UWAGA!

Natasza Wojtaszek: Sami siebie odkrywamy w tej sytuacji

 Elbląg, Natasza Wojtaszek, elbląska psycholog
Natasza Wojtaszek, elbląska psycholog (fot. Anna Dembińska)

- Tu i teraz trzeba się skupić na działaniu: na obserwowaniu siebie. Czy daję radę? Czy funkcjonuję tak jak do tej pory? Jeżeli zaobserwujemy coś niepokojącego w naszym zachowaniu, to wtedy warto zacząć rozmawiać z bliskimi, znajomymi, zadbać o swoją kondycję psychiczną. Jeżeli to nam pomaga, to warto zaangażować się w konkretną pomoc. Zadbać o swoje hobby, realizację własnych zainteresowań, np. w aktywność sportową... - mówi Natasza Wojtaszek, elbląska psycholog. Rozmawiamy o tym, jak radzić sobie z emocjami dotyczącymi wojny toczącej się za naszymi granicami

- Jak sobie radzić z negatywnymi emocjami, które pojawiają się w związku z sytuacją w Ukrainie?

- Sytuacja w Ukrainie w sposób naturalny wzbudza niepokój i lęk. Trzeba rozróżnić, co jest lękiem adekwatnym do sytuacji - trudno zachować spokój, kiedy widzi się relacje w telewizji. Lęk jest też emocją, która ma nas mobilizować: do śledzenia informacji, aby być na bieżąco, a czasami też do działania. Ważne jest być świadomym, że ich nadmiar może go potęgować. Czasami warto po prostu wyłączyć telewizor, inne media, aby uspokoić się i wyciszyć. Pomagają też rozmowy z bliskimi. Uczymy się czym jest dla nas ten lęk - sami siebie odkrywamy w tej sytuacji. Ważne jest również aby zdać sobie sprawę, że może być sytuacja przejściowa. Tu i teraz trzeba się skupić na działaniu: na obserwowaniu siebie. Czy daję radę? Czy funkcjonuję tak jak do tej pory? Jeżeli zaobserwujemy coś niepokojącego w naszym zachowaniu, to wtedy warto zacząć rozmawiać z bliskimi, znajomymi, zadbać o swoją kondycję psychiczną. Jeżeli to nam pomaga, to warto zaangażować się w konkretną pomoc. Zadbać o swoje hobby, realizację własnych zainteresowań, np. w aktywność sportową...

 

- Pytam o te emocje, ponieważ ludzie różnie reagują. Do naszej redakcji dochodzą sygnały z prośbą o sprawdzenie, czemu samolot lata obok lotniska, dlaczego w banku nie wypłacono większej sumy pieniędzy... Z tezą, że te działania maja jakiś związek z sytuacją w Ukrainie.

- Polska nie prowadzi w tej chwili działań wojennych. Biorąc pod uwagę sytuację dyplomatyczną – mamy pokój. Pod względem społeczno – gospodarczym funkcjonujemy stabilnie. Ważne, aby o tym pamiętać. Informacje w mediach, związane z Ukrainą są niepokojące. Natomiast tu i teraz musimy zadbać o swoje poczucie bezpieczeństwa. To już nie jest taki spokój, jaki był do tej pory. Zmiany towarzyszą nam całe życie: mogą być pozytywne np. urodzenie dziecka, jak i i negatywne np. wypadek co wyzwala opracowanie „procedury” jak postępować. Jednak kiedy odczuwamy zwiększony niepokój w przypadkach sytuacji neutralnych to warto przyglądać się sobie i zadbać o swój spokój, porozmawiać z bliskimi. Zająć się rzeczami, które do tej pory relaksowały nas i uspokajały.

Nie wiemy, jak długo będzie trwała obecna sytuacja. Prawdopodobnie nie dojdzie do dużej destabilizacji sytuacji społeczno – gospodarczej w Polsce. Zdarzenie, kiedy zabrakło pieniędzy w bankomacie, pojawiały się też wcześniej. Trzeba się uspokoić i zdać sobie sprawę, że można poradzić sobie w inny sposób.

