Dwie szwaczki zostały zwolnione dyscyplinarnie, a osiem będzie musiało dojeżdżać do pracy do Giżycka - takie konsekwencje założenia związku zawodowego "Solidarność" poniosły pracownice elbląskiego zakładu odzieżowego "Hetman".
O dramatycznej sytuacji poinformował dziennikarzy Mirosław Kozłowski, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Elblągu.
- We wtorek, 17 grudnia, zgłosiły się do nas dwie pracownice "Hetmana", które stwierdziły, że dłużej nie zniosą sytuacji panującej w ich firmie i chcą założyć związek zawodowy - opowiada Mirosław Kozłowski. - Od trzech lat pracują u człowieka, który traktuje je jak niewolnice. Nie pozwala zamienić nawet słowa miedzy sobą podczas całego dnia pracy, zalega z wynagrodzeniem, a na święta - zamiast pensji - wypłacił 250 zł.
- Kobiety były na tyle zdesperowane, że zgłosiły się do nas z prośbą o pomoc - kontynuuje przewodniczący. - Aby założyć związek zawodowy potrzebna jest komisja zakładowa, w skład której musi wejść co najmniej 10 pracowników. W "Hetmanie" deklaracje wypełniło 50 osób. Należy również poinformować pracodawcę o zawiązaniu struktury związkowej. Co też pracownice "Hetmana" uczyniły następnego dnia. Prezes pokwitował odbiór pisma. Jednak po tym, jak zapoznał się z jego treścią, wypowiedział dyscyplinarnie pracę tym dwóm kobietom, które wyszły z inicjatywą założenia związku. Panie te znowu zwróciły się do Zarządu Regionu z prośbą o pomoc. Skierowaliśmy więc pozew do Sądu Pracy w związku z szykanowaniem członków "Solidarności".
- Ale to nie koniec zemsty prezesa firmy odzieżowej - dodaje Kozłowski. - Kolejne osiem kobiet otrzymało przeniesienie do pracy w... Giżycku. To jest 230 km od Elbląga! Co prawda, zgodnie z literą prawa, pracodawca ma prawo zaproponować pracownikowi inne miejsce pracy, ale musi zapewnić mu dojazd lub wypłacić pieniądze na tenże dojazd oraz wypłacić dietę. Z moich informacji wynika, że pracownice "Hetmana" nie otrzymały takich zapewnień. Prezes powiedział - wiem to od zainteresowanych - że nie interesuje go, jak to zrobią, ale mają stawić się do pracy w Giżycku. Ewidentnie widać tu szykanowanie członków związku zawodowego.
Mirosław Kozłowski próbował od trzech dni skontaktować się z prezesem "Hetmana”. Bezskutecznie.
- Nawet dzisiaj, po uprzednim zapewnieniu mnie przez jednego z pracowników firmy, że prezes jest w pracy, próbowałem telefonicznie się z nim porozumieć - mówi Kozłowski. - Jednak i tym razem prezes nie zechciał ze mną rozmawiać. Wystosowałem więc do niego oficjalne pismo.
W piśmie tym przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" określił postępowanie prezesa wobec członków komisji zakładowej "S" jako naruszające prawo: "Decyzje te stanowią w istocie szykanowanie członków nowo powstającej zakładowej organizacji związkowej - dotykają 10 członków Tymczasowej Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność"." (...) W imieniu Zarządu Regionu Elbląskiego NSZZ "Solidarność" oświadczam, że TKZ otrzyma wszelką możliwą pomoc w celu doprowadzenia do przestrzegania prawa, jednocześnie proponuję niezwłoczne wyznaczenie terminu spotkania mającego na celu omówienie i rozstrzygnięcie ewentualnych kwestii spornych".
Mimo kilkukrotnych prób nam również nie udało się skontaktować z właścicielem firmy odzieżowej.
- We wtorek, 17 grudnia, zgłosiły się do nas dwie pracownice "Hetmana", które stwierdziły, że dłużej nie zniosą sytuacji panującej w ich firmie i chcą założyć związek zawodowy - opowiada Mirosław Kozłowski. - Od trzech lat pracują u człowieka, który traktuje je jak niewolnice. Nie pozwala zamienić nawet słowa miedzy sobą podczas całego dnia pracy, zalega z wynagrodzeniem, a na święta - zamiast pensji - wypłacił 250 zł.
- Kobiety były na tyle zdesperowane, że zgłosiły się do nas z prośbą o pomoc - kontynuuje przewodniczący. - Aby założyć związek zawodowy potrzebna jest komisja zakładowa, w skład której musi wejść co najmniej 10 pracowników. W "Hetmanie" deklaracje wypełniło 50 osób. Należy również poinformować pracodawcę o zawiązaniu struktury związkowej. Co też pracownice "Hetmana" uczyniły następnego dnia. Prezes pokwitował odbiór pisma. Jednak po tym, jak zapoznał się z jego treścią, wypowiedział dyscyplinarnie pracę tym dwóm kobietom, które wyszły z inicjatywą założenia związku. Panie te znowu zwróciły się do Zarządu Regionu z prośbą o pomoc. Skierowaliśmy więc pozew do Sądu Pracy w związku z szykanowaniem członków "Solidarności".
- Ale to nie koniec zemsty prezesa firmy odzieżowej - dodaje Kozłowski. - Kolejne osiem kobiet otrzymało przeniesienie do pracy w... Giżycku. To jest 230 km od Elbląga! Co prawda, zgodnie z literą prawa, pracodawca ma prawo zaproponować pracownikowi inne miejsce pracy, ale musi zapewnić mu dojazd lub wypłacić pieniądze na tenże dojazd oraz wypłacić dietę. Z moich informacji wynika, że pracownice "Hetmana" nie otrzymały takich zapewnień. Prezes powiedział - wiem to od zainteresowanych - że nie interesuje go, jak to zrobią, ale mają stawić się do pracy w Giżycku. Ewidentnie widać tu szykanowanie członków związku zawodowego.
Mirosław Kozłowski próbował od trzech dni skontaktować się z prezesem "Hetmana”. Bezskutecznie.
- Nawet dzisiaj, po uprzednim zapewnieniu mnie przez jednego z pracowników firmy, że prezes jest w pracy, próbowałem telefonicznie się z nim porozumieć - mówi Kozłowski. - Jednak i tym razem prezes nie zechciał ze mną rozmawiać. Wystosowałem więc do niego oficjalne pismo.
W piśmie tym przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" określił postępowanie prezesa wobec członków komisji zakładowej "S" jako naruszające prawo: "Decyzje te stanowią w istocie szykanowanie członków nowo powstającej zakładowej organizacji związkowej - dotykają 10 członków Tymczasowej Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność"." (...) W imieniu Zarządu Regionu Elbląskiego NSZZ "Solidarność" oświadczam, że TKZ otrzyma wszelką możliwą pomoc w celu doprowadzenia do przestrzegania prawa, jednocześnie proponuję niezwłoczne wyznaczenie terminu spotkania mającego na celu omówienie i rozstrzygnięcie ewentualnych kwestii spornych".
Mimo kilkukrotnych prób nam również nie udało się skontaktować z właścicielem firmy odzieżowej.
A