Nie jestem rodowitym elblążaninem, ale od ponad 20 lat Elbląg jest moim miastem. Miastem, w którym żyję, mieszkam, mam rodzinę. Chciałbym, żeby to miasto było jak najlepsze dla mnie i wszystkich jego mieszkańców. I od dwudziestu lat obserwuję, jak miasto stoi w miejscu i pogrąża się w niemocy.
Niby coś się w mieście robi. Na przestrzeni lat coś się buduje, powstają nowe elementy infrastruktury. Ale ciągle nie spełnia to moich oczekiwań. Sądząc po komentarzach na elbląskich stronach internetowych – nie spełnia też oczekiwań ogromnej większości mieszkańców. Zadowoleni są chyba tylko urzędnicy z ratusza, grzejąc swoje ciepłe posadki.
Wokół wszyscy narzekają. Na wszystko. Ale czy nie mają słuszności? Mają. Wystarczy przeczytać teksty czytelników z rubryki „Teraz Ja” z ostatnich kilku miesięcy. Różne kwestie, różne problemy. A z komentarzy wypływa lawina krytyki. I nic za tym nie idzie. Wszyscy mamy oczekiwania. Oczekujemy, że nasi włodarze spełnią to czy tamto. Ale czy robimy cokolwiek, żeby tak się stało ?
Osobiście mam wiele zastrzeżeń do rozwoju elbląskiej infrastruktury drogowej, które wyłuszczyłem w tekście „Nie w elkach problem". A kiedy przeczytałem artykuł „Miasto płatnego parkowania", ręce mi opadły. Ale pomyślałem sobie – dość. Dość drenowania kieszeni, skazywania na stanie w korkach, uznawania narzuconych idiotycznych pomysłów ratusza.
Pomyślałem o przedstawicielstwie elblaskich kierowców. Czyli nas wszystkich, którzy codziennie użytkują nasze drogi. O faktycznej reprezentacji kierowców, patrzącej władzy na ręce i nie dającej nas łupić. Zaproponowałem stworzenie stowarzyszenia. I co? I okazało się, że w Elblągu zabito idee demokracji. Zamordowano odruch skutecznej samoobrony. Zmasakrowano dążenie do lepszego. To miasto nie ma już obywateli. Ma biernych mieszkańców, którzy dadzą sobie narzucić wszystko, co zechce władza, jakakolwiek by nie była. I zrobi to bezkarnie, bo nikt się jej nie postawi.
Kiedy więc będziecie narzekać na otaczająca nas rzeczywistość, nie zapomnijcie, że nic nie zrobiliście, żeby to zmienić. Nie zapomnijcie, że w Elblągu nie znalazło się nawet piętnastu gniewnych ludzi, żeby bronić swoich praw.
Wokół wszyscy narzekają. Na wszystko. Ale czy nie mają słuszności? Mają. Wystarczy przeczytać teksty czytelników z rubryki „Teraz Ja” z ostatnich kilku miesięcy. Różne kwestie, różne problemy. A z komentarzy wypływa lawina krytyki. I nic za tym nie idzie. Wszyscy mamy oczekiwania. Oczekujemy, że nasi włodarze spełnią to czy tamto. Ale czy robimy cokolwiek, żeby tak się stało ?
Osobiście mam wiele zastrzeżeń do rozwoju elbląskiej infrastruktury drogowej, które wyłuszczyłem w tekście „Nie w elkach problem". A kiedy przeczytałem artykuł „Miasto płatnego parkowania", ręce mi opadły. Ale pomyślałem sobie – dość. Dość drenowania kieszeni, skazywania na stanie w korkach, uznawania narzuconych idiotycznych pomysłów ratusza.
Pomyślałem o przedstawicielstwie elblaskich kierowców. Czyli nas wszystkich, którzy codziennie użytkują nasze drogi. O faktycznej reprezentacji kierowców, patrzącej władzy na ręce i nie dającej nas łupić. Zaproponowałem stworzenie stowarzyszenia. I co? I okazało się, że w Elblągu zabito idee demokracji. Zamordowano odruch skutecznej samoobrony. Zmasakrowano dążenie do lepszego. To miasto nie ma już obywateli. Ma biernych mieszkańców, którzy dadzą sobie narzucić wszystko, co zechce władza, jakakolwiek by nie była. I zrobi to bezkarnie, bo nikt się jej nie postawi.
Kiedy więc będziecie narzekać na otaczająca nas rzeczywistość, nie zapomnijcie, że nic nie zrobiliście, żeby to zmienić. Nie zapomnijcie, że w Elblągu nie znalazło się nawet piętnastu gniewnych ludzi, żeby bronić swoich praw.