 

- Powtarza nam się wątek mediów. Żyjemy w czasach, kiedy jesteśmy cały czas „bombardowani” informacjami z różnych źródeł. Najlepiej „sprzedaje się” negatywna wiadomość. Informacji podnoszących na duchu jest mniej. Jak to na nas wpływa?

- Media są źródłem różnorodnych informacji. Dostęp do wielu mediów jest naszym atutem. Zgadzam się, że można mieć poczucie „bycia bombardowanym” powtarzającymi się informacjami z sytuacji trudnych i niepokojących. Ale też proszę pamiętać, że możemy media ograniczyć w swoim życiu, szczególnie w takich momentach, kiedy czujemy się zmęczeni, zdenerwowani. Wtedy trzeba po prostu wyłączyć telewizor, nie korzystać z Facebooka i Twittera, uspokoić się.

Ważne jest też, aby nie odcinać się zupełnie, to jest jednak źródło informacji, regulować sobie intensywność dostępu, przeznaczać wolny czas na relaks, odpoczynek, wyciszenie się. Sytuacja na Ukrainie pokazuje nam też, że media są źródłem fakenewsów. Bardzo trudno jest określić, czy przekazywane informacje są prawdziwe czy nie. Warto mieć świadomość, że różnorodność mediów jest bezcenna, bo daje możliwość weryfikacji informacji. Z drugiej strony warto być krytycznym w stosunku do przedstawianych nam wiadomości, ale nie można być nieufnym w stosunku do każdego newsa.

 

- Jak o tej sytuacji rozmawiać z dziećmi? Zdaję sobie sprawę, że inaczej będziemy rozmawiać z pięciolatkiem, a inaczej z piętnastolatkiem.

- Mówić prawdę, czyli jaki jest aktualny stan. W przypadku maluchów ważne, aby to wyszło od nich. Trzeba wybadać, co dziecko wie na ten temat i odnosić się do jego wiedzy. Unikajmy „katastrofizowania”: mówimy, że jest wojna, ale bez brutalizacji tego, co się dzieje na Ukrainie. Małe dzieci przyjmą sytuację ze spokojem, jeżeli będą widziały, że rodzice też spokojnie reagują, jeżeli będą miały w nich oparcie. Jeżeli rodzic ma poczucie, że sytuacja na Ukrainie mocno go niepokoi, to warto do rozmowy z dzieckiem „oddelegować” drugiego - tego bardziej spokojnego. Jeżeli będą widziały, że mama i tata są spokojni, to im to wystarczy.

 

- Co w przypadku nastolatków?

- W tym przypadku sami możemy inicjować rozmowy. Tak jak w przypadku młodszych dzieci, ważne jest, aby je wysłuchać, dowiedzieć się co jest w ich głowach. To powinna być szczera rozmowa: sytuacja jest zmienna, ale nadal mamy stałą pracę, całkiem dobre warunki do życia. Ważne jest, aby unikać komunikatów mocno straszących typu „może przyjść wojna”. Dobrze byłoby nie zachęcać dzieci do wspólnego oglądania relacji z działań wojennych. Natomiast jeżeli nastolatki mają taką potrzebę, to należy o tym rozmawiać: co w takiej chwili przeżywają, co o tym myślą. Przy czym zwracajmy uwagę, że to nie jest dobry moment, żeby tworzyć jakieś scenariusze dotyczące przyszłości. Dobrze, aby powstrzymywać takie zapędy, szczególnie właśnie u dzieci starszych. Jeżeli mają taką chęć i gotowość, to zaangażować ich w działania charytatywne, wolontariat.

 

- O tę działalność wolontariacką też chciałem zapytać. Jaka może być jej rola w zapewnieniu sobie dobrostanu psychicznego?

