- Pamięć o zmarłych jest ważna, bo jeżeli kogoś kochamy, szanujemy w życiu doczesnym – ojca, mamę, babcię, inne osoby, i jako chrześcijanie mamy nadzieję i wiarę w niebo, królestwo boże, nieśmiertelność duszy, to dlaczego nie mielibyśmy pielęgnować dziękczynienia za te osoby – mówi ks. Artur Młodziński, organizator IV elbląskiej nocy świętych, która rozpocznie się w czwartek (31 października) o godz. 17.30 w kościele pw. św. Wojciecha przy ul. Wiejskiej.
Marta Kowalczyk: Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie elbląskiej nocy świętych?
ks. Artur Młodziński: Muszę przyznać, że ja nie jestem z tych stron, z Warmii i Mazur. Przyjechałem tu z południowo-wschodniej Polski i tam, w mojej rodzinnej parafii od wielu lat, taka noc świętych w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych się odbywała. Miała ona różny charakter, ale zawsze odkąd pamiętam była. I kiedy zacząłem pracować w Elblągu, to pomyślałem, że taka noc świętych mogłaby się odbyć także w tym mieście. A po rozeznaniu potrzeb duchowych parafian, mieszkańców, uważam, że dobrze się stało, że taką noc świętych udało się zorganizować już kolejny raz. O tym, że była taka duchowa potrzeba świadczy fakt, że jest duży odzew nie tylko ze strony parafian, ale i innych ludzi, którzy przybywają na ten wieczór do kościoła św. Wojciecha z lampionami, by w tej nocy świętych uczestniczyć. Uważam, że to dobra okazja, by przygotować się wewnętrznie do przeżywania 1-2 listopada. Dlatego zapraszam w czwartek (31 października) na godz. 17.30 do kościoła św. Wojciecha na IV elbląską noc świętych.
- Co według Księdza charakteryzuje współczesnych świętych ludzi?
- Jeżeli miałbym odpowiedzieć jednym słowem, to bym powiedział, że odwaga. Jeśli miałbym to rozbudować, to powiedziałbym, że zwyczajność. Trzeba tu zastanowić się w jakim kontekście rodzą się święci. Nie chodzi tu o zrodzenie biologiczne, tylko o zrodzenie dla nieba. Kim innym jest męczennik, który charakteryzuje się odwagą, a kim innym jest ktoś, kogo świętość przenika w codzienne życie. Nasze mamy, ojcowie, rodzeństwo, to też mogą być święci, a my często nie zdajemy sobie sprawy, że obok nas ten ktoś, kto nas wychowuje, czy nam pomaga, jest taki wyjątkowy. Zapominamy często, że wielu ludzi przez takie zwyczajne życie, miało odwagę przeciwstawić się temu, co narzuca mu świat - złe otoczenie, brak zasad czy nieetyczność. Ludzie odważni, jak mówił Jan Paweł II, potrafią żyć zgodnie z zasadami, z wiarą.
- Czy pamięć o zmarłych jest ważna? Ja uważam, że jest ważna ze względu na pamięć o przodkach, o tym skąd się wywodzimy, jakie są nasze korzenie. To wszystko jest ważne dla tożsamości człowieka.
- Uważam, że pamięć o zmarłych jest ważna, bo jeżeli kogoś kochamy, szanujemy w życiu doczesnym – ojca, mamę, babcię, inne osoby, i jako chrześcijanie mamy nadzieję i wiarę w niebo, królestwo boże, nieśmiertelność duszy, to dlaczego nie mielibyśmy pielęgnować dziękczynienia za te osoby, które przeszły już do innej rzeczywistości. Ten szacunek wyraża się w wieloraki sposób. Przez zadbanie o godny pochówek, o grób i jego pielęgnowanie, zapalenie zniczy, przyniesienie kwiatów, ale też i pamięć o modlitwie, która dla chrześcijan jest ważna. To może być dziękczynienie za dobro, które było udziałem tej osoby w naszym życiu. Kolejna moja myśl, wybiega w przyszłość, bo przecież jak my teraz dbamy i jak nauczymy pielęgnowania tej pamięci młode pokolenie, taki szacunek otrzymamy, kiedy my odejdziemy z tego świata. A wiemy przecież, że są już takie miejsca w Europie, gdzie tego szacunku do ciała zmarłych brak, lub jest obojętność.
- Kogo ze zmarłych, z rodziny, bliskich, znajomych wspomina Ksiądz najczęściej?
- Najczęściej wspominam mojego zmarłego brata, który zmarł kilka dni po porodzie. Rodzice go ochrzcili. Miał na imię Adam. Jest jego mały grób. Kiedy bywam w domu to go odwiedzam. Drugą taką osobą, jest wujek, najmłodszy brat mojej mamy.
- Dla niektórych odejście, śmierć bliskiej osoby to bardzo trudne przeżycie. Co według Księdza przynosi wtedy ukojenie?
