Pod zakład odzieżowy Hetman w Elblągu przybyło dzisiaj około czterdziestu zwolnionych stamtąd dyscyplinarnie pracownic. Na transparentach niosły hasła "Żądamy przywrócenia koleżanek do pracy", "Żądamy godnego traktowania", “Żądamy wypłacenia zaległych pensji".
Kobiety wspierał przewodniczący elbląskiej Solidarności Mirosław Kozłowski.
- Panie prezesie! Przychodzimy do pana, ponieważ chcemy rozmawiać! Mijają już trzy tygodnie, a pan się nie chce z nami spotkać! Prawo jest wobec wszystkich równe! Nie jest pan ponad prawem! - wołał Kozłowski.
Kobiety pikietowały – jak stwierdziły - przeciwko szykanowaniu ich przez prezesa firmy.
- Po prostu zwolnił nas wszystkie, pan i władca- mówiły szwaczki.
Jak twierdzą zwolnione, pracownice chciały w swoim zakładzie założyć związek zawodowy. Prezes w odpowiedzi na to dwie z nich od razu zwolnił, a ośmiu innym kazał dojeżdżać do pracy do Giżycka. Nie wypłacił im także całej pensji. Sprzeciwiając się temu, kobiety wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Za to zwolnił wszystkie.
- To chyba pierwszy przypadek w kraju. Są różne protesty, pracownicy walczą o miejsca pracy, podwyżki pensji, ale takiego incydentu to chyba w Polsce jeszcze nie było - ocenia Kozłowski.
Prezes nie wyszedł do protestujących. Zamknął również drzwi od budynku. Dla dziennikarzy również był nieuchwytny.
Zobacz także: "Pikieta w obronie szwaczek Hetmana" oraz "Solidarność żąda rozmów"
- Panie prezesie! Przychodzimy do pana, ponieważ chcemy rozmawiać! Mijają już trzy tygodnie, a pan się nie chce z nami spotkać! Prawo jest wobec wszystkich równe! Nie jest pan ponad prawem! - wołał Kozłowski.
Kobiety pikietowały – jak stwierdziły - przeciwko szykanowaniu ich przez prezesa firmy.
- Po prostu zwolnił nas wszystkie, pan i władca- mówiły szwaczki.
Jak twierdzą zwolnione, pracownice chciały w swoim zakładzie założyć związek zawodowy. Prezes w odpowiedzi na to dwie z nich od razu zwolnił, a ośmiu innym kazał dojeżdżać do pracy do Giżycka. Nie wypłacił im także całej pensji. Sprzeciwiając się temu, kobiety wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Za to zwolnił wszystkie.
- To chyba pierwszy przypadek w kraju. Są różne protesty, pracownicy walczą o miejsca pracy, podwyżki pensji, ale takiego incydentu to chyba w Polsce jeszcze nie było - ocenia Kozłowski.
Prezes nie wyszedł do protestujących. Zamknął również drzwi od budynku. Dla dziennikarzy również był nieuchwytny.
Zobacz także: "Pikieta w obronie szwaczek Hetmana" oraz "Solidarność żąda rozmów"
J