UWAGA!

Jak dojadę w Elblągu (opinia)

 Elbląg, Jak dojadę w Elblągu  (opinia)
Fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl

Według najnowszego opublikowanego w lipcu rankingu na temat prędkości tramwajów w Polsce, Elbląg jest miastem, w którym ten środek lokomocji jeździ najwolniej. Czy poza tym nasza komunikacja miejska ma się dobrze? O swoich wrażeniach pisze Anna Malik, która przyjechała do naszego miasta na stałe z Torunia.

"To jak ja dojadę?"

Przyjeżdżając do Elbląga z większego miasta, byłam przez lata przyzwyczajona do pewnych standardów, do drobnych rzeczy, które na co dzień ułatwiały mi życie i funkcjonowanie. Jako osoba kilka razy w tygodniu korzystająca z komunikacji miejskiej, za jedną z takich rzeczy uważałam aplikację mobilną „Jak Dojadę?” Nigdy nie oceniałam jej jako wybitną, ale na pewno pomocną, która nie raz uratowała mnie przed zgubieniem się w mieście czy spóźnieniem. Aplikacja automatycznie podawała minuty do odjazdu najbliższego autobusu lub tramwaju, wyliczała czas planowanej podróży, ewentualne opóźnienia. Pokazywała też wszystkie przystanki na trasie, a także satelitarną mapę, na której były zaznaczone nie tylko te przystanki, ale też piesza trasa do docelowego punktu, na przykład sklepu, szpitala, czy budynku mieszkalnego. W „Jak Dojadę?” bez problemu można też kupić bilet, dzięki czemu nie trzeba korzystać z osobnej aplikacji, czy nabywać go w kiosku.

Obecnie aplikacja obsługuje aż 50 miast (w tym Olsztyn czy Grudziądz), a od niedawna pojawiła się opcja śledzenia połączeń PKP w całej Polsce, na takiej samej zasadzie, jak w przypadku komunikacji miejskiej.

Aplikacja jest wygodna, intuicyjna i bardzo przydatna, dlatego tak ogromne było moje zdziwienie, kiedy po przyjeździe do Elbląga, okazało się, że miasto nie jest przez nią obsługiwane.

— To jak ja dojadę? — zastanowiłam się.

Przyszło mi skorzystać z tradycyjnych sposobów i po prostu sprawdzić rozkład na najbliższym przystanku oraz na stronie ZKM. To rozwiązało jednak część moich problemów, bo jako osoba w nowym, obcym mieście, nie miałam pojęcia, ile zajmie mi podróż w konkretne miejsce, co utrudniło mi planowanie każdego dojazdu. Nie znając ulic, miałam nawet problem ze znalezieniem odpowiedniego przystanku, a zainstalowana aplikacja „MyBus” wcale nie była zbyt pomocna, na pewno nie tak intuicyjna, jak oczekiwałam. Żaląc się na swoje doświadczenia, zdarzyło mi się usłyszeć, że Elbląg to małe miasto i podróż autobusem z jednego krańca na drugi, nie zajmuje zbyt dużo czasu i mieszkańcy dobrze wiedzą, jak sobie zaplanować dojazd. Ta uwaga zapadła mi w pamięć. Oczywiście, że mieszkańcy nie mieli takich problemów, ale co z turystami i osobami nowymi, takimi jak ja, którzy przyjechali tu, kompletnie nie znając Elbląga i próbując się w nim odnaleźć? Może warto byłoby ze strony miasta zaproponować jakieś nowocześniejsze rozwiązanie, pomagające przyjezdnym swobodne poruszanie się? Zastanawiałam się nad tym, wiedząc, że to tylko moje osobiste doświadczenia. Postanowiłam jednak spytać o opinię mieszkańców, na co dzień poruszających się komunikacją miejską. Liczyłam się z tym, że ich problemy będą inne, jednak wciąż byłam ciekawa ich spostrzeżeń, w końcu to oni mają doświadczenie w korzystaniu z elbląskiej komunikacji miejskiej.

 

"Jest beznadziejnie" kontra "nie mogę słuchać tych narzekań"

Czwartek, godziny poranne. Na przystankach tramwajowych na placu Słowiańskim czeka kilka osób. Na sąsiednich autobusowych jest podobnie. Moi rozmówcy, pytani o opinię na temat komunikacji miejskiej, w większości są zgodni. Pasażerowie tęsknią za dawnym rozkładem jazdy, który obowiązywał przed epidemią COVID-19.

— Było więcej połączeń i częściej autobusy jeździły — mówi mi po krótkim namyśle jedna z mieszkanek.

