Polskie pielęgniarki niedoceniane w kraju, za granicą robią furorę. Wyjeżdżają chętnie, bo tam za swoją pracę dostają godną płacę. A tymczasem w Polsce zaczyna brakować pielęgniarek. Jeśli będzie tak dalej, to nie protesty, a emigracja za chlebem sprawi, że biały personel odejdzie od łóżek pacjentów.
Wojewódzki Szpital Zespolony, największa placówka medyczna w Elblągu. Tu brakuje około 30 pielęgniarek. Aby zapewnić bezpieczeństwo pacjentom, szpital wypożycza pielęgniarki z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Niestety, niebawem i to rozwiązanie może okazać się niemożliwe. Pielęgniarki nie chcą pracować za krajowe pensje, za to coraz chętniej wyjeżdżają za granicę.
- W tym roku wyjechało już osiem osób z naszego szpitala. Wiemy, że kolejne wyjadą w czerwcu i lipcu – mówi Krystyna Rakowska, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.
O potwierdzenie kwalifikacji zawodowych do Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Elblągu zgłosiło się w ostatnim czasie ponad czterdzieści osób. Chcą wyjechać do Anglii, Irlandii, Szwecji lub Włoch. W Polsce zarabiają od 900 do 1100 zł, za granicą mogą liczyć na kilka razy więcej.
Nawet wśród studentek pielęgniarstwa trudno znaleźć osobę, która chciałaby pracować za tak małe pieniądze.
- Dlaczego chciałabym wyjechać? Niskie zarobki nie motywują do tego, by szukać w Polsce pracy w tym zawodzie – mówi wprost Aleksandra Kazior, studentka pierwszego roku pielęgniarstwa w Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej.
W Urzędach Pracy wciąż pojawiają się nowe ogłoszenia o pracy za granicą.
- Obecnie dysponujemy dwiema ofertami: do Islandii i Włoch – informuje Beata Brągiel, pracownik działu rynku pracy Powiatowego Urzędu Pracy w Elblągu.
Polskie pielęgniarki są cenione na Zachodzie za wysokie kwalifikacje i zaradność. Ale, paradoksalnie, to właśnie dyrektywy unijne sprawiły, że w Polsce zlikwidowano policealne szkoły pielęgniarstwa.
- Okazało się, że nasz system szkolenia pielęgniarek nie był dostosowany do wymogów Unii Europejskiej, było za mało godzin kształcenia w tym zawodzie – mówi Stanisława Bujnowicz, dyrektorka Szkoły Policealnej im. Jadwigi Romanowskiej w Elblągu, w której jeszcze pięć lat temu istniało studium pielęgniarstwa.
Do 2010 r. pielęgniarki, jeśli chcą pracować w swoim zawodzie, muszą uzupełnić wykształcenie do poziomu licencjata. Miejmy nadzieję, że do tego czasu będą też chciały pracować w Polsce.
- W tym roku wyjechało już osiem osób z naszego szpitala. Wiemy, że kolejne wyjadą w czerwcu i lipcu – mówi Krystyna Rakowska, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.
O potwierdzenie kwalifikacji zawodowych do Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Elblągu zgłosiło się w ostatnim czasie ponad czterdzieści osób. Chcą wyjechać do Anglii, Irlandii, Szwecji lub Włoch. W Polsce zarabiają od 900 do 1100 zł, za granicą mogą liczyć na kilka razy więcej.
Nawet wśród studentek pielęgniarstwa trudno znaleźć osobę, która chciałaby pracować za tak małe pieniądze.
- Dlaczego chciałabym wyjechać? Niskie zarobki nie motywują do tego, by szukać w Polsce pracy w tym zawodzie – mówi wprost Aleksandra Kazior, studentka pierwszego roku pielęgniarstwa w Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej.
W Urzędach Pracy wciąż pojawiają się nowe ogłoszenia o pracy za granicą.
- Obecnie dysponujemy dwiema ofertami: do Islandii i Włoch – informuje Beata Brągiel, pracownik działu rynku pracy Powiatowego Urzędu Pracy w Elblągu.
Polskie pielęgniarki są cenione na Zachodzie za wysokie kwalifikacje i zaradność. Ale, paradoksalnie, to właśnie dyrektywy unijne sprawiły, że w Polsce zlikwidowano policealne szkoły pielęgniarstwa.
- Okazało się, że nasz system szkolenia pielęgniarek nie był dostosowany do wymogów Unii Europejskiej, było za mało godzin kształcenia w tym zawodzie – mówi Stanisława Bujnowicz, dyrektorka Szkoły Policealnej im. Jadwigi Romanowskiej w Elblągu, w której jeszcze pięć lat temu istniało studium pielęgniarstwa.
Do 2010 r. pielęgniarki, jeśli chcą pracować w swoim zawodzie, muszą uzupełnić wykształcenie do poziomu licencjata. Miejmy nadzieję, że do tego czasu będą też chciały pracować w Polsce.
JK