Daniela Lewandowskiego czytelnikom portElu przedstawiać nie trzeba. Na naszych lamach opisuje historię Zamechu. Dziś (27 sierpnia) zabrał elblążan na sobotni spacer z przewodnikiem na tereny, na których funkcjonował Zamech. Zobacz zdjęcia.
Cała historia rozpoczyna się w 1837 r., gdzie w okolicy dzisiejszych ulic Wałowej i Stoczniowej młody Ferdynand Gottlieb Schichau za pożyczone od ojca pieniądze kupuje parcelę i stawia na niej niewielki zakład mechaniczny zatrudniający osiem osób. - Nic nie zapowiadało,że właśnie wtedy rozpoczęła się przemysłowa historia Elbląga i budowa imperium przemysłowego. Zakład zajmował się naprawą urządzeń mechanicznych, pras hydraulicznych, narzędzi rolniczych - mówił Daniel Lewandowski, pracownik GE i pasjonat historii Zamechu na dzisiejszym spacerze z przewodnikiem PTTK.
Ferdynand Schichau bardzo szybko wyczuł możliwości jakie dawały maszyny parowe. W 1841 r. zakład otrzymuje pierwsze duże zamówienie - na pogłębiarkę. Powstaje ona we współpracy z sąsiadującą stocznią Mitzlaffa. - To zamówienie przynosi dużo pieniędzy. Efektem jest wybudowanie mieszkania - willi tzw. „Białego domku“.
Współpraca ze stocznią Mitzlaffa jest kontynuowana. Obie firmy budują m. in. statek parowy James Watt - pierwszy statek. Kończy się, kiedy zakłady Schichaua wykupują konkurenta w latach 70. XIX w. Do dziś zachowały się resztki jednej z pochylni stoczni Ferdynanda Schichaua. W tzw. międzyczasie powiększa się asortyment produkcyjny zakładów: na terenach przy dzisiejszej al. Grunwaldzkiej powstaje zakład produkujący lokomotywy.
Budowa biurowca przy dzisiejszej ul. Stoczniowej rozpoczęła się w 1894 r. Twórca firmy - Ferdynand Schichau nie dożył oddania budynku do użytku. Zmarł w styczniu 1896 r. - Pierwsze, ważne posiedzenie w nowym budynku firmy było poświęcone uzgodnieniom ceremonii pogrzebowej Ferdynanda Schichaua - mówił Daniel Lewandowski.
W kolejnych latach budynek zostaje stopniowo powiększany. Pasjonat historii Zamechu ujawnił też spacerowiczom mało dotychczas znany fakt. Prawdopodobnie istniało podziemne przejście pomiędzy willą Ferdynanda Schichaua, a biurowcem jego firmy.
Stocznia nr 16
Po II wojnie światowej teren zakładów Schichaua trafił do Polski dopiero w sierpniu 1945 r. Przypomnijmy, że władze polskie miasto przejęły w maju 1945 r. - Teren był stosunkowo w niewielkim stopniu zniszczony. Chodziło o trofea wojenne. Zakłady były plądrowane przez żołnierzy radzieckich do sierpnia. Ciekawostką jest fakt, że przetrwała willa Ferdynanda Schichaua, w której kwaterowali żołnierze radzieccy. Została spalona w momencie wycofywania się oddziałów radzieckich - mówił Daniel Lewandowski.
Zakłady Schichaua zostały upaństwowione i przekształcone w Stocznię nr 16. Ze względu na geopolitykę (Związek Radziecki kontrolował Cieśninę Pilawską - najważniejszą drogę wodną z Elbląga na Bałtyk) stocznia w Elbląga nie miała racji bytu. W trakcie funkcjonowania Stoczni najważniejszym jej zadaniem było oczyszczenie terenu ze złomu i przystosowanie do możliwości prowadzenia działalności. Po mniej więcej dwóch latach było wiadomo, że na tereny poschichauowskie trzeba znaleźć inny pomysł. - Dyrektor Jerzy Różanowski wynegocjował u Bolesława Bieruta i Hilarego Mincla powstanie w Elblągu zakładu przemysłu ciężkiego - opowiadał Daniel Lewandowski.
I w ten sposób powstał Zamech.
Gerard Kwiatkowski
Gerard Kwiatkowski trafił do Zamechu w 1953 r. jako pracownik fizyczny. Autochtoni, którzy zostali w polskim Elblągu byli wykorzystywani do najcięższych prac fizycznych. Przyszły twórca Galerii EL kopał rowy pod instalacje telefoniczne. - Wkrótce okazało się, że, jak to powiedział Janusz Hankowski, ma utalentowaną łapę. Kilkoma ruchami potrafił coś wiernie naszkicować. Zauważył to Jerzy Mateusiak, działacz ZMS w Zamechu, i zaproponował przeniesienie do zakładu dekoratorskiego - mówił dzisiejszy przewodnik.