Mając możliwość wybrania rzeczy, którą użytkownicy by zmienili, najczęściej chodziło o zwiększenie częstotliwości przyjazdów autobusów i tramwajów, o ich lepszą synchronizację, zmniejszenie opóźnień oraz cen biletów.

— Ja mam miesięczny, to jeszcze mnie to jakoś ratuje, sto złotych płacę na miesiąc, ale jakbym miała normalnie płacić, to wyszłoby mnie prawie dwieście — przyznaje smętnie pasażerka, codziennie jeżdżąca do pracy tramwajem.

Udało mi się też porozmawiać z byłym kierowcą tramwajów, który jako największy problem komunikacji miejskiej podał zły stan pojazdów.

— Same złomy u nas jeżdżą. Pesy u nas są, jest pięć pes, jeżdżą szesnaście lat bez remontu. Warszawa zrobiła dwa, trzy razy remont, a u nas nic — mówi rozżalony, machając zrezygnowany ręką.

Rozmawiając z pasażerami, widzę, jak bardzo są zmęczeni tym tematem. Na moje pytania o ich ocenę komunikacji miejskiej, wzruszają bezradnie ramionami, wznoszą oczy ku niebu, czy patrzą na mnie z politowaniem, jakby odpowiedź była tak oczywista, że w ogóle nie powinnam pytać.

— Jest beznadziejnie. Tramwaje jeżdżą wolno, spóźniają się i jest ich mało. Jedzie tramwaj razem z autobusem, a potem przez czterdzieści minut nic! A mogłyby się wymieniać, prawda? — mówi do mnie podniesionym głosem starsza pani. — Ale i tak się jeździ, prawda? Jak ktoś nie ma auta albo jest stary, to co ma zrobić? Poruszać się trzeba, do lekarza jeszcze się czasem przejdę, ale na cmentarz już nie — dodaje.

Takich odpowiedzi dostaję sporo. To głównie starsze osoby uzależnione są od często spóźniającej się komunikacji miejskiej. Chcąc czy nie, muszą uzbroić się w cierpliwość i zaakceptować obecny stan rzeczy.

Pasażerowie bardzo chętnie ze mną rozmawiają. Nigdzie się przecież nie śpieszą. Siedzą na przystankach, chowając się przed słońcem. Mają czas, czekają na tramwaj, czasem nawet po kilkanaście minut. Zauważyłam, że osoby starsze wolą przyjść nieco wcześniej, niż się spóźnić.

— Jeżdżą, jak chcą — mówi głośno pan, podpierając się kulą. — Ja mieszkam niedaleko, to tu przyjdę i posiedzę. Często coś akurat podjedzie — dodaje.

Inną narrację ma starsza, elegancka pani, która słyszy moją rozmowę z pasażerami.

— Ja nie mogę słuchać tych narzekań. Przyjdą baby, siedzą i marudzą. Wystarczy przecież sprawdzić rozkład i przyjść chwilę przed tramwajem. A one przyjdą akurat po odjeździe jednego, a potem narzekają, że kilkanaście minut czekają na następny. Ich wina, bo powinny przyjść wcześniej. Ja rozkład znam, wiem, kiedy wyjść z domu, to wychodzę i jestem i nawet jak poczekam, to nie narzekam. Ja jestem na emeryturze, to mam czas. I czasem jak tak słucham tych bab, to mam ochotę im powiedzieć, że też przecież są na emeryturze, to co im się śpieszy? Za darmo jeżdżą i jeszcze im źle — mówi kobieta z energią, o którą bym ją nie posądzała.

Innym problemem, który szybko wypływa w rozmowach, jest niedostateczna liczba pojazdów niskopodłogowych.

— Mam chorą koleżankę, która nie może chodzić po schodach. Nawet z moją pomocą nie wejdzie. Jak przyjeżdża tramwaj ten taki starszy, to ona nie pojedzie, czeka na następny — mówi mi sfrustrowana pasażerka, a pozostali czekający kiwają ze zrozumieniem głowami.

 

Czekać 20 minut czy się przejść?

  Elbląg, Jak dojadę w Elblągu  (opinia)
Fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl

Ludzie się odzywają, mówią chętnie, nie kryjąc swoich opinii. Dla niektórych to jedyna okazja na rozmowę w ciągu dnia. Zawsze podczas takich sytuacji widzę, ilu wokół mnie jest samotnych osób, które skorzystają z każdej możliwości, by utrzymać konwersację, opowiadając mi o swoim życiu i problemach, jak pani, która żaląc się na jedyny bezpośredni i rzadko jeżdżący autobus, wyznała, że brakuje jej na chleb, a córki mieszkającej od lat w Londynie, przecież o pomoc nie poprosi.

