- W domu dziecka dzieci niewiele muszą i niewiele mogą, wierzę jednak, że może być inaczej - mówi Dariusz Wasiński, dyrektor Domu Dziecka „Orle gniazdo” w Marwicy pod Pasłękiem.
Z obserwacji i doświadczeń pedagoga wynika, że młodzi ludzie, którzy po osiągnięciu pełnoletności opuszczają dom dziecka, najczęściej nie radzą sobie w dorosłym życiu. Aby to zmienić, Dariusz Wasiński, który sam jest wychowankiem „Orlego gniazda”, już po raz kolejny wprowadza w życie pedagogiczny eksperyment.
Od kilku tygodni w Pasłęku trwa przygotowanie domu, który będzie miejscem tego eksperymentu. W zabytkowej kamienicy w centrum miasta do niedawna znajdowała się dyrekcja pobliskiego szpitala. Teraz trwa tam remont. Kiedy się zakończy, do dwuosobowych pokoi wprowadzą się młodzi ludzie w wieku 16 - 17 lat, czyli na dwa lata i na rok przed opuszczeniem domu dziecka.
Inaczej, niż ma to miejsce w domu dziecka, w nowym domu „orlęta” będą samodzielnie musiały robić porządki, chodzić do szkoły, odrabiać lekcje czy załatwiać sprawy w urzędzie. Nad bezpieczeństwem i przestrzeganiem obowiązującym w tym domu zasad czuwać będzie tylko trójka wychowawców i wolonatriusz.
- Jeśli dziecko nie będzie miało okazji czegoś ugotować, a nawet zniszczyć parę garnków lub przesolić potrawę, czy jeśli nie będzie mogło samo pójść do sklepu i wydać realnych pieniędzy, to nigdy niczego się nie nauczy - uważa Dariusz Wasiński. - W tym domu nie będzie praczek, kucharek, sprzątaczek. Dzieci same będą musiały uczestniczyć w ważnych, dotyczących ich sprawach i będą musiały żyć w realnym świecie - dowiedzieć się, gdzie jest najbliższy sklep, lekarz, a do szkoły obudzi je nie wychowawca, a budzik.
Do kamienicy przy ul. Kopernika 20 młodzi ludzie (docelowo około dwunastu) mają się wprowadzić z początkiem nowego roku szkolnego. Remont budynku i jego wyposażenie będą kosztować 300 tysięcy złotych. Pieniądze na ten cel przekażą m.in. samorząd powiatowy, wojewoda oraz sponsorzy.
Od kilku tygodni w Pasłęku trwa przygotowanie domu, który będzie miejscem tego eksperymentu. W zabytkowej kamienicy w centrum miasta do niedawna znajdowała się dyrekcja pobliskiego szpitala. Teraz trwa tam remont. Kiedy się zakończy, do dwuosobowych pokoi wprowadzą się młodzi ludzie w wieku 16 - 17 lat, czyli na dwa lata i na rok przed opuszczeniem domu dziecka.
Inaczej, niż ma to miejsce w domu dziecka, w nowym domu „orlęta” będą samodzielnie musiały robić porządki, chodzić do szkoły, odrabiać lekcje czy załatwiać sprawy w urzędzie. Nad bezpieczeństwem i przestrzeganiem obowiązującym w tym domu zasad czuwać będzie tylko trójka wychowawców i wolonatriusz.
- Jeśli dziecko nie będzie miało okazji czegoś ugotować, a nawet zniszczyć parę garnków lub przesolić potrawę, czy jeśli nie będzie mogło samo pójść do sklepu i wydać realnych pieniędzy, to nigdy niczego się nie nauczy - uważa Dariusz Wasiński. - W tym domu nie będzie praczek, kucharek, sprzątaczek. Dzieci same będą musiały uczestniczyć w ważnych, dotyczących ich sprawach i będą musiały żyć w realnym świecie - dowiedzieć się, gdzie jest najbliższy sklep, lekarz, a do szkoły obudzi je nie wychowawca, a budzik.
Do kamienicy przy ul. Kopernika 20 młodzi ludzie (docelowo około dwunastu) mają się wprowadzić z początkiem nowego roku szkolnego. Remont budynku i jego wyposażenie będą kosztować 300 tysięcy złotych. Pieniądze na ten cel przekażą m.in. samorząd powiatowy, wojewoda oraz sponsorzy.
SZ