Pracownia dekoratorska zajmowała się tworzeniem dekoracji z okazji np. świąt państwowych. Jej siedziba znajdowała się w suterenie biurowca przy ul Stoczniowej (budynek A1). Ma to bardzo duże znaczenie jeżeli chodzi o dalsze losy Elbląga. Na piętrach biurowca pracowała młoda kadra inżynierska Zamechu, z którą Gerard Kwiatkowski dość szybko się zakolegował. - Któregoś razu ściągnął na klatkę schodową Lechosława Rutkowiaka, jednego z trzech inżynierów obok Jerzego Wojewskiego i Wacława Nadziakiewicza z którym był zakolegowany, pokazał ruiny podominikańskiego kościoła pw. NMP i powiedział: „Lechu musimy coś z tym zrobić“ - opowiadał Daniel Lewandowski. - I tak się zaczęła historia Galerii EL.
W biurowcu
Dziś biurowiec przy ul. Stoczniowej zajmuje General Electric, jedna z firm, która funkcjonuje za terenie byłego Zamechu. Ale w korytarzach firmy wciąż sięga się pamięcią do czasów Zamechu. Ciekawostką jest np. minigaleria z obrazem Ryszarda Toczyka przedstawiającym Elbląg. Obraz został odnaleziony po latach. - Podczas kwerendy natknąłem się na schowany za rupieciami obraz. Kiedy go rozwinąłem, to „opadła mi szczęka‘. 3,5 metra szerokości, 1,4 metra wysokości. Elbląg 1976 rok. Zamech zamówił trzy takie dzieła. Dwa pozostałe... zaginęły - mówił pasjonat historii Zamechu.
Oprócz tego można było zobaczyć dumę zakładu czyli różnego rodzaju turbiny. Uwagę zwraca np. turbina TN0 zwana także TNO... - ... tłumaczonej jako Tadziu Nikiel Opracował. Tadeusz Nikiel był jedną z pierwszych osób, które tworzyły Biuro Konstrukcyjne Zamechu. Moc maksymalna - 500 kilowatów. Została uruchomiona w 1950 r. w cukrowni w Kętrzynie. To pierwsza literalnie turbina, która została zaprojektowana i wyprodukowana w Elblągu. W latach 80., kiedy zakończyła swój żywot w kętrzyńskiej cukrowni, wróciła do Biura Konstrukcyjnego - mówił Daniel Lewandowski.
A to tylko jeden z elementów technicznej historii Zamechu w Elblągu, który (nie) można oglądać na korytarzach. W piwnicach biurowca kryją się prawdziwe perełki elbląskiej myśli technicznej - również schowane przed niepowołanym okiem. Wskutek wydarzeń związanych z przekształceniami po zmianie ustroju zaginęła Izba Tradycji i Pamięci Zamechu. - Zgromadzono tam tysiące eksponatów. Tamto miejsce miało ambicje, zbiory i wstępne ustalenia z odpowiednimi władzami w Warszawie, aby powołać w Elblągu muzeum przemysłu. Nigdy do tego nie doszło. Izba Pamięci i Tradycji padła ofiarą przemian ustrojowo - ekonomicznych - opowiadał przewodnik. - Uchowało się kilkanaście eksponatów.
Biurowiec Zamechu był także świadkiem zdarzeń wpływających na historię miasta. Jednym z takich wydarzeń był Grudzień 1970 r. Na pierwszym piętrze odbywały się zebrania władz mających zapobiec rozruchom w mieście. - Tutaj Bolesław Smagała [wówczas w Wydziale Przemysłu i Budownictwa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku - przyp. SM] rozmawiał z partyjnym aktywem. Stąd wyruszyła ekipa robotnicza, która „wyprosiła“ wojsko z siedziby Komitetu PZPR przy ul. Mickiewicza [dzisiejszy Urząd Skarbowy - przyp. SM]. To tutaj Bolesław Smagała wraz ze współpracownikami wymyślili plan, w jaki sposób nie dopuścić do wyjścia robotników Zamechu 19 grudnia na ulice. Gdyby wyszli, to elbląski Grudzień miałby bardziej tragiczny przebieg - mówił Daniel Lewandowski.
Dziś
- Dziś już raczej nie konstruujemy nowych turbin, tylko raczej je modernizujemy i modyfikujemy - mówił Daniel Lewandowski.
W jaki sposób? O tym spacerowicze mogli przekonać się naocznie zwiedzając jedną z hal produkcyjnych należących do GE. Pracownicy firmy podczas oprowadzania wprowadzali uczestników wycieczki w tajniki swojej pracy.
Na terenie Zamechu funkcjonuje kilka firm. - Ten organizm żyje, jest bardzo dobrze wykorzystany. Nie można było po roku 1990 zachować jednego organizmu - podsumował Daniel Lewandowski.
I był to ostatni sobotni spacer z przewodnikiem w tym roku. O historii Zamechu Daniel Lewandowski regularnie pisze na naszych lamach. W wyszukiwarkę należy wpisać frazę Daniel Lewandowski Zamech. Zapraszamy do lektury.