UWAGA!

Trafią do niezdecydowanych

 Elbląg, Sławomir Wiatr
Sławomir Wiatr

Rozmowa ze Sławomirem Wiatrem, podsekretarzem stanu w kancelarii premiera oraz byłym pełnomocnikiem rządu ds. informacji europejskiej.

Referendum w sprawie polskiego wejścia do Unii Europejskiej ma się odbyć za około cztery miesiące. To niewiele czasu. Jak będzie wyglądała teraz polityka informacyjna rządu dotycząca Unii?
     Przede wszystkim zamierzamy kontynuować to, co robiliśmy w roku 2002, czyli kampanie informacyjne ogólnie dostępne, głównie poprzez media elektroniczne. Są także bardzo bogate programy tzw. informacji kwalifikowanej, czyli informacji dla grup zawodowych i społecznych. W jednym przypadku jest to bogata oferta dla małych i średnich przedsiębiorstw. Istnieją 132 punkty informacyjne, które świadczą usługi właśnie dla firm. Funkcjonuje także ogromna infrastruktura związana z realizacją programu Ajax i szkoleniami z zakresu dopłat bezpośrednich. Już w marcu będzie realizowany program szkoleń dla około miliona gospodarstw rolnych, więc jest to program gigantyczny.
     
     Także w marcu mają ruszyć gminne centra informacji europejskiej. W całej Polsce zatrudnienie ma w nich znaleźć około pięciu tysięcy absolwentów. Jakie będzie ich zadanie?
     Mają oni być ludźmi pierwszego kontaktu na poziomie społeczności lokalnych. Będą służyć pomocą w punktach informacji na terenie urzędów gminnych. Mam nadzieję, że większość urzędów im to umożliwi. Mają także do spełnienia ogromną rolę, jaką jest "inwentaryzacja" głównych problemów i pytań, z którymi się Polacy będą do nich zwracali. Po co? Po to, abyśmy mogli trafiać z kampanią makrospołeczną w to, co ludzi interesuje.
     
     Według niektórych szacunków informacja z gminnych centrów dotrze tylko do około miliona Polaków. Jak dotrzeć do pozostałych?
     Wiadomo, że pewne oferty informacyjne, które wymagają aktywności ze strony obywateli, nie trafią do wszystkich. Prawda jest taka, że do większości obywateli naszego kraju dotrzeć można tylko w jeden sposób - za pomocą mediów. Albo poprzez dziennikarzy, albo przy zastosowaniu takiej metody, którą zastosowałem jako pełnomocnik rządu ds. informacji. Niektórzy mówią, że emitowaliśmy wtedy w mediach informację bardzo banalną. Trafiła ona jednak do wszystkich - do 96 procent telewidzów oraz siedmiu milionów radiosłuchaczy.
     
     Jak Polacy ustosunkowują się do Unii Europejskiej? Jak ją postrzegają?
     Mamy kilka postaw głównych. Jest całkiem spora grupa ludzi, których nazwałbym gorącymi, a nawet kultowymi zwolennikami integracji, kultowymi euroentuzjastami. Widzą oni wyłącznie zalety integracji, a wszystkie cienie np. wysiłek, jaki musimy w nią włożyć, traktują jako mało istotny detal, z którym sobie na pewno damy radę. Mniej więcej jest to 25 do 30 procent elektoratu. Na poziomie kilkunastu procent znajdują się zaś kultowi europrzeciwnicy, którzy uważają, że wszystkie nieszczęścia świata, jakie możemy sobie na głowę sprowadzić, to jest właśnie integracja z Unią Europejską. I jest jeszcze ta duża część, która raczej akceptuje integrację z Unią, uważając, że jest to dużo lepsze niż pozostanie poza nią. To jest postawa bardzo podobna do tych kilku, bądź kilkunastu procent Polaków, którzy są jeszcze niezdecydowani. I właśnie na tej części społeczeństwa teraz musimy się skupić.
przyg. OP

