Mimo zwiększenia liczby potencjalnych głosujących, na projekty w Budżecie Obywatelskim zagłosowało tylko 9 tys. osób. Liczba projektów, które zostały poddane pod głosowanie też spada. Elbląski Budżet Obywatelski trzeba poprawić – ale jak?
W tym roku na projekty w elbląskim Budżecie Obywatelskim głosowało 9 tys. osób. Dla porównania: w ubiegłym roku – 15,5 tys. Dwa lata wcześniej – 15,6 tys. Trzeba pamiętać, że w tym roku rozszerzono czynne prawo wyborcze: głosować mogli wszyscy bez względu na wiek, a jedynym kryterium było zamieszkiwanie w Elblągu. Maleje też liczba projektów poddawanych pod głosowanie: w tym roku mieszkańcy mieli do wyboru 55 projektów, rok wcześniej było ich 70, dwa lata wcześniej mogliśmy wybierać spośród 100.
Część mieszkańców domaga się przeprowadzenia zmian w Budżecie Obywatelskim.
- Budżet jest zmieniany. Bierzemy pod uwagę zarówno czynniki zewnętrzne, tak jak w tym roku, kiedy pewne zmiany wymusił ustawodawca, jak i te wynikające z praktyki. Przykładem są tu np. szkoły, które straciły możliwość składania projektów dot. infrastruktury – informuje Łukasz Mierzejewski z biura prasowego elbląskiego ratusza.
- O potrzebie wprowadzenia zmian mówię od dłuższego czasu, niestety wprowadzone ostatnio zmiany nazwałbym lekką kosmetyką. Warto zastanowić się nad zwiększeniem liczby okręgów, może zamiast okręgów wprowadzić kategorię projektów dzielnicowych. Na pewno należałoby postawić na większą promocję nie tylko idei Budżetu Obywatelskiego, ale też samego składania wniosków i późniejszego głosowania – mówi radny Robert Turlej.
Zdania w Radzie Miejskiej na temat zmian są podzielone.
- O ile zgadzam się z tezą, że w budżecie obywatelskim w tym roku głosowało mniej osób niż mogliśmy oczekiwać, to nie szukał bym od razu ratunku w wprowadzaniu zmian. Szczególnie z tego powodu, że coroczna zmiana regulaminu i szukanie rozwiązań, które miały by zadowolić wszystkich mieszkańców nie muszą mieć pozytywnego wpływu na frekwencję, a mogą sugerować manipulacje oraz brak stabilnego pomysłu i zasad – to opinia radnego Marka Osika.
- Moja teza może wydać się kontrowersyjna: jeżeli mieszkańcy nie zgłaszają pomysłów do budżetu, to może po prostu wszystko w ich okolicy działa, jak należy? Dla mnie największą zachętą jest fakt, że jeżeli mój pomysł pozytywnie przejdzie weryfikację, a potem głosowanie, to jest realizowany – mówi Karol Bidziński, który do Budżetu Obywatelskiego zgłosił projekt modernizacji alejek w parku Traugutta.
Co należałoby zmienić? Kontrowersje budzą duże okręgi – identyczne jak te, w których elblążanie głosują w wyborach do Rady Miejskiej. Przykładowo: mieszkańcy ul. Pionierskiej głosują na te same projekty co mieszkańcy ul. Dolnej. Czy zwiększenie liczby okręgów wraz ze zmniejszeniem ich powierzchni byłoby dobry rozwiązaniem?
- W przypadku takiego rozwiązania kwota budżetu musiałaby zostać podzielona na mniejsze sumy lub zostać zwiększona. Moim zdaniem, przy obecnym budżecie miasta jest to nierealne. Niektóre zadania pochłaniają bowiem cały budżet na dany okręg, a czasami i ta kwota jest niewystarczająca – mówi Karol Bidziński.
Krok dalej idzie Robert Turlej, który proponuje wprowadzenie podziału na dzielnice, zamiast na okręgi wyborcze.
- Kwota przeznaczona dla danej dzielnicy byłaby zależna od liczby mieszkańców. Bonusem o którym wspominałem w ubiegłym roku powinna być możliwość realizacji jednego projektu więcej…dla najaktywniejszej dzielnicy – proponuje radny.
Kolejną kwestią są „projekty miękkie”. Obecnie w zadaniach okręgowych jest wydzielone 50 tys. zł na tzw. „małe projekty” do 25 tys. zł.
- Kwota na projekty miękkie jest wystarczająca. Czasami warto podyskutować, czy projekty są dobrze oszacowywane. Czy przeznaczenie 25 tysięcy złotych na jednorazowe kilkugodzinne wydarzenie ma sens? - pyta Robert Turlej.
- Zwiększyłbym kwoty i liczbę możliwych do realizacji projektów miękkich w okręgach a także wprowadziłbym nowość: np. dwa projekty ogólnomiejskie po 25 000 złotych – proponuje Karol Bidziński
Duże kontrowersje budzi też sprawa udziału w Budżecie Obywatelskim szkół, bibliotek i innych jednostek, których organem prowadzącym jest miasto.
- Nikt nikomu nie zabrania pisać wniosków. Zawsze będzie dyskutowane, czy szkoła powinna zgłaszać czy biblioteka powinna zgłosić? Pytanie, czy to biblioteka przyczyniła się do tego sukcesu czy czytelnicy, czyli mieszkańcy. To zadanie dla socjologa – stwierdził Witold Wróblewski, prezydent Elbląga na konferencji prasowej podsumowującej tegoroczne głosowanie w BO. - Jestem zwolennikiem nieograniczania jakichkolwiek grup. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami tego miasta.
