Znalazłeś psa na terenie gminy Tolkmicko? Uważaj, bo gmina odmówi ci pomocy – alarmuje OTOZ Animals z Braniewa. Burmistrz Tolkmicka odpiera zarzuty w tej sprawie. Pies na szczęście po kilku godzinach, dzięki uporowi jego znalazcy, trafił do prawowitego właściciela.
Z interwencją w sprawie psa i postępowania tolkmickich urzędników do naszej redakcji zwróciła się Monika Hyńko, inspektor ds. ochrony zwierząt i braniewska działaczka Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. - Znalazłeś psa na terenie gminy Tolkmicko? Uważaj, bo gmina odmówi ci pomocy! - napisała na profilu facebookowym, streszczając historię pani Edyty, która znalazła psa niedaleko miejscowości Nowinka, położonej na terenie gminy Tolkmicko.
- Jechałam przez Nowinkę, przy drodze zauważyłam wałęsającego się psa w typie owczarka podhalańskiego lub goldena. Nie zastanawiając się, zatrzymałam samochód i wzięłam psa do środka. Gdy zadzwoniłam do urzędu w Tolkmicku, usłyszałam w sekretariacie, że pracownik zajmujący się porzuconymi psami jest na urlopie i mam się z nim kontaktować dopiero, jak z niego wróci – opowiada pani Edyta, która jest mieszkanką gminy Braniewo.
Po takiej odpowiedzi pani Edyta zadzwoniła po pomoc do braniewskiego OTOZ Animals. - Zadzwoniliśmy do Urzędu Miasta w Tolkmicku. Pani sekretarka poinformowała nas, że urzędnik zajmujący się zwierzętami porzuconymi na terenie gminy jest na urlopie. Na naszą prośbę dostaliśmy numer do pani burmistrz, ale nikt nie odbierał. Okazało się, że trwa sesja Rady Gminy. Gdy zadzwoniliśmy ponownie do sekretariatu, połączono nas z urzędnikiem, panem Stanisławem, który od razu poinformował, że nam nie pomoże, że to nie jego dział. Na naszą prośbę, aby w takim razie ustalił, kto jest w stanie nam pomóc i aby oddzwonił na podany przez inspektor OTOZ Animals numer, pan odpowiedział jedynie „dziękuję”, po czym rozłączył się – relacjonuje Monika Hyńko z braniewskiego OTOZ Animals. - Dzwonimy ponownie do UM w Tolkmicku, a pies ciągle siedzi w samochodzie u pani Edyty. Informujemy o skandalicznym zachowaniu urzędnika, osoby, która utrzymywana jest z podatku mieszkańców, a którego obowiązują pewne normy zachowań. W tym czasie oddzwania pani burmistrz. Kiedy przedstawiliśmy jej problem, powiedziała nam, że skoro pani Edyta wzięła psa do samochodu, to jest to jej problem, bo stała się automatycznie opiekunką psa. Gdzie są przepisy, które stanowią, że osoba, która wyłapała wałęsającego się psa na terenie gminy, staje się jego opiekunem? Dlaczego wykorzystuje się brak wiedzy ludzi, do przerzucania na nich odpowiedzialności za wałęsające się psy? Czy pani Edyta powinna psa porzucić na drodze w Nowince i pojechać do domu? - pyta oburzona Monika Hyńko.
Pani Edyta zabrała psa do domu i na własną rękę zaczęła szukać właściciela. Zajęło jej to kilka godzin. W końcu się udało. - Okazało się, że pies należy do mieszkańców okolic wsi Nowinka, którzy jakiś czas temu przeprowadzili się z Elbląga. Chyba nie do końca odnajduje się w nowej rzeczywistości, dlatego często ucieka – opowiada nam pani Edyta. - Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
Tymczasem zarzuty OTOZ Animals w sprawie postępowania tolkmickich urzędników odpiera burmistrz gminy Magdalena Dalman. W piśmie, które otrzymaliśmy mailem (całość tutaj), zarzuca inspektorom OTOZ Animals, że przekazują mediom nieprawdziwe informacje dotyczące okoliczności sprawy.
„Wytłumaczyłam mojej rozmówczyni (pani Edycie – red.), że zabierając psa do samochodu uniemożliwiła podjęcie działań zgodnych z Programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Miasta i Gminy Tolkmicko, a jednocześnie wzięła odpowiedzialność za dalsze losy psa” - pisze pani burmistrz. - „Program jasno wskazuje, że odławianiem bezdomnych zwierząt z terenu gminy zajmuje się schronisko we współpracy z gminą (w wypadku naszej gminy jest to schronisko w Pasłęku) oraz policją”.
