„Historia tworzy korzenie - żywe partnerstwo konary...” - to tytuł wspólnego programu realizowanego przez Centrum Kształcenia Ustawicznego w Elblągu i podobną szkołę dla dorosłych w Leer. Przez blisko tydzień 50-osobowa grupa Niemców z niekłamaną ciekawością zwiedzała nasz region i poznawała jego przeszłość. I tę dawną, i tę nam współczesną.
Ideą wspólnego programu obu szkół dla dorosłych w partnerskich miastach jest poznanie kultury, tradycji i regionów – tego, w którym położone jest Leer, i tego, gdzie leży Elbląg. Poznanie w sensie dosłownym, czyli przez zwiedzanie miejsc historycznych i ciekawych krajoznawczo. Dlatego Niemcy pojechali śladami mennonitów w okolice Raczek Elbląskich i do Nowego Dworu Gdańskiego, do Zamku w Malborku i - na własne życzenie - do Muzeum w Sztutowie. Ponieważ obie szkoły mają w swojej ofercie kierunki związane z turystyką, goście z Niemiec w ramach wycieczek zwiedzili Wysoczyznę Elbląską i Mierzeję Wiślaną. Były też wykłady historyczne, seminarium ekologiczne i spotkanie z Stowarzyszeniem Mniejszości Niemieckiej.
Szczególne znaczenie ta wymiana ma dla potomków niemieckich elblążan, którzy opuścili miasto pod koniec II wojny światowej. Swojego wzruszenia nie kryła urodzona w 1919 r. w Młynarach Elfriede van der Putten. - Kocham Elbląg - mówi z łezką w oku. Od kilku lat systematycznie przyjeżdża do Elbląga, z którego wraz z całą rodziną uciekła ostatnim pociągiem 23 stycznia 1945 r. Jak wspomina - ona i najbliżsi wierzyli, że wrócą niebawem do domu. Jej siostra miała przy sobie klucz do szafki, w której zamknęła najcenniejszą swoją rzecz - skrzypce. Kto je znalazł i co z nimi zrobił, nie wiadomo.
Podobnie nieznany jest los pamiątek rodzinnych Ingeborg Tilsner. Jej ojciec i dziadek byli nauczycielami w Elblągu. Cała rodzina mieszkała w naszym mieście lub w pobliskich miejscowościach. Wszyscy uciekli przed sowietami. - Moi rodzice wychowali nas w tolerancji - mówi leciwa dziś Ingeborg Tilsner. - Naszymi sąsiadami byli Żydzi, nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy jesteśmy ludźmi - wszystko jedno, czy z Polski, czy z Niemiec.
I chyba dlatego goście z Leer czuli się u nas jak u siebie. Kierownik niemieckiej części projektu Eko Ahlers żartuje, że nawet krajobraz i polne wierzby są tu takie same. - Ważne jest, żeby osobiście się poznawać - mówi. - To najlepsza metoda, by przestały w naszej mentalności funkcjonować stereotypy o Polakach i Niemcach.
Z pobytu w Elblągu wszyscy są zadowoleni. W krótkim czasie zrealizowali ambitny plan, bo przyjechali tu nie tylko zwiedzać, ale także, by się uczyć. W końcu to oni za niedługo będą oprowadzać swoich rodaków po atrakcyjnych miejscach Elbląga, Żuław czy Wysoczyzny. Teraz czas na rewizytę. - Słuchacze CKU - jak zapowiada dyrektor Maria Góralczyk - z wielką chęcią pojadą do Leer, by poznać zakamarki naszego partnerskiego miasta i poznać tamtejszą kulturę, kuchnię i tradycje. I poznać region, bo są to przyszli organizatorzy wycieczek turystycznych i przewodnicy.
Program „Historia tworzy korzenie...” realizowany jest w ramach Roku Polsko- Niemieckiego. Dofinansowany został przez Urząd Spraw Zagranicznych oraz Federalne Ministerstwo do spraw Kształcenia i Badań.
Szczególne znaczenie ta wymiana ma dla potomków niemieckich elblążan, którzy opuścili miasto pod koniec II wojny światowej. Swojego wzruszenia nie kryła urodzona w 1919 r. w Młynarach Elfriede van der Putten. - Kocham Elbląg - mówi z łezką w oku. Od kilku lat systematycznie przyjeżdża do Elbląga, z którego wraz z całą rodziną uciekła ostatnim pociągiem 23 stycznia 1945 r. Jak wspomina - ona i najbliżsi wierzyli, że wrócą niebawem do domu. Jej siostra miała przy sobie klucz do szafki, w której zamknęła najcenniejszą swoją rzecz - skrzypce. Kto je znalazł i co z nimi zrobił, nie wiadomo.
Podobnie nieznany jest los pamiątek rodzinnych Ingeborg Tilsner. Jej ojciec i dziadek byli nauczycielami w Elblągu. Cała rodzina mieszkała w naszym mieście lub w pobliskich miejscowościach. Wszyscy uciekli przed sowietami. - Moi rodzice wychowali nas w tolerancji - mówi leciwa dziś Ingeborg Tilsner. - Naszymi sąsiadami byli Żydzi, nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy jesteśmy ludźmi - wszystko jedno, czy z Polski, czy z Niemiec.
I chyba dlatego goście z Leer czuli się u nas jak u siebie. Kierownik niemieckiej części projektu Eko Ahlers żartuje, że nawet krajobraz i polne wierzby są tu takie same. - Ważne jest, żeby osobiście się poznawać - mówi. - To najlepsza metoda, by przestały w naszej mentalności funkcjonować stereotypy o Polakach i Niemcach.
Z pobytu w Elblągu wszyscy są zadowoleni. W krótkim czasie zrealizowali ambitny plan, bo przyjechali tu nie tylko zwiedzać, ale także, by się uczyć. W końcu to oni za niedługo będą oprowadzać swoich rodaków po atrakcyjnych miejscach Elbląga, Żuław czy Wysoczyzny. Teraz czas na rewizytę. - Słuchacze CKU - jak zapowiada dyrektor Maria Góralczyk - z wielką chęcią pojadą do Leer, by poznać zakamarki naszego partnerskiego miasta i poznać tamtejszą kulturę, kuchnię i tradycje. I poznać region, bo są to przyszli organizatorzy wycieczek turystycznych i przewodnicy.
Program „Historia tworzy korzenie...” realizowany jest w ramach Roku Polsko- Niemieckiego. Dofinansowany został przez Urząd Spraw Zagranicznych oraz Federalne Ministerstwo do spraw Kształcenia i Badań.
Mira Stankiewicz – Telewizja Elbląska