hyza. W 29 min. zespół z Małwy powinien prowadzić już 2:0. Fatalnie w polu karnym zachował się Fedoruk, który zamiast szybko odegrać piłkę chciał minąć jeszcze napastnika gości, sztuka ta nie udała mu się, a Jarosław Szmyt na nasze szczęście trafił tylko w boczną siatkę. Tuż przed przerwą Olimpia nie wykorzystała jednej z dwóch stworzonych w tym meczu stuprocentowych sytuacji. W sporym zamieszaniu na polu karnym gości piłka trafiła do Fedoruka, który mając przed sobą pustą bramkę fatalnie przestrzelił z trzech metrów posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką.
Po zmianie stron elblążanie chcąc zmienić niekorzystny wynik zmuszeni byli zaatakować większą liczbą zawodników, a co za tym idzie musieli także się odkryć. Wykorzystali to przyjezdni, którzy coraz częściej gościli pod naszą bramką. W 49 min. lewą stroną boiska akcję przeprowadził Szmyt, strzelił płasko z ostrego kąta, ale na posterunku był nasz bramkarz. Cztery minuty później nasz golkiper był już bezradny przy akcji Rogalskiego, który wykorzystując podanie z głębni pola wbiegł swobodnie w nasze pole karne i technicznym strzałem zdobył drugą bramkę w tym meczu. Elblążanie w 57 min. odpowiedzieli wprawdzie groźną akcją, ale znów zabrakło skuteczności. Z prawej strony w pole karne dośrodkował wprowadzony po przerwie Łukasz Lubasiński, piłkę głową strącił jeszcze Rutkowski, ale Łukasz Nadolny mając przed sobą tylko bramkarza przestrzelił z czterech metrów. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu, jednak nie potrafili w żaden sposób zaskoczyć rywali. Goście natomiast umiejętnie zwalniali grę chcąc utrzymać bardzo korzystny wynik, a że najlepszą obroną jest atak, tak więc ekipa z Mławy nie zamierzała poprzestać na dwubramkowej zdobyczy. Nadal groźnie kontratakowali, a w 63 min. byli nawet bliscy podwyższenia rezultatu, ale elblążan od utraty bramki uratowała poprzeczka.
Mecz zakończył się wygraną MKS Mława 2:0, a Olimpii pozostaje jak najszybciej wyciągnąć wnioski z tej porażki i odpowiednio przygotować się do kolejnych spotkań. Jeżeli podopieczni Adama Fedoruka wezmą przykład z rywali i w kolejnych meczach zagrają z taką determinacją jak oni, to o wyniki nie będzie trzeba się martwić.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Masztaler, trener MKS Mława: Jadąc do Elbląga liczyłem na jeden punkt, a jak widać plan wykonaliśmy z nawiązką. Nie chciałem przegrać, bo wówczas zwiększyłaby się przewaga w tabeli pozostałych zespołów. Jeśli chodzi o grę to mam trzech bardzo dobrych napastników i specjalnie pod nich ustawiłem zespół. Zresztą spodziewałem się, że gospodarze od razu ruszą do ataku, co pozwoli nam na wyprowadzanie szybkich kontrataków. Bardzo zadowolony jestem z gry strzelca dwóch bramek Macieja Rogalskiego, który nie dość, że siał dużo zamętu pod bramką rywali, to jeszcze bardzo dobrze rozdzielał piłki.
Adam Fedoruk, trener Olimpii: Nie ukrywam, że bardzo dobrze dziś dysponowany zespół z Mławy zaskoczył nas swoją grą ofensywną. W nasze szeregi wkradło się trochę nerwowości i przez to chyba zagraliśmy trochę słabiej. Mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Mi osobiście akcja z 31 min. będzie się śniła po nocach. Dalej nie wiem jak mogłem nie strzelić w tak dogodnej sytuacji. Dzisiejszy mecz daje mi sporo do myślenia. Walka o utrzymania zaczęła się już na dobre i jak widać, żaden zespół na pewno sobie nie odpuści.
