Widzę, że większość nie rozumie, że pieniądze w budżecie kraju biorą się z podatków, w tym w dużej części z działających firm prywatnych. Jeśli władza nakazuje komuś zamknięcie interesu na dłuższy czas to doprowadza go do bankructwa i zamknięcia firmy. Firma zwalnia pracowników. Przybywa bezrobotnych, którym władza musi utrzymać. Żeby ich utrzymać trzeba dodrukować pieniędzy, bo wpływy do budżetu zmalały. To zwiększa inflację. Rząd oczywiście podnosi również podatki, żeby zwiększyć wpływy do budżetu i zaciąga kolejne długi, które trzeba spłacić. To wszystko oznacza, że ludzie biednieją jeszcze bardziej. Jak biednieją - to nie tworzą kolejnych miejsc pracy. I na koniec: przed ogłoszeniem epidemii byliśmy biedakami. Po epidemii będziemy nędzarzami. A większość Polaków i tak zachoruje na koronawirusa i przejdzie go bez powikłań. Pytanie tylko czy po epidemii będą mieli do czego wracać.