Czasem skupiając się na jakimś problemie, zapominamy, że są też inne, często ważniejsze. Takie przypadkowe rozmowy pozwalają o tym przypomnieć.

Rozmawiam też z młodszymi osobami, uczniami, jadącymi do szkół na późniejsze zajęcia. Oni zazwyczaj mniej się rozgadują. Bilety kupują w telefonie, rozkłady sprawdzają na stronie, rzadko przesiadują na przystankach, bo jeśli coś długo nie jedzie, to wolą się przejść. Pytani, co by zmienili, by poprawić komfort podróży, mówią o aplikacji, w której mieliby wszystko w jednym miejscu — bilety, rozkład i aktualizowaną mapę. Jak wielu innych pasażerów, chcieliby dłuższe tramwaje, zwłaszcza rano i w godzinach popołudniowych, by uniknąć ścisku. Ewentualnie częstszych połączeń.

— Mam miesięczny, ale jak mam czekać po szkole dwadzieścia minut, to już wolę się przejść — mówi mi uczeń liceum.

Kończę moją rozmowę dopiero, kiedy z przystanku znika ostatnia osoba. Patrzę na odjeżdżający, pełen pasażerów tramwaj. Myślę, że wiem nawet więcej, niż chciałam. Jako użytkownicy komunikacji miejskiej, mamy inne potrzeby, inne oczekiwania, jednak zgadzamy się z tym, że Elbląg potrzebuje zmiany. Jako pasażerowie zasługujemy przecież na komfort podróży, a nie zastanawianie się, „Jak ja w tym Elblągu dojadę?”

Anna Malik

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Wstyd i hańba że miasto 100k+ mieszkańców a komunikacja miejska jest na takim poziomie. Szybciej jest na pieszo iść niż czekać na te złomy z opóźnieniami.
  • Tu nie ma nic dobrego. Komunikacja dno, kultura i rozrywka dno, brak perspektyw na życie, brak nowych zakładów pracy - TUTAJ NIC NIE MA.
  • Potem miasto zakorkowane, bo ktokolwiek przerzucił się na auto, choćby stare i awaryjne to będzie się bronił rękami i nogami przed powrotem do transportu publicznego. Artykuł to kolejna cegiełka do ogródka pt g.. transport miejski. Wcześniej mieliśmy karuzelę zmian rozkładów, wcześniej - aferę bo bilety w biletomatach miały inny format niż kasowniki. Teraz miasto z kolei planuje likwidować płatności EKM za parkomaty więc poruszający się hybrydowo (raz auto, raz transport miejski) też dostali 'prezent'. Ale za to prezydent lub wice przetnie wstęgę na 'zielonym przystanku' (zanim go zdemolują) lub wykaże się podobną 'aktywnością'.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    55
    1
    Marcepanik(2023-09-08)
  • Przykłady można mnożyć. Brak taktu odjazdów. W innych miastach da się zrobić jednakowe minuty odjazdów, w Elblągu niedasię. Różne nazwy przystanków na rozkładach i w komunikatach głosowych, też niedasię tego ujednolicić. Brak skomunikowań, też niedasię ich utworzyć. Itp, itd.
  • To 1 wielki tragizm
  • Świetne i obiektywne podsumowanie zaściankowosci miasta w każdym aspekcie!
  • Dzięki Panu Krasulskiemu i PiS mamy w Elblągu Budapeszt, w Elblągu jest więcej rosyjskich stacji MOL ni z polskich Orlen dlatego warto głosować na PiS i wyjść i głosować za referendum i wyjściem z Unii Europejskiej, dzięki PiS zawrzemy przyjażn z Rosją i skończy się panowanie Tuska
  • połączenia słabe. likwidacja 7 - żenada. teraz z bielan nie ma możliwości dojazdu bez przesiadek a ten rejon Elbląga się rozrasta Hashtagi: #ja
  • Jaki gospodarz taka komunikacja!
  • Jak ktoś ma dużo czasu wolnego niech sobie pisze takie eseje. Dajcie mi 72h i w poniedziałek pojadę do spodu w artykule o Toruniu :)
  • Jaki prezydent /taka komunikacja... mini autobusiki i mini tramwaiki i minimalne prędkości. W Elblągu coraz mniej ludzi... ale likwidatorzy miasta z UM są dumni ze swych osiągnięć.
  • Pani Anno my po jednych pieniądzach są przecież jako Krzyżacy. Takie nieprzychylne rzeczy o naszym mieście nieładnie.
Reklama