Mieszkam na Słonecznej, od strony Traugutta. Rzadko chodzę w stronę 12 Lutego, ale dwa dni temu poszłam. Przy budynku na skrzyżowaniu z Diaczenki (jakieś ciuchy, za zakrętem fryzjer) było drzewo. Wycięto je, a pozostały placyk z ziemią jest - przepraszam, ale nie znajduję słowa lepiej oddającego stan obecny- dokładnie cały zasrany przez psy. Ale to nie psy są winne, tylko ich właściciele. Ciekawe, czy tak też sami zachowują się w swoich domach?