- Jest wśród nas grupa ludzi, którzy jak działają, to mają poczucie, że są aktywni, skuteczni, zaradni. To dodaje energii, otuchy, nadziei, poczucia solidarności, że jest nas więcej, że jesteśmy w stanie pomóc. Przy takich doświadczeniach, łatwiej też samemu oczekiwać pomocy. Zdarza się, że jesteśmy krytyczni wobec siebie, pojawia się myśl, że moglibyśmy zrobić coś lepiej, więcej. Trzeba jednak pamiętać, że ten niepokój każdy z nas przeżywa inaczej. Wręcz nie jest wskazane, żebyśmy „na siłę” angażowali się w działania pomocowe czy wolontariat. Po pierwsze: osoby, które dziś intensywnie pomagają, będą potrzebowały odpoczynku. Wtedy będą mogły zaangażować się osoby, które do tej pory nie wchodziły w takie działania. Po drugie: jako społeczeństwo już chyba się tego nauczyliśmy, że jesteśmy różni i różnie zachowujemy się w podobnych sytuacjach. To, co nam pomaga się w tym odnaleźć, to szacunek i zrozumienie. Można być nieaktywnym lub mniej aktywnym w działaniach związanych z wolontariatem. Jeżeli teraz ktoś nie bierze udziału w zbiórkach rzeczowych lub finansowych, to nie jest powiedziane, że później nie weźmie. Ważne jest, aby siebie surowo nie oceniać i dawać sobie prawo do tego, aby tę sytuację przeżywać inaczej.

 

- Jakie są inne rozwiązania, żeby zachować spokój psychiczny?

- Musimy zdać sobie sprawę, że jeżeli nie zadbamy o swoją kondycję psychiczną, to sami za chwilę możemy potrzebować pomocy. Dbając o swój dobrostan, nie doprowadzę do sytuacji, w której kolejni wolontariusze będą musieli pomóc mi. Jeżeli dbam o sobie, o swoją kondycję, to łatwiej będę mogła zająć się sprawami innych. Jedno z drugim się nie wyklucza.

 

- Kolejna sprawa to położenie Elbląga. Wcześniej mówiła Pani, żeby nie snuć scenariuszy dotyczących przyszłości, ale... Mieszkamy tuż przy granicy z Rosją i ludzie mogą się bać, że pewnego ranka mogą obudzić się w oblężonym mieście.

- Zwróćmy uwagę na działania społeczności międzynarodowej. Ona zaczyna coraz otwarciej mówić o nowych rozwiązaniach, przekazuje je. Z jednej strony ma to pomóc humanitarna dla Ukrainy, a z drugiej strony nie chce dać się wciągnąć w szersze działania wojenne. Państwa europejskie i Stany Zjednoczone są świadome niebezpieczeństwa „rozlania się” wojny rosyjsko – ukraińskiej na inne tereny. Dzisiejsza sytuacja międzynarodowa wygląda zupełnie inaczej niż podpowiadałaby nam historia. Z tego powodu możemy mieć dużo więcej nadziei, że ten konflikt nas nie wciągnie w działania militarne i będzie wyglądał inaczej niż to, co znamy z naszej historii.

 

- Ostatnie pytanie o to, jak ostatnie lata odbiją się na naszej psychice? W kryzysie żyjemy od dwóch lat: najpierw był strach związany z koronawirusem, ten został płynnie zastąpiony przez wojnę na Ukrainie.

- Zależy to od tego, jak sytuacja w Ukrainie się potoczy. Jest różnica pomiędzy tym, czy ten konflikt będzie trwał miesiąc, czy dłużej. Nasze koszty zaangażowania, mam tu na myśli koszty psychiczne, będą się zmieniały. Natomiast tu i teraz... Trochę jeszcze jesteśmy w pandemii, trochę z niej wychodzimy i od razu mamy działania wojenne na Ukrainie. Trudno porównać te dwie sytuacje. Pandemia była dla nas zaskoczeniem, był moment dezorientacji. Dziś jesteśmy trochę uodpornieni, część społeczeństwa nadal korzysta z maseczek, jest zaszczepiona. Daje to poczucie zaufania społecznego: było trudno, ale dajemy radę. Dużą część z nas się uodporniła i ma świadomość, że żyjemy w bardziej zmiennym, mniej nieprzewidywalnym świecie i że można to wytrzymać. Tymczasem sytuacja wojny, mam takie wrażenie - wzbudza w nas poczucie solidarności historycznej, że ważne jest bycie w tym konflikcie razem. To budzi nadzieję, że nam też pomogą gdybyśmy byli w potrzebie.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama