UWAGA!

Addio pomidory?

Prawie 100 działkowców od jesieni ubiegłego roku nie może dojechać do swoich ogródków. Przy drodze, która prowadziła do ogródków, rozpoczęła się budowa domów i ciężki sprzęt zniszczył dojazd.

Ulica Chrobrego przypomina wiejską drogę: na sporym odcinku jest żwirowo - piaskowa, wiedzie też przez malownicze okolice Bażantarni. Ogródki znajdują się przy ul. Żurawiej, kilkaset metrów od Chrobrego. Teraz tę odległość trudno pokonać inaczej niż pieszo. Działkowcy, w większości ludzie w podeszłym wieku, narzekają na nowych sąsiadów - i urzędników, którzy - ich zdaniem - powinni czuwać nad sytuacja. Mówią, że bez działki ich życie nie ma sensu. Przypominają także, ze jeśli byłaby potrzebna pomoc pogotowia, a tak się już zdarzało, karetka nie miałaby szans na pokonanie kilkusetmetrowego odcinka.
     
     Jesień
     - O starą drogę dbaliśmy, nową rozjeździły ciężarówki i może tych, którzy budują domy, stać na rozbijanie aut na tym, co po tej drodze zostało, ale nas nie – mówią.
     Jan Kuczmarski, wiceprezes Pracowniczych Ogrodów Działkowych "Społem":
     - Jeszcze w październiku ubiegłego roku mogliśmy dojechać do naszych działek, a w listopadzie - już nie. Ciężkie wozy dosłownie zaorały nam drogę. Stara droga była na mapach oznaczona jako szlak turystyczny, a teraz żaden turysta tej trasy nie pokona nawet pieszo...
     Ludzie, którzy budują domy, i inspektor nadzoru budowlanego Janusz Rogacewicz są innego zdania:
     - Mimo pewnych utrudnień nowa droga jest przejezdna – przekonuje Rogacewicz. - Chcieliśmy położyć na niej betonowe płyty, ale deszczowa pogoda wciąż nam uniemożliwia prace.
     Obie strony konfliktu dzieli więc dziś nie droga, ale prawdziwa kamienista, pełna zakoli rzeka, nad którą - przynajmniej na razie - mostu nie da się przerzucić.
     
     Zima
     Prezes ogrodów Jan Rudziński przypomina, że kiedy po kilku miesiącach pokojowych rozmów z sąsiadami okazało się, że nie przynoszą one skutków, rozpoczęły się monity na piśmie. Oficjalna walka o drogę trwa od marca. Spotkania i listy z udziałem przedstawicieli elbląskiego Urzędu Miejskiego nie przyniosły jednak skutku.
     - Miasto wyznaczało im już kilka terminów: 14 kwietnia, 14 maja, w końcu 14 czerwca - wylicza Jan Rudziński. - Kiedy my z nimi rozmawiamy, jesteśmy dobrze przyjmowani, ale zbywa się nas.
     Mieszkańcy nowego osiedla uprzejmie rozmawiają także z dziennikarzami. Tłumaczą, że drogę chcą zrobić, ale wciąż nie pozwala na to kapryśna aura.
     - Proszę spojrzeć na niebo i na rozmiękłą ziemię, samochód, który musi przywieźć płyty, po prostu tu nie dojedzie - mówi jeden z mieszkańców. Winą za drogowy i decyzyjny paraliż działkowcy obarczają urzędników. Jak mówią: betonowe płyty można było położyć już dawno temu, a urzędnicy powinni byli tego dopilnować.
     
     Wiosna
     Naczelnik wydziału mienia komunalnego w elbląskim ratuszu, Janusz Augustynowicz odpowiada tymczasem, że zrobił wszystko, aby nakłonić inwestorów do budowy drogi.
     - Część drogi należy do nas, ale ponieważ w tegorocznym budżecie nie zostały zapisane pieniądze na jej remont, zawarliśmy ugodę o współpracy - mówi naczelnik. - Prezydent wyraził zgodę na przekazanie inwestorom materiałów na utwardzenie drogi: betonowych płyt i piasku. Część prac została wykonana, ale nie było dalszego ciągu: płyt nie przywieziono i nie ułożono.
     Jak usłyszeliśmy, ugoda miała charakter dżentelmeński i nie została spisana. Nie ma zatem mowy np. o karach za zwlekanie z realizacją obietnic.
     - Współdziałamy z prywatnymi inwestorami i w tej sytuacji działanie administracyjne jest zdecydowanie ograniczone, bo nie ma podstawy prawnej do represyjnego działania - odpowiada Janusz Augustynowicz. - Liczymy jednak, że wywiążą się ze swoich zobowiązań. Proszę też działkowców o wyrozumiałość, monitorujemy sytuacje, ale pogoda staje na przeszkodzie.
     
     Lato
     Z najświeższych wypowiedzi inspektora nadzoru budowlanego wynika, że droga pojawi się najszybciej za miesiąc. To jednak już kolejna obietnica i nie wiadomo, czy zostanie zrealizowana. Czas biegnie szybko, a dla działkowców, którzy na razie nie mogą dowieźć materiałów na remont altanek i z niepokojem czekają na jesienne zbiory - nawet jeszcze szybciej.
     - Działka to dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół relaks, wytchnienie, żyjemy od jednego pobytu tutaj do kolejnego - wyznaje jedna z działkowiczek.
Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Niemcy zakładali ogrody działkowe na obrzeżach ówczesnego Elbląga z myślą o wykorzystaniu ich w przyszłości jako terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Za PRL miasto się rozrosło, ale ogródki zostały - i znalazły się w środku miasta. Gdyby ludzie mieli się gdzie budować w mieście - to by się budowali. A tak powstają nowe ulice tam, gdzie powinny biegać leśne zwierzęta. Kiedy się ten absurd skończy?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Panzerzug(2004-07-13)
  • Nic dodać, nic ująć... Naga prawda.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    BadMan(2004-07-13)
  • Tylko z kulturą jak zwykle jesteśmy na bakier i gdzieś mamy przepisy... W Dąbrowie ciężki sprzęt wyjeżdza na asfaltową ul.Królewiecką i zostawia na niej kilogramy błota... Póki jest słonecznie to błoto wysycha ale jak pada deszcz to błoto stanowi ogromne zagrożenie... A policja ? Staną czasami gdzieś by narobić "wyników" sobie np. za brak pasów ale żeby trochę pomyśleć i nawet nie karać ale ostro upomnieć i pouczyć budowlańców... To już zbyt trudne chyba (z całym szacunkeim dla policji). Jak zwykle Polak mądry po szkodzie... chociaż na Robotniczej można zmyć i zamieść asfalt przy wyjeździe z budowy... Nie jest takie trudne.
Reklama