UWAGA!

Bezpieczna przystań dzieciństwa (felieton)

 Elbląg, Ulica Pawia i al. Piłsudskiego na zdjęcie lotniczym z 1998 i 2023 roku
Ulica Pawia i al. Piłsudskiego na zdjęcie lotniczym z 1998 i 2023 roku

Do tej pory wspominając lata 90. i porównując je ze współczesnością, skupiałem się na aspektach związanych z robieniem zakupów - w ten sposób na warsztat wzięte zostały tzw. ruski rynek i Słoneczna oraz Nowowiejska. Tym razem spacerując ulicami Elbląga sprzed niemal trzech dekad, chciałbym zawędrować w miejsce, które ma dla mnie szczególnie sentymentalne znaczenie. To ulica Pawia i jej okolice.

Tam wychowała się moja mama, tam też mieszkali moi pradziadkowie oraz wujek i babcia. To tam spędzałem często niedziele, zajadając się w kuchni obiadem przygotowanym przez babcię i nasłuchując z drugiego pokoju telewizyjnego zestawu w postaci Familiady i Złotopolskich (do teraz gdy jem kotlety z ziemniakami i mizerią niemal słyszę w głowie melodię z czołówki tej telenoweli). Później, w ramach odpoczynku, zawsze można było wyjść na babciny ogródek, tuż przed dom, od frontu lub od zaplecza (przez chłodną piwnicę, co było dodatkową atrakcją). A tam? Beztroska zabawa, rzucanie piłką do kosza, szukanie ślimaków, piaskownica, czasem może ognisko. Zbieranie agrestu i porzeczek, które smakowały wybornie. Rozmowy z sąsiadami babci, którzy mieli obok uprawy w postaci warzyw. Czasem też coś mniej przyjemnego, jak na przykład wpadnięcie w pokrzywy. Wszystko to miało tak niezwykły, specyficzny klimat. Choć Pawia oddalona była zaledwie kilkanaście minut od domu rodzinnego, na czas wizyt u babci miało się wrażenie, że jest się dużo dalej od miasta, w jakiejś zamkniętej przestrzeni, gdzie życie biegnie innym torem. Dużo tych obrazów mam w głowie do dziś i są to żywe, szczęśliwe wspomnienia.

Czasem babcia nalegała, abym z paroma złotymi udał się do sklepu (chyba jednak nie unikniemy wątków zakupowych!) i kupił sobie jakąś przekąskę w postaci np. wafelka Grześki czy lodów Calypso. Sklep był na końcu ulicy, a gdy otwierało się drzwi, zahaczało się o dzwonek alarmujący sprzedawcę. Zazwyczaj pieniędzy od babci starczyło na dużo więcej niż tylko jedna przekąska, w końcu to były jeszcze czasy, gdy za parę złotych można było kupić sobie całkiem satysfakcjonujący prowiant. Z jakiegoś powodu z asortymentu tamtego sklepu najbardziej zapamiętałem jednak nie chipsy czy wafelki, lecz stojące na wystawie butelki wody z syfonem, czerwone, mocno gazowane oranżady oraz draże z klaunem na etykiecie - te ostatnie wciąż są zresztą jeszcze dostępne w niektórych sklepach i zawsze budzą moje skojarzenia właśnie z tym punktem przy Pawiej. A skoro już znowu mówimy o zakupach, dodajmy, jak blisko była słynna Gildia - dziś już salon meblowy - choć to akurat materiał na zupełnie odrębne wspominki.

Równie dobrze jak przebywanie na Pawiej kojarzę drogę, która tam prowadziła, szczególnie ulicę Królewiecką, Osiedle Marynarzy i park Kajki. Miejsca, które dziś nie zmieniły się znacznie, szczególnie ,gdy patrzy się na nie z góry (choć różnice oczywiście są - między innymi brak niewielkiego budynku przy wlocie w Bosmańską, gdzie niegdyś była księgarnia), a jednak są po prostu inne w odbiorze, gdy nie patrzy się na nie oczami kilkulatka. Zawsze jednak będą zajmowały w sercu szczególne miejsce.

Dziś, choć chciałbym, nie mogę już odwiedzić swojej babci. Nigdy jednak nie zapomnę tego, jak wiele dobrych chwil czekało mnie na Pawiej, ile pysznych obiadów tam zjadłem i ile miałem zabawy na tej skromnej ulicy, która od góry być może wygląda podobnie, ale w praktyce nie jest już taka sama, dając kolejny przykład tego, jak szybko mija czas.

Jak zawsze, zachęcam Czytelników do dzielenia się własnymi wspomnieniami - tym razem nie tylko z ulicy Pawiej, lecz także ogólnymi, z dzieciństwa i tych chwil, w których było ono dla was najszczęśliwsze.