- Czasami widzę na pogrzebach, gdzie rodzina bardzo cierpi, jest wielki płacz i ból, że najlepiej nic nie mówić, że wszelka gadanina, pocieszanie na siłę jest zbędne. Najważniejsza jest obecność. Żeby być przy kimś. Myślę też, że modlitwa może też być sposobem na ukojenie bólu i smutku, bo kiedy kochamy drugą osobę, to próbujemy jakoś skontaktować się z tą osobą, więc rozmawiamy. Często się też zdarza, co widzę na cmentarzu przy kościele św. Wojciecha, że ludzie przychodzą, siadają na ławkę przy grobie i rozmawiają właśnie, opowiadają, ale i się modlą za tę osobę. Wzbudza to też nadzieję, że będzie kiedyś taki czas, że nie będzie już tego bólu i płaczu, że nie będzie się już przychodzić na tę ławeczkę, bo będzie się znów blisko razem.
- Jak wyciszyć i uspokoić ducha, kiedy wokół zgiełk, chaos, stres? Jak zrobić pierwszy krok, by pod pierzyną z suchych liści odnaleźć duszę?
- Po tych wszystkich zakupach zniczy, kwiatów w marketach, staniu w korkach i problemach z parkowaniem przy cmentarzach, wyciszyć się pomoże chyba tylko modlitwa, taka spokojna, myślna. Poza tym sam cmentarz, to miejsce takiego specyficznego wyciszenia. Czuje się coś niezwykłego, tą tajemnicę świętych obcowania. Kiedy wchodzi się w te dni wieczorem na cmentarz, ma to swój taki niepowtarzalny klimat. Zwróćmy uwagę na to, że na cmentarzu ludzie raczej nie krzyczą. Szepczą, rozmawiają cicho. Wejście na cmentarz dla osób, które odwiedzają to miejsce raz czy dwa razy w roku, a czasem przybywają z bardzo daleka, jest to zawsze wydarzenie. Myślę, że wprowadzanie stresu w tym czasie jest niepotrzebne. Jednak w listopadzie są specyficzne święta, szczególne uroczystości. One są zdecydowanie inne niż święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanoc. Do nich nie trzeba się przygotowywać przez pieczenie babek, szukanie sianka, przynoszenie jemioły czy zaopatrzenie w opłatek. To są typowe święta dla ducha. Dla osoby wierzącej, będzie to czas, by na nowo odkryć tajemnicę powtarzaną w wyznaniu wiary, czyli świętych obcowanie. Do tych świąt trzeba przygotować ducha. Przygotowujemy się jako żyjący, ale przygotowujemy też tych, którzy zmarli – właśnie przez dbanie o grób, modlitwę, czy mszę św. w ich intencji.
- A co z tą zagubioną duszą?
- Wszystkich Świętych i dzień zaduszny to są właśnie takie dni, kiedy skupiamy się na tym, co niewidzialne w nas, co nas ożywia od wewnątrz. Pytania, które warto sobie postawić są takie: jak my traktujemy duszę, do czego jest nam potrzebna, co daje naszemu życiu, czy my wierzymy, że ona jest nieśmiertelna? To też jest pochylenie się nad tajemnicą śmierci, bo jeżeli przyjmiemy klasyczną chrześcijańską definicję śmierci, no to jest to rozdzielenie duszy od ciała. Można więc postawić pytanie, gdzie ta dusza jest, gdzie wędruje, co się z nią dzieje po śmierci? Czy ona umiera razem z nami?
- W różnych kulturach ludzie różnie przeżywają zarówno 1 listopada jak i dzień zaduszny. Jak spędzi Ksiądz dzień Wszystkich Świętych – na smutno, czy jednak bardziej radośnie?
- Ja jako ksiądz zupełnie inaczej spędzam ten dzień. Można powiedzieć, że niemal totalnie na sposób duchowy, bo te msze św. odprawiane za zmarłych 1 czy 2 listopada, przez pierwsze osiem dni tego miesiąca, nabierają bardziej wyjątkowego charakteru i sensu, myśli o owocności mszy św., tej ofiary za zbawienie. W moich rodzinnych stronach, na cmentarzu, gdzie leżą moi dziadkowie, wujek i brat, ludzie klękają przy grobie. Mają taki szacunek do zmarłych. Wiele osób nazywa 1 listopada świętem zmarłych, a przecież to uroczystość Wszystkich Świętych. Taka jest właściwa nazwa tego dnia w kalendarzu. Powinno się go przeżywać radośnie. Katolicy przeżywają ten dzień jako tajemnicę świętych obcowania, wierząc, że ci, którzy u Boga już są jako święci mogą się za nami wstawiać. Ja odnoszę to święto do tajemnicy zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Pamiętamy tego dnia i o świętych, którzy są znani, ale i o tych, których imion nie znamy, o czym mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. A więc jak najbardziej radośnie. Temu też służy noc świętych, żeby przygotować się do tej uroczystości. Drugi dzień, dzień zaduszny będę przeżywał w zadumie i modlitwie za zmarłych, którzy zostali poleceni mojej modlitwie oraz za zmarłych z mojej rodziny. Zaduszki to wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. Oni potrzebują naszej pamięci i modlitwy.