Cztery dni w obwodzie kaliningradzkim to wystarczająco dużo czasu, by przekonać się o zaletach tego naznaczonego trudną historią miejsca. Na pytanie, czy warto tutaj przyjechać, by zobaczyć, jak region ten podniósł się z ruin, stanowczo odpowiadam - warto. Zobacz więcej zdjęć.
Choć wolałabym udać się do starego Królewca, w Kaliningradzie szukałam śladów tego, co po nim zostało. Śladów w dosłownym znaczeniu. I tak dotarłam do Bramy Frydlandzkiej, potem do starej katedry, znalazłam dawny dom dla sierot, na próżno doszukując się we wzorowanych na stare kamienicach nad Pregołą śladów przeszłości. Dawny Królewiec, oprócz katedry, pamiętają bowiem jedynie posadzone nieopodal kasztanowce.
A mimo wszystko ten rażący w oczy architektoniczny miszmasz wydał mi się jedyny w swoim rodzaju. Podobnie jak wycieczka po kaliningradzkiej Pregole. Rozrywka, która sprawiła, że miło go będę wspominać.
Nie znalazłam także w tym mieście zbyt wielu śladów niedawnego systemu. Nowe drogi, nowoczesne sklepy, wyposażone w najbardziej wyszukane produkty targi, najnowszej generacji muzea, budynki i samochody, wyśmienita baza hotelowa, billboardy nakrapiane reklamami sprawiają, że można się tutaj poczuć naprawdę jak w Europie. I nie przeszkadza w tym wcale wszechobecna szarzyzna w postaci pokomunistycznych budynków trwalszych niż sam ustrój.
A ludzie? Gdy już się przebrnie przez granicę, przyjmują każdego jak swego. I jeśli nie zejdziemy w rozmowie na tematy polityczne, zostaniemy przyjaciółmi na bank. Jakie są rosyjskie kobiety? Ubierają się pięknie na każdą okazję, mocno się malują, przegrzewają dzieci (o zgrozo ubierają je w kombinezony przy 20 stopniach Celsjusza!), zawsze witają się na powitanie całusem.
Dobrze pamiętam lata osiemdziesiąte, więc wciąż przeraża mnie fakt, jak bardzo trzeba się tutaj natrudzić i nakombinować, by normalnie przeżyć. Mój rosyjski znajomy Sasza, emerytowany nauczyciel, otrzymuje miesięcznie w przeliczeniu na złotówki ok. 800 zł pensji. Przy cenach wyższych dwa razy od naszych nieźle musi się nagimnastykować, by wyżywić siebie i rodzinę.
– Gdy tylko mogę, dorabiam do emerytury – mówi Sasza. - Zwykły człowiek nie ma u nas łatwo. Sami dokładnie wiecie, że po żywność i ubrania jeździmy do was.
Jednak za chwilę dodaje, że problemy finansowe to dla niego bułka z masłem w obliczu tego, jak bardzo Rosjanie są zaprawieni w boju. – Przeszliśmy niejedną wojnę, tyle przetrwaliśmy, więc będziemy się przejmować brakiem dostatecznych warunków do życia? – wyznaje.
O wadach Rosjan Sasza mówi niechętnie. – O naszych zaletach powiem tyle, że jesteśmy gościnni. Gdy przyjmujemy kogoś w gości, zapewniamy im wszystko, co najlepsze – dodaje.
Ma rację. Rosyjską gościnność oceniam na piątkę z plusem. Zwiedzając obwód kaliningradzki, można zadać sobie pytanie, dlaczego tak rzadko słychać tu polską mowę. Mieszkamy tuż za miedzą, a za rosyjską granicą pojawiamy się jedynie po paliwo. Nie zaglądamy do Kaliningradu czy na Mierzeję Kurońską. A zachęcają do tego urocze plaże Jantarnego, Swietłogorska czy piaskowe wydmy na Mierzei Kurońskiej. Co nas powstrzymuje przed dłuższą wizytą u naszych sąsiadów? Stereotypy? Strach? Myślę, że jednak ignorancja i nieznajomość tematu.
