Nietypowe „książki” mogli dziś wypożyczyć elblążanie w bibliotece przy ul. Zamkowej. Na czytelników czekał były więzień, lesbijki, osoby aseksualne – przedstawiciele mniejszości, w stosunku do których istnieje mnóstwo stereotypów, o dyskryminacji nie wspominając. Podczas rozmowy można było wyjaśnić sobie niektóre kwestie związane z postrzeganiem mniejszości.
Przy drzwiach biblioteki stoi grupka młodych ludzi. Na pierwszy rzut oka przyszli wypożyczyć książki – co innego można robić w bibliotece? Tymczasem to ich można „wypożyczyć”. W bibliotece przy ul. Zamkowej na elblążan czekali były więzień, lesbijka, osoby aseksualne, biseksualistka, wegetarianka i buddystka. - Każdy chętny może „wypożyczyć” sobie osobę na 30 minut i porozmawiać – Zuzanna Mikucka tłumaczy zasady akcji.
W Elblągu taka akcja ma miejsce pierwszy raz. Zorganizowała ją młodzież skupiona w grupie „Pionierzy Równości”. Na czytelników czeka Nikodem. Człowiek, na którego na ulicy nikt nie zwróciłby uwagi. Może gdyby zrobił coś nietypowego, ale takich jak on mija się codziennie nie zapamiętując twarzy. - To moja trzecia „Żywa Biblioteka”. Doświadczenia jak najbardziej pozytywne, dlatego zdecydowałem się wziąć udział jeszcze raz – tłumaczy, dlaczego zdecydował się przyjechać do Elbląga.
Przyjechał z Gdańska, gdzie działa w stowarzyszeniu „Tolerado” promującym tolerancję wobec osób LGBT. Dziś występuje jako „książka seksualna”. Wydawać by się mogło, że rozmowa z „żywymi książkami” będzie trudna – nie każdy jest w stanie bez skrępowania rozmawiać o problemach drugiej osoby. Tymczasem...
- Zaczyna się zwykle od standardowych pytań jak to jest, kiedy się to odkryło... A później rozmowa potrafi skręcić w najmniej oczekiwane rejony. Potrafimy nie rozmawiać o mnie jako o książce, tylko o wszystkim – Nikodem dzieli się swoimi doświadczeniami z poprzednich „Żywych bibliotek”.
Żywe biblioteki można spotkać wszędzie. W Gdańsku jedną z nich zorganizowano w centrum handlowym. Tam, gdzie klienci całkowicie się tego nie spodziewają, mają głowy zajęte czym innym. Ale też tam, gdzie jest ryzyko dyskryminacji. - Nigdy nie spotkałem się, żeby „czytelnicy” mnie oceniali. Przychodzą ludzie otwarci, którzy chcą się czegoś dowiedzieć - mówi jedna z osób, pełniących rolę „żywej książki”.
Przy okazji pojawiają się stereotypy na temat drugiej strony. Podczas pierwszej „Żywej Biblioteki” Nikodema doszło do spotkania z młodzieżą gimnazjalną. - Miałem takie obawy, czy nie będą sobie żartów robić, ale okazali się fajną młodzieżą, która chce się czegoś dowiedzieć – wspomina Nikodem.
Elbląska akcja nie przełamie stereotypów na temat mniejszości. Do biblioteki przyszły przede wszystkim osoby, które chciały się czegoś dowiedzieć i które nie traktują „innych” jako gorszych, którzy muszą się zmienić.
W Elblągu taka akcja ma miejsce pierwszy raz. Zorganizowała ją młodzież skupiona w grupie „Pionierzy Równości”. Na czytelników czeka Nikodem. Człowiek, na którego na ulicy nikt nie zwróciłby uwagi. Może gdyby zrobił coś nietypowego, ale takich jak on mija się codziennie nie zapamiętując twarzy. - To moja trzecia „Żywa Biblioteka”. Doświadczenia jak najbardziej pozytywne, dlatego zdecydowałem się wziąć udział jeszcze raz – tłumaczy, dlaczego zdecydował się przyjechać do Elbląga.
Przyjechał z Gdańska, gdzie działa w stowarzyszeniu „Tolerado” promującym tolerancję wobec osób LGBT. Dziś występuje jako „książka seksualna”. Wydawać by się mogło, że rozmowa z „żywymi książkami” będzie trudna – nie każdy jest w stanie bez skrępowania rozmawiać o problemach drugiej osoby. Tymczasem...
- Zaczyna się zwykle od standardowych pytań jak to jest, kiedy się to odkryło... A później rozmowa potrafi skręcić w najmniej oczekiwane rejony. Potrafimy nie rozmawiać o mnie jako o książce, tylko o wszystkim – Nikodem dzieli się swoimi doświadczeniami z poprzednich „Żywych bibliotek”.
Żywe biblioteki można spotkać wszędzie. W Gdańsku jedną z nich zorganizowano w centrum handlowym. Tam, gdzie klienci całkowicie się tego nie spodziewają, mają głowy zajęte czym innym. Ale też tam, gdzie jest ryzyko dyskryminacji. - Nigdy nie spotkałem się, żeby „czytelnicy” mnie oceniali. Przychodzą ludzie otwarci, którzy chcą się czegoś dowiedzieć - mówi jedna z osób, pełniących rolę „żywej książki”.
Przy okazji pojawiają się stereotypy na temat drugiej strony. Podczas pierwszej „Żywej Biblioteki” Nikodema doszło do spotkania z młodzieżą gimnazjalną. - Miałem takie obawy, czy nie będą sobie żartów robić, ale okazali się fajną młodzieżą, która chce się czegoś dowiedzieć – wspomina Nikodem.
Elbląska akcja nie przełamie stereotypów na temat mniejszości. Do biblioteki przyszły przede wszystkim osoby, które chciały się czegoś dowiedzieć i które nie traktują „innych” jako gorszych, którzy muszą się zmienić.
Sebastian Malicki