Fajny pomysł, szkoda tylko że wolno żyjące koty nie są kastrowane. U mojej teściowej w piwnicy w wieżowcu na Kościuszki w zeszłym roku było 8 małych kotków i 3 dorosłe. Nowe mioty są co roku, bo kotki nie wysterylizowane. Kobieta, która niby się kotami opiekuje zrobiła z piwnicy schronisko. Walczą z tym już kilka lat i nic nie mogą zdziałać.