Obwód kaliningradzki to region niezwykle urokliwy, przyjazny turystom i już dawno temu dogonił Europę. Niedawna podróż do obwodu zmieniła mój sposób postrzegania Rosjan, którzy okazali się bardzo podobni do nas (wcześniej postrzegałam ich zupełnie inaczej). I nagle zadałam sobie pytanie, dlaczego wybrałam się tam dopiero teraz.
A mimo wszystko ten rażący w oczy architektoniczny miszmasz wydał mi się jedyny w swoim rodzaju. Podobnie jak wycieczka po kaliningradzkiej Pregole. Rozrywka, która sprawiła, że miło go będę wspominać.
Nie znalazłam także w tym mieście zbyt wielu śladów niedawnego systemu. Nowe drogi, nowoczesne sklepy, wyposażone w najbardziej wyszukane produkty targi, najnowszej generacji muzea, budynki i samochody, wyśmienita baza hotelowa, billboardy nakrapiane reklamami sprawiają, że można się tutaj poczuć naprawdę jak w Europie. I nie przeszkadza w tym wcale wszechobecna szarzyzna w postaci pokomunistycznych budynków trwalszych niż sam ustrój.
A ludzie? Gdy już się przebrnie przez granicę, przyjmują każdego jak swego. I jeśli nie zejdziemy w rozmowie na tematy polityczne, zostaniemy przyjaciółmi na bank. Jakie są rosyjskie kobiety? Ubierają się pięknie na każdą okazję, mocno się malują, przegrzewają dzieci (o zgrozo ubierają je w kombinezony przy 20 stopniach Celsjusza!), zawsze witają się na powitanie całusem.
Dobrze pamiętam lata osiemdziesiąte, więc wciąż przeraża mnie fakt, jak bardzo trzeba się tutaj natrudzić i nakombinować, by normalnie przeżyć. Mój rosyjski znajomy Sasza, emerytowany nauczyciel, otrzymuje miesięcznie w przeliczeniu na złotówki ok. 800 zł pensji. Przy cenach wyższych dwa razy od naszych nieźle musi się nagimnastykować, by wyżywić siebie i rodzinę.
– Gdy tylko mogę, dorabiam do emerytury – mówi Sasza. - Zwykły człowiek nie ma u nas łatwo. Sami dokładnie wiecie, że po żywność i ubrania jeździmy do was.
Jednak za chwilę dodaje, że problemy finansowe to dla niego bułka z masłem w obliczu tego, jak bardzo Rosjanie są zaprawieni w boju. – Przeszliśmy niejedną wojnę, tyle przetrwaliśmy, więc będziemy się przejmować brakiem dostatecznych warunków do życia? – wyznaje.
O wadach Rosjan Sasza mówi niechętnie. – O naszych zaletach powiem tyle, że jesteśmy gościnni. Gdy przyjmujemy kogoś w gości, zapewniamy im wszystko, co najlepsze – dodaje.
Ma rację. Rosyjską gościnność oceniam na piątkę z plusem. Zwiedzając obwód kaliningradzki, można zadać sobie pytanie, dlaczego tak rzadko słychać tu polską mowę. Mieszkamy tuż za miedzą, a za rosyjską granicą pojawiamy się jedynie po paliwo. Nie zaglądamy do Kaliningradu czy na Mierzeję Kurońską. A zachęcają do tego urocze plaże Jantarnego, Swietłogorska czy piaskowe wydmy na Mierzei Kurońskiej. Co nas powstrzymuje przed dłuższą wizytą u naszych sąsiadów? Stereotypy? Strach? Myślę, że jednak ignorancja i nieznajomość tematu.
Obwód kaliningradzki to region niezwykle urokliwy, przyjazny turystom i już dawno temu dogonił Europę. Niedawna podróż do obwodu zmieniła mój sposób postrzegania Rosjan, którzy okazali się bardzo podobni do nas (wcześniej postrzegałam ich zupełnie inaczej). I nagle zadałam sobie pytanie, dlaczego wybrałam się tam dopiero teraz.