- Mam nadzieję, że kontrola wypadnie pomyślnie. Choć z tego co wiem, w naszych działaniach jest masa braków. Dodatkowo mieszkańcy tego osiedla i całego Elbląga uskarżają się na nasz dom – mówił Arek Pasożyt, który jest pomysłodawcą budowy domu na skwerze przy ul. Władysława IV. Kontrolę przeprowadził we wtorek po południu urzędnik z... Ministerstwa Kultury. Jak wypadła? Zobacz zdjęcia.
- Sprawdzałem dom pod kątem tego, czy dzieci czują się w nim bezpiecznie, czy są przymuszane do wykonywania proponowanych im zajęć – mówi inspektor. - Nie wygląda to dobrze. Poza tym dzieci nie są zbyt miłe, niektóre wyznały nawet, że wcale tego domu nie chcą.
- O kontroli wiedzieliśmy już od kilku dni, zostaliśmy poinformowani listownie – mówi Anetta Szczepińska, opiekunka domu. - Wysprzątaliśmy dom, przygotowaliśmy całą dokumentację. Słuchy nas dochodziły, że zostanie wykazana masa niedociągnięć. Zobaczymy.
Tutaj głos mają dzieci
Dom Pasożyta to dzieło dzieci. Powstał z tego, co miały pod ręką. Dorośli nie ingerują zbytnio w ich pomysły. Arek Pasożyt, Anetta Szczepińska i inni dorośli zaangażowani w funkcjonowanie domu są jedynie animatorami nadzorującymi inicjatywy najmłodszych. - My tylko pomagamy i podpowiadamy, a wszystko robią dzieci – mówi Anetta Szczepińska. - To one malowały dom, pieliły grządki, sadziły rośliny.
Wiele ostatnio słyszało się jednak o niedociągnięciach w funkcjonowaniu domu, aż w końcu zainteresowało się nim Ministerstwo Kultury. Stwierdzono liczne błędy, a kontrola zakończyła się nałożeniem na domowników grzywny w wysokości 50 zł.
Dali się państwo nabrać? Inspekcja była mistyfikacją. Inspektor z „ministerstwa” ma zaledwie 14 lat i to on jest sprawcą całego zamieszania.
- Ta kontrola to pomysł dzieciaków – mówi Arek Pasożyt. - Karol wiele razy mnie „straszył”, że naśle na mnie kontrolę, bo w domu potrzebne jest to i tamto, bo brakuje tego i tamtego. Ja mu na to: zrób to. I zrobił.
- Kilka dni temu Karol przyszedł do nas po rozmowie z dzieciakami i oznajmił, że kontrola wykaże nieprawidłowości i w związku z nimi, nałoży na nas karę grzywny, na którą po symbolicznej złotówce złożą się dzieciaki, a pieniądze zostaną przekazane na operację małej Agatki Karaś – dodaje Anetta Szczepińska.
Mój drugi dom
Okazuje się, że małym mieszkańcom ulicy Władysława IV Dom Arka Pasożyta jest bardzo potrzebny: - Ten dom jest moim drugim domem – mówi dziewięcioletnia Zuzia. - Tu można robić, co się chce. Można malować, a pan Arek wszystkich godzi. Dobrze, że zrobiliśmy ogródek, bo bez niego dzieci by się nudziły.
- Jest to fajny czas na spędzenie wakacji – dodaje dwunastoletnia Daria. - Niektóre dzieci nigdzie nie wyjeżdżają na wakacje, a tu mają dużo zabawy.
Pozytywy domu zauważają także dorośli mieszkańcy osiedla: - Ten dom to bardzo udany pomysł i tylko panu Arkowi można zawdzięczać, że tak o niego dba – mówi pan Bogdan. - Młodzież często nie ma możliwości wyjazdu na kolonie, a on z nimi pracuje, z nimi projektuje i to jest wspaniała rzecz. Mało kto zajmuje się młodzieżą tak jak on.