Prezes firmy odzieżowej Hetman chce dyscyplinarnie zwolnić wszystkie swoje pracownice. Listę 96 szwaczek i prasowaczek wysłał do przewodniczącego elbląskiej Solidarności.
Zdaniem szefa Solidarności Mirosława Kozłowskiego, prezes chce w ten sposób zlikwidować swoją firmę i nie ponieść żadnych konsekwencji.
- Pan prezes dąży do likwidacji swojej spółki, sądzę, że to było jego zamiarem od początku. Teraz chce to wszystko odwrócić i twierdzi, że to Solidarność przyczyniła się do likwidacji firmy. Jeżeli doszłoby do zwolnienia wszystkich pań, to nie dostaną one odpraw i dopiero po pół roku będą mogły ubiegać się o zasiłek - powiedział Kozłowski.
Kobiety mówią, że zostały zwolnione, bo chciały założyć związek zawodowy. Domagały się przede wszystkim terminowego wypłacania pensji. Jednak zdaniem prezesa, przyczyną zwolnień jest to, że szwaczki w proteście wstrzymały produkcję na półtorej godziny, a to naraziło firmę na poważne straty finansowe. Dodatkowo prezes twierdzi, że kobiety nie odpracowały przestoju. Pracownice natomiast mówią inaczej.
Jan Przezpolewski nie chce rozmawiać z dziennikarzami. W liście otwartym zarzucił Kozłowskiemu nieprawdę i stwierdził, że w jego firmie nie było dyskryminowania członków związku. Zagroził oddaniem sprawy do Sądu.
- Pan prezes dąży do likwidacji swojej spółki, sądzę, że to było jego zamiarem od początku. Teraz chce to wszystko odwrócić i twierdzi, że to Solidarność przyczyniła się do likwidacji firmy. Jeżeli doszłoby do zwolnienia wszystkich pań, to nie dostaną one odpraw i dopiero po pół roku będą mogły ubiegać się o zasiłek - powiedział Kozłowski.
Kobiety mówią, że zostały zwolnione, bo chciały założyć związek zawodowy. Domagały się przede wszystkim terminowego wypłacania pensji. Jednak zdaniem prezesa, przyczyną zwolnień jest to, że szwaczki w proteście wstrzymały produkcję na półtorej godziny, a to naraziło firmę na poważne straty finansowe. Dodatkowo prezes twierdzi, że kobiety nie odpracowały przestoju. Pracownice natomiast mówią inaczej.
Jan Przezpolewski nie chce rozmawiać z dziennikarzami. W liście otwartym zarzucił Kozłowskiemu nieprawdę i stwierdził, że w jego firmie nie było dyskryminowania członków związku. Zagroził oddaniem sprawy do Sądu.
J