Nietypowo odziane postaci można było spotkać dziś (1 maja) na bulwarze Zygmunta Augusta. Swój obóz rozbili rekonstruktorzy z Garnizonu Gdańsk. Zobacz zdjęcia.
Zaczęło się od naukowego podejścia do tematu. W filii Biblioteki Elbląskiej „Bulaj“ przy ul. Zamkowej prof. Andrzej Groth opowiadał o Brytyjskiej Kompanii Wschodniej w Elblągu. Brytyjska Kompania była stowarzyszeniem kupców angielskich, którzy od 1579 roku mieli monopol na handel pomiędzy Anglią a krajami leżącymi nad Bałtykiem. W 1585 roku Elbląg podpisał z Kompanią porozumienie, na mocy którego stał się jedynym w Rzeczpospolitej miejscem składu angielskich towarów. W naszym mieście rezydował zastępca gubernatora Kompanii; pewną ciekawostką jest też fakt, że ok. 50 członków stowarzyszenia uzyskało prawa miejskie.
Jak wówczas mogli wyglądać elblążanie, można było przekonać się na bulwarze Zygmunta Augusta, spotykając rekonstruktorów z Garnizonu Gdańsk. - Nawiązujemy do tych czasów, kiedy Elbląg był prężnym portem, kiedy Anglicy starali się utrzymać tutaj kontakty. Niestety wyrzucono ich stąd, na czym miasto straciło - mówił Krzysztof Kucharski, rekonstruktor z Garnizonu Gdańsk.
Jak mógłby wyglądać Elbląg, gdyby Anglicy zostali w mieście?
- Duża część handlu wschodniego Anglii, później Wielkiej Brytanii, nawet z Państwa Moskiewskiego mogłaby przez Elbląg przechodzić. Gdańsk kontrolował handel zbożem Rzeczpospolitej, ale szansą dla Elbląga była konkurencja z Królewcem. Część towarów, która szła przez Królewiec, spokojnie mogła iść przez Elbląg - była na to szansa. Wiadomo, że sytuacja Elbląga i innych miast północy Rzeczpospolitej w XVIII w była bardzo ciężka, ale pogdybać można - kontynuował Krzysztof Kucharski.
Na bulwarze można było spotkać rekonstruktorów ubranych w różne stroje z XVII wieku. - Panie też mają stroje średniozamożnych mieszczek elbląskich. Być może mogły tak wyglądać panie handlujące na bulwarze w XVII wieku - mówił rekonstruktor.
Warto było też podejść bliżej rzeki, gdzie na pasażerów czekała łódź typu „Pomeranka“. - To kaszubska łódź używana na płytkich wodach Zalewu Wiślanego i Zatoki Gdańskiej. Były wykorzystywane do rybołówstwa. Takie jednostki zaczęto budować już 100 lat wcześniej. Wcześniej tego typu jednostki funkcjonowały na Pomorzu Zachodnim. Istnieje jeszcze firma szkutnicza budująca jeszcze tego typu łodzie. Dziś wykorzystuję ją do celów turystycznych i szkoleniowych. Warto zwrócić uwagę, że łódź ma ożaglowanie gaflowe, mamy dwa drzewce: bom i gafel, żagiel jest trapezowy. Trochę inaczej zachowuje się na wodzie. Po za tym ma niewielkie zanurzenie: ok 60 cm. Trzeba umieć nią obsługiwać, ale jak się człowiek nauczy trudnych rzeczy, to później z nowoczesnymi jednostkami radzi sobie doskonale - wyjaśniał Mariusz Rzepnikowski, armator Pomeranki.