- Musimy o tym pamiętać, żeby ta historia się nie powtórzyła – mówił Stanisław Soroczyński po złożeniu kwiatów na rondzie Obrońców Birczy w 74. rocznicę pierwszej bitwy o tę miejscowość.
22 października 1945 r. oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii zaatakowały podkarpacką wieś Bircza. Jak się okazało był to pierwszy z trzech ataków, które wieś „przeżyła” na przełomie 1945 i 46 r. Działania UPA były związane z próbą utworzenia niepodległej Ukrainy na tych terenach. W efekcie doszło do czystki etnicznej na tych terenach II Rzeczpospolitej, na których Ukraińcy chcieli stworzyć swoje państwo.
Działania te na większą skalę zaczęły się już na początku 1943r. na Wołyniu. - 13 stycznia 1944 r. straciłem ojca podczas napaści Ukraińców na Zasmyki (polska placówka w powiecie kowelskim). Ojciec został ranny i dostał się do niewoli, miał być przewieziony do szpitala na leczenie. Od tamtej chwili słuch po nim zaginął – wspominał Stanisław Soroczyński, który przeżył tragiczne wydarzenia na Wołyniu.
W 74. rocznicę pierwszej bitwy o Birczę pod obeliskiem na rondzie Ofiar Birczy przy ul. Legionów pan Stanisław razem z Jackiem Bokim, inicjatorem upamiętnienia w Elblągu obrońców Birczy, zapalili znicze i złożyli kwiaty. Oprócz nich nie było nikogo z władz czy organizacji społecznych.
- Musimy pamiętać, żeby ta historia się nie powtórzyła – mówił Stanisław Soroczyński.