Łukasz Budnik

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Bardzo fajny tekst. Z przyjemnością go przeczytałem.. Wywolal we mnie Mile wspomnienia
  • Czekam na wspomnienia z dzieciństwa z lat 1945- 1989.Jak i gdzie wtedy dzieci spędzały swój wolny czas. Teraz grono osób z tamtych lat odchodzi w lepszy świat, a więc jest to ostatni moment, aby przypomnieć o tamtych czasach. Pamiętajmy, że tamten czas to nie tylko wmawiana nam walka i prześladowania, to też chwilę radości, młodość i marzenia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    15
    1
    Górka, Lasek czy Pomnik.(2023-07-23)
  • Mam podobne wspomnienia z babcia, zlotopolskimi, Calypso itd, piekne czasy. Pewnie autor jakos z lat 80?
  • Dawniej, czyli 40 lat temu, dzieci każdą wolną chwilę spędzały z rówieśnikami na podwórku. Po powrocie ze szkoły padało pytanie: mamo, mogę na dwór? A kiedy wołało się na kolację padała prośba: mamo, proszę jeszcze 10 min. Dzisiaj moje wnuki siedzą same w pokojach „gapiąc się” w ekran telefonu lub laptopa. Moja synowa musi pukać do drzwi( to rozumiem), ale też czekać na zaproszenie, aby wejść do pokoju swojego nastoletniego dziecka. Samotność dzieci jest porażająca. Mało się spotykają, a jeśli już to poza domem. Nie wrócą już czasy, kiedy ja przygotowywałam niedzielny obiad, a mąż z dziećmi był wówczas na poranku filmowym w kinie. Staraliśmy spędzać, jak najwięcej czasu z dziećmi i chociaż dysponowaliśmy niezbyt wysokimi dochodami i rozrywki były skromne, ale byliśmy razem. Dzisiaj rodzice są przepracowani, ale też wielu jest leniwych i wolą dać pieniądze i nie wtrącać się w spędzanie czasu wolnego swoich dzieci.
  • Szczęśliwy kto ma takie wspomnienia związane z czasem spędzanym u "Dziadków"... Moje związane są z ul. Lubelską i zamieszkałą tam po wojnie babcią. Tak wczesne kiedy ulica ta była ślepą. A za nią "magiczny świat" dzikiego wąwozu, przez miejscowych nazywanego "Parowa". Pamiętam budowę osiedla "Nad Jarem" i jeżdżące radzieckie wywrotki z niebieskimi kabinami Ził. Spędzanie czasu na dworze z miejscowymi dziećmi, chleb z masłem i cukrem itd... Ta część miasta była wówczas jak wieś...
  • @starsza pani - Zgadzam się z Panią. To współczesny, chory, "nowoczesny" świat zafundował nam tę patologię.
  • po parku Kajki to kiedyś można było biegać po trawie boso a teraz? Nawet bym nie próbowała!!!!!
  • Warto także wspomnieć obozy harcerskie (wówczas trzytygodniowe) z dobrze przygotowanymi programami, konkursami w zdobywaniu sprawności, czy ogniskami z gawędami i piosenkami, nie tylko harcerskimi. Nie wiadomo tylko, czemu spod kocy, pod którymi przed chłodem chronili się harcerz z harcerką, dobiegały chichoty, piski i okrzyki typu: przestań!. A właściwie wiadomo. Dawnych wspomnień czar.... I nie pamiętam żadnej polityki w trakcie turnusu, jak to się próbuje wmawiać. I ten hymn: "Wszystko, co nasze, Polsce oddamy... ". I przyrzeczenie harcerskie i słowa "Na słowie harcerza, polegaj jak na Zawiszy". Hashtagi: #Roman
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    2
    RomanR(2023-07-23)
  • farmazony, bida z nędza wtedy była, bezrobocie 20 procent, zarobki jak dzisiaj w Moldawii, a ten że był dobrobyt i było super? żenuja straszna
  • @Oites - @Oites/ piszesz bzdury! 40 lat temu zarobki były skromne, ale takie mieli wszyscy. Staliśmy po wszystko w kolejkach, ale tak żyło 80% społeczeństwa. Były kominy płacowe, ale nie takie, jak dzisiaj. Najważniejsze było to, że stanowiliśmy JEDNOŚĆ! Nie chcę powrotu ekonomicznego do tamtych lat, ale otwartość na drugiego człowieka, na potrzeby innych zginęła, chyba bezpowrotnie. Hashtagi: #J
  • Nieee, no fajnie było... Sierpień 81,PKS stoi bo nie ma paliwa, ja z Mańkiem z gitarami w ręce musimy do Janowa do sali prób ( PGR udostępniał świetlicę ze sprzętem muzycznym w zamian za zagranie na 1,2 imprezach w roku, reszta chałtur nasza ). Na pętlę Jedynki dostaliśmy się tramwajem. Stamtąd dalej 8 km z lacza, żadnych okazji bo nie ma paliwa. W połowie drogi Maniek zatrzymuje się i ni z gruszki ni z pietruszki rozgląda się i mówi do mnie: Zobacz jaka ta nasza Polska piękna. Mi pot się po dupie leje, patrze na te łany zboża, patrzę na Mańka i myślę sobie Porąbało go, udar słoneczny, chłop zgłupiał do reszty a Maniek po chwili, Za miesiąc wiejemy na Zachód, zza przyciemnianych szyb Mercedesa będzie jeszcze piękniejsza...
  • Tez mile wspominam ul, Pawia a szczegolnie kolezanke o imieniu EWA
Reklama