Pani burmistrz dodała, że zaoferowała pomoc pani Edycie w poszukiwaniu właściciela psa, poprosiła też o pomoc sołtysa Nowinki.
- Jechałam przez Nowinkę, przy drodze zauważyłam wałęsającego się psa w typie owczarka podhalańskiego lub goldena. Nie zastanawiając się, zatrzymałam samochód i wzięłam psa do środka. Gdy zadzwoniłam do urzędu w Tolkmicku, usłyszałam w sekretariacie, że pracownik zajmujący się porzuconymi psami jest na urlopie i mam się z nim kontaktować dopiero, jak z niego wróci – opowiada pani Edyta, która jest mieszkanką gminy Braniewo.
Po takiej odpowiedzi pani Edyta zadzwoniła po pomoc do braniewskiego OTOZ Animals. - Zadzwoniliśmy do Urzędu Miasta w Tolkmicku. Pani sekretarka poinformowała nas, że urzędnik zajmujący się zwierzętami porzuconymi na terenie gminy jest na urlopie. Na naszą prośbę dostaliśmy numer do pani burmistrz, ale nikt nie odbierał. Okazało się, że trwa sesja Rady Gminy. Gdy zadzwoniliśmy ponownie do sekretariatu, połączono nas z urzędnikiem, panem Stanisławem, który od razu poinformował, że nam nie pomoże, że to nie jego dział. Na naszą prośbę, aby w takim razie ustalił, kto jest w stanie nam pomóc i aby oddzwonił na podany przez inspektor OTOZ Animals numer, pan odpowiedział jedynie „dziękuję”, po czym rozłączył się – relacjonuje Monika Hyńko z braniewskiego OTOZ Animals. - Dzwonimy ponownie do UM w Tolkmicku, a pies ciągle siedzi w samochodzie u pani Edyty. Informujemy o skandalicznym zachowaniu urzędnika, osoby, która utrzymywana jest z podatku mieszkańców, a którego obowiązują pewne normy zachowań. W tym czasie oddzwania pani burmistrz. Kiedy przedstawiliśmy jej problem, powiedziała nam, że skoro pani Edyta wzięła psa do samochodu, to jest to jej problem, bo stała się automatycznie opiekunką psa. Gdzie są przepisy, które stanowią, że osoba, która wyłapała wałęsającego się psa na terenie gminy, staje się jego opiekunem? Dlaczego wykorzystuje się brak wiedzy ludzi, do przerzucania na nich odpowiedzialności za wałęsające się psy? Czy pani Edyta powinna psa porzucić na drodze w Nowince i pojechać do domu? - pyta oburzona Monika Hyńko.
Pani Edyta zabrała psa do domu i na własną rękę zaczęła szukać właściciela. Zajęło jej to kilka godzin. W końcu się udało. - Okazało się, że pies należy do mieszkańców okolic wsi Nowinka, którzy jakiś czas temu przeprowadzili się z Elbląga. Chyba nie do końca odnajduje się w nowej rzeczywistości, dlatego często ucieka – opowiada nam pani Edyta. - Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
Tymczasem zarzuty OTOZ Animals w sprawie postępowania tolkmickich urzędników odpiera burmistrz gminy Magdalena Dalman. W piśmie, które otrzymaliśmy mailem (całość tutaj), zarzuca inspektorom OTOZ Animals, że przekazują mediom nieprawdziwe informacje dotyczące okoliczności sprawy.
„Wytłumaczyłam mojej rozmówczyni (pani Edycie – red.), że zabierając psa do samochodu uniemożliwiła podjęcie działań zgodnych z Programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Miasta i Gminy Tolkmicko, a jednocześnie wzięła odpowiedzialność za dalsze losy psa” - pisze pani burmistrz. - „Program jasno wskazuje, że odławianiem bezdomnych zwierząt z terenu gminy zajmuje się schronisko we współpracy z gminą (w wypadku naszej gminy jest to schronisko w Pasłęku) oraz policją”.
Pani burmistrz dodała, że zaoferowała pomoc pani Edycie w poszukiwaniu właściciela psa, poprosiła też o pomoc sołtysa Nowinki.
RG