"Wody nie wolno marnować. