W styczniu, rok w rok, odbywają się bale studniówkowe wszystkich elbląskich szkół, których uczniowie zdają egzamin dojrzałości. Rokrocznie też liczne elbląskie portale rozpisują się o nich w relacjach dokumentowanych zdjęciami i materiałami filmowymi. Zawsze atmosfera po studniówce mijała na wzdychaniach nad kreacjami dziewcząt i eleganckim wyglądzie płci brzydszej. Mówiło się o pięknych dekoracjach i wyjątkowości całego wydarzenia. A dziś?
Dziś bal maturalny wywołuje grymas na twarzy dorosłych. Padają komentarze pełne niezadowolenia. Zdaje się, że większość wyrażających swoje opinie elblążan stwierdza, że:
a. studniówka to zabobon, którego nie powinno się kultywować,
b. bycie w ostatniej klasie szkoły średniej nie upoważnia do zabawy,
c. zamiast tańców, uczniowie powinni siedzieć w domach i ostro brać się do nauki.
Oczywiście te trzy punkty należy wziąć w wielki cudzysłów.
Chcę zauważyć, że na studniówkę patrzy się przez pryzmat matury i ostatnio wydany ranking "Perspektyw", w którym znalazły się tylko dwa licea: I i II, a zabrakło w nim miejsca dla III, IV i V. O słaby wynik komentujący obarczają rodziców i ich dzieci. Tych pierwszych - o nie pilnowanie swoich latorośli, a drugich- za nie przykładanie się do nauki. Winne są też osoby odpowiedzialne za ułożenie matury - jej poziom jest zdecydowanie za niski, nie jest wiarygodnym źródłem sprawdzania wiedzy, a młodzi są tak niedouczeni, że nie mogą zdać nawet banalnych egzaminów.
Anonimowi użytkownicy nie potrafią spojrzeć na nas, licealistów, sprawiedliwym okiem. Nie liczą się z naszą młodością, z chęcią zapamiętania lat licealnych jak najlepiej. Jedną miarą mierzy się wszystkich maturzystów - pomijając wybitne jednostki olimpijczyków i pilnych uczniów.
Widzi się tylko leserów którzy, jak wiadomo, są w każdym roczniku. I tą opinię lesera przelewają na całą resztę. Jaki wychodzi z tego obraz? W dwóch najlepszych liceach w Elblągu (podejrzewam, że te niewymienione w rankingu też są brane pod uwagę) mamy leserów, nieuków i źle przygotowanych młodych liczonych w setkach (jak nie tysiącach gdybyśmy doliczyli "trójkę", "czwórkę" i "piątkę"). Ten batalion nie robi nic innego, jak tańczy, śpiewa i obija się, na lekcjach pewnie marzy o studniówce. Dziewczynki (mimo, że mają już po dziewiętnaście lat) ubierają się w wymyślne kreacje tylko po to, żeby choć raz poczuć się jak kobiety (opinia jednego z komentujących któryś z artykułów). Rodzice, zaślepieni idiotyczną tradycją studniówki, twierdzą że ta przyniesie młodym szczęście przy pisaniu testów w maju, więc organizują im wymyślne bale.
Pora się więc zatrzymać. Ja na maturę będę czekać jeszcze rok, ale robię wielkie oczy czytając komentarze o tym, że moje koleżanki i moi koledzy ze starszej klasy tańczą i bawią się zamiast siedzieć z nosami w książkach. Powinno się zlikwidować tradycję studniówki! Przecież ta jedna noc w roku zabiera nam tyle godzin, które spędzilibyśmy na nauce. Jak można ciągnąć takie głupie tradycje? Skoro już dawno spadliśmy z 50. pozycji w rankingu, to już wtedy trzeba było znieść bal studniówkowy (taka koncepcja anonimowej osoby, mianującej się "uzdrowicielem").
Ja jednak sądzę, że przy takich artykułach powinien znaleźć się ktoś, kto pukałby w czoło osoby o niezrozumianym dla mnie myśleniu. Nie będę krytykować czyjegoś zdania, bo każdy ma prawo mieć swoje, ale chcę tylko zapytać: czy jeden bal studniówkowy w roku coś zmienia? Nauka do matury trwa od pierwszej klasy, do ostatnich dni przed egzaminem w maju. Jeśli ktoś jest systematyczny, to magiczne sto dni nie robi dla niego żadnej różnicy. Nie wspominam nawet stresie i nerwach, które krzyżują szyki w czasie pisania.
Czemu tak złośliwi potrafią być czytelnicy internetowych gazet? Nikt nie potrafi wyobrazić sobie takiej młodej dziewczyny lub chłopaka, którzy chcą tego jednego dnia wybawić się ze wszystkimi twarzami, z którymi przyjaźnili się przez lata liceum? Że chcą tej nocy odpocząć od wzorów matematycznych, od grubych książek o genetyce czy ekologii, atlasów geograficznych i stosu lektur szalonych poetów epoki romantyzmu? Te małe, głupiutkie życzenie jest dla takiej młody osoby ważne, a na pewno część opiniujących była w ich wieku i przed zdawaniem matury była na swojej studniówce. Teraz pewnie ma swoje dobre wspomnienia - o pomylonych krokach w polonezie, o kolegach, o nauczycielach i pięknych dekoracjach.
Mam nadzieję, że rzucenie okiem pomoże przemyśleć komuś zbyt pochopnie rzucane słowa. Może podniosę na duchu maturzystów, nauczycieli. Studniówka i matura są raz w życiu. Dlatego należy sprawić żeby do obydwu wydarzeń przygotować się jak najlepiej, przejść przez nie tak, jak się marzy i wyciągnąć z nich wszystko, co najwspanialsze i nam potrzebne. Tego sobie i maturzystom życzę. A całej reszcie - spuszczenia z tonu.
a. studniówka to zabobon, którego nie powinno się kultywować,
b. bycie w ostatniej klasie szkoły średniej nie upoważnia do zabawy,
c. zamiast tańców, uczniowie powinni siedzieć w domach i ostro brać się do nauki.
Oczywiście te trzy punkty należy wziąć w wielki cudzysłów.
Chcę zauważyć, że na studniówkę patrzy się przez pryzmat matury i ostatnio wydany ranking "Perspektyw", w którym znalazły się tylko dwa licea: I i II, a zabrakło w nim miejsca dla III, IV i V. O słaby wynik komentujący obarczają rodziców i ich dzieci. Tych pierwszych - o nie pilnowanie swoich latorośli, a drugich- za nie przykładanie się do nauki. Winne są też osoby odpowiedzialne za ułożenie matury - jej poziom jest zdecydowanie za niski, nie jest wiarygodnym źródłem sprawdzania wiedzy, a młodzi są tak niedouczeni, że nie mogą zdać nawet banalnych egzaminów.
Anonimowi użytkownicy nie potrafią spojrzeć na nas, licealistów, sprawiedliwym okiem. Nie liczą się z naszą młodością, z chęcią zapamiętania lat licealnych jak najlepiej. Jedną miarą mierzy się wszystkich maturzystów - pomijając wybitne jednostki olimpijczyków i pilnych uczniów.
Widzi się tylko leserów którzy, jak wiadomo, są w każdym roczniku. I tą opinię lesera przelewają na całą resztę. Jaki wychodzi z tego obraz? W dwóch najlepszych liceach w Elblągu (podejrzewam, że te niewymienione w rankingu też są brane pod uwagę) mamy leserów, nieuków i źle przygotowanych młodych liczonych w setkach (jak nie tysiącach gdybyśmy doliczyli "trójkę", "czwórkę" i "piątkę"). Ten batalion nie robi nic innego, jak tańczy, śpiewa i obija się, na lekcjach pewnie marzy o studniówce. Dziewczynki (mimo, że mają już po dziewiętnaście lat) ubierają się w wymyślne kreacje tylko po to, żeby choć raz poczuć się jak kobiety (opinia jednego z komentujących któryś z artykułów). Rodzice, zaślepieni idiotyczną tradycją studniówki, twierdzą że ta przyniesie młodym szczęście przy pisaniu testów w maju, więc organizują im wymyślne bale.
Pora się więc zatrzymać. Ja na maturę będę czekać jeszcze rok, ale robię wielkie oczy czytając komentarze o tym, że moje koleżanki i moi koledzy ze starszej klasy tańczą i bawią się zamiast siedzieć z nosami w książkach. Powinno się zlikwidować tradycję studniówki! Przecież ta jedna noc w roku zabiera nam tyle godzin, które spędzilibyśmy na nauce. Jak można ciągnąć takie głupie tradycje? Skoro już dawno spadliśmy z 50. pozycji w rankingu, to już wtedy trzeba było znieść bal studniówkowy (taka koncepcja anonimowej osoby, mianującej się "uzdrowicielem").
Ja jednak sądzę, że przy takich artykułach powinien znaleźć się ktoś, kto pukałby w czoło osoby o niezrozumianym dla mnie myśleniu. Nie będę krytykować czyjegoś zdania, bo każdy ma prawo mieć swoje, ale chcę tylko zapytać: czy jeden bal studniówkowy w roku coś zmienia? Nauka do matury trwa od pierwszej klasy, do ostatnich dni przed egzaminem w maju. Jeśli ktoś jest systematyczny, to magiczne sto dni nie robi dla niego żadnej różnicy. Nie wspominam nawet stresie i nerwach, które krzyżują szyki w czasie pisania.
Czemu tak złośliwi potrafią być czytelnicy internetowych gazet? Nikt nie potrafi wyobrazić sobie takiej młodej dziewczyny lub chłopaka, którzy chcą tego jednego dnia wybawić się ze wszystkimi twarzami, z którymi przyjaźnili się przez lata liceum? Że chcą tej nocy odpocząć od wzorów matematycznych, od grubych książek o genetyce czy ekologii, atlasów geograficznych i stosu lektur szalonych poetów epoki romantyzmu? Te małe, głupiutkie życzenie jest dla takiej młody osoby ważne, a na pewno część opiniujących była w ich wieku i przed zdawaniem matury była na swojej studniówce. Teraz pewnie ma swoje dobre wspomnienia - o pomylonych krokach w polonezie, o kolegach, o nauczycielach i pięknych dekoracjach.
Mam nadzieję, że rzucenie okiem pomoże przemyśleć komuś zbyt pochopnie rzucane słowa. Może podniosę na duchu maturzystów, nauczycieli. Studniówka i matura są raz w życiu. Dlatego należy sprawić żeby do obydwu wydarzeń przygotować się jak najlepiej, przejść przez nie tak, jak się marzy i wyciągnąć z nich wszystko, co najwspanialsze i nam potrzebne. Tego sobie i maturzystom życzę. A całej reszcie - spuszczenia z tonu.
MR