- Według mnie nie jest problemem, że szkoła czy biblioteka ma swój projekt. Szkoły mają możliwość bardzo prostego dotarcia do rzeszy mieszkańców (uczniowie, rodzice) i dzięki temu mogą w łatwy sposób wszystko wygrywać, nawet wspierając nie swoje projekty. Ale czy to jest etyczne? Powinien zostać wprowadzony zakaz jakiejkolwiek agitacji na konkretny projekt w jednostkach miejskich. Taki zakaz wprowadzono min w Gdyni – zwraca uwagę Robert Turlej.
- Nie możemy i nie powinniśmy też ciągle ograniczać i narzucać mieszkańcom zasad, które znacząco będą ograniczać ich swobodny wybór, bo tym samych będzie to zaprzeczenie idei Budżetu Obywatelskiego. Wydzielanie mniejszych okręgów, kolejne ograniczenia dla szkół i jednostek miejskich, nowe kategorie mogą spowodować, że faktycznie Budżet Obywatelski stanie się nieczytelny i dzielący naszą społeczność na coraz mniejsze wspólnoty patrzące na budżet przez pryzmat tylko i wyłącznie swojej ulicy lub zainteresowań wąskiej grupy mieszkańców, a nie szerszej społeczności – dodaje Marek Osik.
- Uważam, że zasady budżetu powinny być jak najprostsze. Dobrze, że w pewien sposób ograniczono szkoły, ponieważ otrzymują największe wsparcie, subwencję z budżetu, ale nie wykluczałbym innych jednostek prowadzonych przez urząd. Często działają one dla szerokiego spektrum mieszkańców i to oni – mieszkańcy na końcu decydują, jaki projekt wygra. Jeżeli jednostki miałyby konkurować jedynie między sobą, to należałoby zwiększyć budżet lub zmniejszyć kwoty w okręgach – dodaje Karol Bidziński.
9 tysięcy głosujących i spadająca liczba projektów może oznaczać, że elblążanie nie chcą się angażować w Budżet Obywatelski. Jego likwidacja jest jednak niemożliwa, gdyż funkcjonowanie BO narzuca ustawa. Oprócz zmian w funkcjonowaniu elbląski Budżet Obywatelski potrzebuje też bardziej intensywnej promocji.
- 9 tysięcy uczestników to jest trochę mało, mimo nagłaśniania akcji głosowania. Chciałbym, by było ich więcej. Po to jest Budżet Obywatelski, by każdy mógł wziąć w nim udział – mówił Witold Wróblewski.
- W moim odczuciu prowadzonych jest bardzo mało działań promocyjnych. Można by zorganizować debaty ale także mobilne punkty zachęcające do składania wniosków oraz głosowania na projekty. Wszystkie jednostki miejskie powinny włączyć się w promocję Budżetu Obywatelskiego (a nie pojedynczych konkretnych projektów). Przez cały rok powinny być organizowane konkursy, quizy na ten temat – zauważył Robert Turlej.
- Budżet Obywatelski wymaga zupełnie innej promocji, otwarcia urzędu na mieszkańców poprzez debaty, spotkania, wykorzystanie dziesiątek stowarzyszeń pozarządowych działających w Elblągu oraz wspólnot mieszkańców. Sposób głosowania przy wykorzystaniu ankiet papierowych i możliwość jej zdawania tylko i wyłącznie na terenie UM też nie jest rozwiązaniem zwiększającym frekwencję. Idea, cele i korzyści płynące z budżetu w oparciu o już zrealizowane projekty,powinny być w większym stopniu przekazywane poprzez media oraz w spotkaniach z mieszkańcami przez urzędników na terenie miasta ze znacznym wyprzedzeniem czasowym - dodaje Marek Osik.
- Jeśli chodzi o sposoby promocji budżetu, pomocne mogłyby okazać się punkty mobilne. W takich punktach pracownicy urzędu oraz wnioskodawcy i zwycięzcy pomagaliby mieszkańcom zagłosować, objaśnialiby zasady działania budżetu itd. Wyobrażam je sobie w różnych miejscach użyteczności publicznej, np. na targowisku miejskim, w CRW "Dolinka", UM, w Ratuszu Staromiejskim itp. Otwarta debata na temat zgłoszonych zadań byłaby jak najbardziej wskazana. Jako wnioskodawca,wiem, że nie zawsze to, co wymyślił autor, jest najlepsze. Sam przy pisaniu projektów wielokrotnie zwracałem się, z prośbą o wsparcie merytoryczne, do pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej oraz do Karoliny Nowotczyńskiej, dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Gdyby nie otwartość i życzliwość pracowników instytucji miejskich, idea budżetu obywatelskiego nie miałaby sensu, a co za tym idzie nie składałbym wniosków – mówi Karol Bidziński.
Następne głosowanie w przyszłym roku. Czy i jakie będą zmiany? I jak głębokie?
- Wyniki i przebieg tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego na pewno wymagają rzeczowej debaty na posiedzeniu Rady Miejskiej. Oczekuję bardziej rozwiązań systemowych, niż pojedynczych aktywności radnych – mówi Marek Osik.