Olimpia Elbląg - MKS Mława 0:2 (0:1)
0:1, 0:2 - Rogalski (22, 53)
Olimpia: Hyz - Augustynowicz, Fedoruk, Rutkowski, Łojek, Gut, Wiśniewski (46. Lubasiński), Warecha, Chuderski (46. Nadolny), Lepka (57. Tyburski), Wiercioch.
MKS Mława: Wiśniewski - Rogoziński, Napiórkowski, Mikłowski, Osiecki, Butryn (86. Jóźwiak), Leszczyński (70. Król), Sznyt, Taranowski, Walczak, Rogalski.
Komplet wyników 19. kolejki: Okęcie Warszawa - Jagiellonia Białystok 0:0, Znicz Pruszków - Gwardia Warszawa 1:0 (0:0), Legionovia Legionowo - Pelikan Łowicz 1:1 (0:1), Stal Głowno - MG MZKS Kozienice 1:1 (0:0), Mazowsze Grójec - Unia Skierniewice 2:1 (1:1), Polonia II Warszawa - Warmia Grajewo 1:1 (1:1), Wigry Suwałki - Hutnik Warszawa 4:0 (3:0), Olimpia Elbląg - MKS Mława 0:2 (0:1).
Zobacz tabele
Już pierwsza akcja pokazała, że zespół z Mławy nie przyjechał do Elbląga z prośbą na ustach, by wymierzono im jak najmniejszy wymiar kary. Wręcz przeciwnie - od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do zdecydowanych ataków. Zaledwie po kilkunastu sekundach gry po raz pierwszy zrobiło się gorąco pod nasza bramką. Piłkę w środku pola stracił Piotr Łojek, natychmiast poszła szybka kontra, po której Mariusz Walczak znalazł się w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Elblążanie odpowiedzieli dwiema akcjami, jednak nie przyniosły one powodzenia. Najpierw po dośrodkowaniu w pole karne Damian Guta do piłki doszedł Wojciech Chuderski, ale strzelił bardzo niecelnie z około 11 metrów. Ten sam zawodnik ponownie w 7 min. był bliski pokonania golkipera gości, ale jego strzał tuż zza linii pola karnego minimalnie minął światło bramki. Z upływem czasu zaczęła rysować się coraz wyraźniej przewaga ekipy z Mławy, która zaciekle walczyła o piłkę na niemal każdym centymetrze boiska. Taka gra szybko przyniosła pozytywne efekty. W 15 min. po szybkim kontrataku na strzał z 12 metrów zdecydował się Walczak, piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z naszych obrońców i trafiła w boczną siatkę. Osiem minut później elblążanie nie mieli już tyle szczęścia. Fatalnym zagraniem w środku pola popisał się Grzegorz Rutkowski, a goście nie zwykli marnować takich prezentów i Maciej Rogalski pięknym strzałem z dystansu pokonał naszego bramkarza Krzysztofa Hyza. W 29 min. zespół z Małwy powinien prowadzić już 2:0. Fatalnie w polu karnym zachował się Fedoruk, który zamiast szybko odegrać piłkę chciał minąć jeszcze napastnika gości, sztuka ta nie udała mu się, a Jarosław Szmyt na nasze szczęście trafił tylko w boczną siatkę. Tuż przed przerwą Olimpia nie wykorzystała jednej z dwóch stworzonych w tym meczu stuprocentowych sytuacji. W sporym zamieszaniu na polu karnym gości piłka trafiła do Fedoruka, który mając przed sobą pustą bramkę fatalnie przestrzelił z trzech metrów posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką.
