Rozmowa z Aleksandrem Hallem, historykiem, publicystą m.in. "Gazety Wyborczej", który gościł w Elblągu.
W raporcie Elamara Broka, który przyjął Parlament Europejski pojawia się dobry obraz naszego kraju. Dwie sprawy budzą jednak wątpliwości Broka - kondycja polskiego parlamentaryzmu i wolność prasy.
Polski parlamentaryzm rzeczywiście szwankuje. Mamy Leppera, Ligę Polskich Rodzin, blokowanie trybuny sejmowej, ale podobne sytuacje zdarzają się w dojrzałych demokracjach. Nie sądzę, że polska demokracja parlamentarna rażąco odstaje od normy europejskiej. Jeśli zaś chodzi o wolność prasy - nie widzę jej ograniczania. Istotna część prasy jest wydawana przez wydawców zagranicznych, ale w Unii Europejskiej takie zjawisko to norma.
W swoich tekstach i wypowiedziach powraca pan do sprawy, która często bywa pomijana w publicznej dyskusji: sprawy wartości - fundamentu, na którym opiera się Europa.
Jeśli wszystko zostanie sprowadzone do korzyści wymiernych, finansowych, to rzeczywiście można zadawać sobie pytanie: dlaczego Niemcy mają dopłacać do polskiego akcesu? Uważam, że tylko odwołanie się do podstawowych wartości, które konstytuują Europę, da podstawy do budowania nowej wspólnoty europejskiej. Te wartości to przede wszystkim tradycja chrześcijańska. To nie przypadek, że możemy mówić o kulturze europejskiej, odnajdywać właśnie europejską tożsamość i w europejskich miastach czuć się trochę jak u siebie. To, co nas łączy, to wspólne dziedzictwo kulturowe.
Co według pana da nam wejście do Unii?
Przystąpienie Polski do Unie Europejskiej to ostateczne przesądzenie zmiany polskiego położenia geopolitycznego. Naszym nieszczęściem było położenie między Wschodem i Zachodem, Niemcami a Rosją. Często padaliśmy ofiarą porozumienia tych państw lub byliśmy ich polem bitwy. To, że zostaliśmy wybrani do tego, by wstąpić do Unii, sprawia, że będziemy w Europie, i to w Europie cywilizowanej na zachodni sposób.
(Całość rozmowy ukazała się na antenie Polskiego Radia Olsztyn)
Polski parlamentaryzm rzeczywiście szwankuje. Mamy Leppera, Ligę Polskich Rodzin, blokowanie trybuny sejmowej, ale podobne sytuacje zdarzają się w dojrzałych demokracjach. Nie sądzę, że polska demokracja parlamentarna rażąco odstaje od normy europejskiej. Jeśli zaś chodzi o wolność prasy - nie widzę jej ograniczania. Istotna część prasy jest wydawana przez wydawców zagranicznych, ale w Unii Europejskiej takie zjawisko to norma.
W swoich tekstach i wypowiedziach powraca pan do sprawy, która często bywa pomijana w publicznej dyskusji: sprawy wartości - fundamentu, na którym opiera się Europa.
Jeśli wszystko zostanie sprowadzone do korzyści wymiernych, finansowych, to rzeczywiście można zadawać sobie pytanie: dlaczego Niemcy mają dopłacać do polskiego akcesu? Uważam, że tylko odwołanie się do podstawowych wartości, które konstytuują Europę, da podstawy do budowania nowej wspólnoty europejskiej. Te wartości to przede wszystkim tradycja chrześcijańska. To nie przypadek, że możemy mówić o kulturze europejskiej, odnajdywać właśnie europejską tożsamość i w europejskich miastach czuć się trochę jak u siebie. To, co nas łączy, to wspólne dziedzictwo kulturowe.
Co według pana da nam wejście do Unii?
Przystąpienie Polski do Unie Europejskiej to ostateczne przesądzenie zmiany polskiego położenia geopolitycznego. Naszym nieszczęściem było położenie między Wschodem i Zachodem, Niemcami a Rosją. Często padaliśmy ofiarą porozumienia tych państw lub byliśmy ich polem bitwy. To, że zostaliśmy wybrani do tego, by wstąpić do Unii, sprawia, że będziemy w Europie, i to w Europie cywilizowanej na zachodni sposób.
(Całość rozmowy ukazała się na antenie Polskiego Radia Olsztyn)
rozmawiała Agnieszka Jarzębska