Niby masz rację, ale gdy sytuacja jest nerwowa zapominasz jak się nazywasz nie mówiąc o portfelu - dziecko Ci mdleje na rękach a tu na bramie 3 zł, na izbie przyjęć "proszę iść do poradni czynna jest do 18" - a Ty jesteś o 17:50, no nic lecisz do poradni budynek dalej, do rejestracji kolejka Pani każe czekać - ręka dziecku puchnie dziecko omdlewa - dopychasz się do okienka (część ludzi Cię puszcza, a część się oburza, że wszystkim coś jest) przy okienku bach!!! Proszę wypełnić ankietę i pesel dziecka, nie mam peselu jestem na wakacjach z warszawy - zadzwoni Pani po ten pesel - ręka do kieszeni tel. zgubiony, rzut ankietą kobiecie w to okienko i biegiem do lekarza ku oburzeniu części ludzi, jedynie lekarz zachował się godnie i dziecko opatrzył. Reasumując te 3 zł to nie majątek zarówno dla mnie jak i szpitala więc czasami i oni mogą odpuścić. Historaia opisana przezemnie miała miejsce na terenie szpitala miejskiego na ul. Żeromskiego w poradni ortopedycznej - tak przyjeliśmy "wakacyjnych gości z Warszawy" tel. się znalazł wypadł po drodze z izby przyjęć do poradni