Po zmianie stron elblążanie chcąc zmienić niekorzystny wynik zmuszeni byli zaatakować większą liczbą zawodników, a co za tym idzie musieli także się odkryć. Wykorzystali to przyjezdni, którzy coraz częściej gościli pod naszą bramką. W 49 min. lewą stroną boiska akcję przeprowadził Szmyt, strzelił płasko z ostrego kąta, ale na posterunku był nasz bramkarz. Cztery minuty później nasz golkiper był już bezradny przy akcji Rogalskiego, który wykorzystując podanie z głębni pola wbiegł swobodnie w nasze pole karne i technicznym strzałem zdobył drugą bramkę w tym meczu. Elblążanie w 57 min. odpowiedzieli wprawdzie groźną akcją, ale znów zabrakło skuteczności. Z prawej strony w pole karne dośrodkował wprowadzony po przerwie Łukasz Lubasiński, piłkę głową strącił jeszcze Rutkowski, ale Łukasz Nadolny mając przed sobą tylko bramkarza przestrzelił z czterech metrów. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu, jednak nie potrafili w żaden sposób zaskoczyć rywali. Goście natomiast umiejętnie zwalniali grę chcąc utrzymać bardzo korzystny wynik, a że najlepszą obroną jest atak, tak więc ekipa z Mławy nie zamierzała poprzestać na dwubramkowej zdobyczy. Nadal groźnie kontratakowali, a w 63 min. byli nawet bliscy podwyższenia rezultatu, ale elblążan od utraty bramki uratowała poprzeczka.
Mecz zakończył się wygraną MKS Mława 2:0, a Olimpii pozostaje jak najszybciej wyciągnąć wnioski z tej porażki i odpowiednio przygotować się do kolejnych spotkań. Jeżeli podopieczni Adama Fedoruka wezmą przykład z rywali i w kolejnych meczach zagrają z taką determinacją jak oni, to o wyniki nie będzie trzeba się martwić.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Masztaler, trener MKS Mława: Jadąc do Elbląga liczyłem na jeden punkt, a jak widać plan wykonaliśmy z nawiązką. Nie chciałem przegrać, bo wówczas zwiększyłaby się przewaga w tabeli pozostałych zespołów. Jeśli chodzi o grę to mam trzech bardzo dobrych napastników i specjalnie pod nich ustawiłem zespół. Zresztą spodziewałem się, że gospodarze od razu ruszą do ataku, co pozwoli nam na wyprowadzanie szybkich kontrataków. Bardzo zadowolony jestem z gry strzelca dwóch bramek Macieja Rogalskiego, który nie dość, że siał dużo zamętu pod bramką rywali, to jeszcze bardzo dobrze rozdzielał piłki.
Adam Fedoruk, trener Olimpii: Nie ukrywam, że bardzo dobrze dziś dysponowany zespół z Mławy zaskoczył nas swoją grą ofensywną. W nasze szeregi wkradło się trochę nerwowości i przez to chyba zagraliśmy trochę słabiej. Mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Mi osobiście akcja z 31 min. będzie się śniła po nocach. Dalej nie wiem jak mogłem nie strzelić w tak dogodnej sytuacji. Dzisiejszy mecz daje mi sporo do myślenia. Walka o utrzymania zaczęła się już na dobre i jak widać, żaden zespół na pewno sobie nie odpuści.
Olimpia Elbląg - MKS Mława 0:2 (0:1)
0:1, 0:2 - Rogalski (22, 53)
Olimpia: Hyz - Augustynowicz, Fedoruk, Rutkowski, Łojek, Gut, Wiśniewski (46. Lubasiński), Warecha, Chuderski (46. Nadolny), Lepka (57. Tyburski), Wiercioch.
MKS Mława: Wiśniewski - Rogoziński, Napiórkowski, Mikłowski, Osiecki, Butryn (86. Jóźwiak), Leszczyński (70. Król), Sznyt, Taranowski, Walczak, Rogalski.
Komplet wyników 19. kolejki: Okęcie Warszawa - Jagiellonia Białystok 0:0, Znicz Pruszków - Gwardia Warszawa 1:0 (0:0), Legionovia Legionowo - Pelikan Łowicz 1:1 (0:1), Stal Głowno - MG MZKS Kozienice 1:1 (0:0), Mazowsze Grójec - Unia Skierniewice 2:1 (1:1), Polonia II Warszawa - Warmia Grajewo 1:1 (1:1), Wigry Suwałki - Hutnik Warszawa 4:0 (3:0), Olimpia Elbląg - MKS Mława 0:2 (0:1).
Zobacz tabele
MP