Piszę z Olsztyna, w którym teraz jestem. Również i tutaj zajrzał kryzys, świąteczne iluminacje są jakby skromniejsze w porównaniu z ub. rokiem. Tym niemniej daleko jest ich więcej i bardziej pomysłowe jak w Elblągu. Na Starym Mieście trwa Jarmark Jakubowy. I właśnie jedno mnie dziwi, elbląski minimalizm. Dlaczego nie można zrobić tu jarmarku co najmniej tygodniowego? Podobnie zresztą jak Dni Chleba we wrześniu. Czemu tylko jeden weekend? Przecież handlowcy płacą miastu za miejsce, nie potrzeba wielkiej dotacji. Czemu nie włączyć w organizację elblaskich placówek kultury i lokalnych jej twórców? Fajnie że coś się robi ale nie sposób oprzeć się wrażeniu że na zasadzie : odfajkowac, odbyło się więc czego narzekacie?