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • W telewizorni jeszcze slodziutko zachwalał elbląski WirtuAktyw d/sUE i pytanie-żal: czemu społeczeństwo ich nie odwiedza (czy cóś w ten deseń)... Odpowiedż, mój przyjacielu, jest rozwiana na wietrze... Odpowiedź jest rozwiana na wietrze...
  • Oj, cienko widzę te gminne centra informacji europejskiej prowadzone przez absolwentów. "Mam nadzieję, że większość urzędów im to umożliwi" - tu chyba będzie miało zastosowanie przysłowie o matce głupich. "Mają także do spełnienia ogromną rolę, jaką jest "inwentaryzacja" głównych problemów i pytań, z którymi się Polacy będą do nich zwracali". - Z tego być może się wywiążą - zapisać pytania nie jest trudno. - Wygląda mi na to, że cała para w gwizdek. Lepiej te pieniądze byłoby wydać na intensywne szkolenia np. pisania projektów i wniosków o dofinansowania, naukę języków i praktyki zagraniczne. Kandydatom należałoby postawić określone warunki wstępne, żeby nie nałapać miernoty, która nie sprtosta zadaniu.
  • Redakcjo, gdzie się podział mój komentarz /ze skopiowanymi opiniami elblążan na temat portEl-u/ do art. " Strzeżcie się internetowego szeryfa"? /Art.dostępny na stronach GW pod adresem www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34467,1301191.html./ ---- Może artykuł pisany był innych czasach i słabo pasuje do dzisiejszej rzeczywistości?
  • Spokojnie SZEBA artykuł i komentarze są - toż nie wysublimowały.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-02-11)
  • Czy doba to za mało, żeby zamieścić komentarz? A co AM myśli o gminnych centrach informacji europejskiej?
  • Szeba: Nie znajdujemy w naszej bazie Twojego komentarza. Może zaginął gdzieś na łączach. Prosimy o ponowne zamieszczenie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Redakcja(2003-02-12)
  • Co sadzę o Gminnych Centrach Informacji? Coż - w ogólnej masie urzędów na pewno będzie to kolejny ruch na niby (pozorowany) w kierunku zdobycia elektoratu. Zamęt w umysłach wyborców jest przeogromny i wręcz paraliżujący dokonanie jakiejkolwiek decyzji. O czym na ten przykład ma decydować młody człowiek nie mający żadnej perspektywy życiowej przed sobą. Na przykładzie programu AJAX - na którym wiadoma instytucja dała festiwalowego wręcz pawia - wnoszę moje futurystyczne wnioski. Ludzie tworzący te centra i instytucje nie mogą pojąć, że kardynalną sprawą na początku ich istnienia jest ścisłe określenie punktu wyjścia (szczegółowa diagnoza - bazowa - stanu pierwotnego), opracowanie bardzo szczegółowych standardów postępowania i stosowanie ich w swej działalności z wielką konsekwencją, która w rezultacie (np. paru lat) zaowocuje konkretnymi efektami.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-02-12)
  • Aborygen - bardziej fanzolić to już nie możesz? Gadaj konkretnie a nie bujaj w obłokach
  • Proszę Aborygena o wyjaśnienie "Szczegółowa diagnoza - bazowa.." Czy może masz na myśli pozyskiwanie środków z UE. Czym innym jest informacja o UE, a czym innym pisanie szczegółowych programów, które mają służyć pozyskiwaniu środków z funduszy strukturalnych. Jeśli chodzi i info o UE, materiał w TV i w radio był skierowany do ogółu społeczeństwa i nie można spodziewać się uniwersyteckiego poziomu. Fakt też jest taki , że nie pokazuje się faktycznych minusów UE, eurosceptycy operują sloganami w stylu utrata suwerenności itp. Nikt nie wspomina np. o procesie decyzyjnym w UE, który jest bardzo skomplikowany i skostniały. A co dopiero jak UE powiększy się o 10 państw. Podobnie jest z przerostem norm prawa pierwotnego oraz wtórnego. Stąd nieraz dziwne wyroki ETS-u można powiedzieć, że polityczne.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    filozof(2003-02-12)
  • Ni mniej ni więcej - chodziło mi o zbadanie i określenie punktu wyjścia. Aby zaczynać jakieś przedsięwzięcie należy najpierw określić i zbadać stan pierwotny. Rozliczne przykłady świadczą o tym, że tego nie czynimy - no i na efekty nie trzeba długo czekać. Unijne środki finansowe - fiu, fiu ........ Kwestionariusz i ścieżka pozyskania kredytu w banku polskim to pikuś w zestawieniu z przedbiegami (celowo mówię z przedbiegami) do akcesyjnych i unijnych funduszy. A podstawą jak zawsze jest diagnoza stanu pierwotnego. Nie wierzycie - to się przekonacie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-02-12)
Reklama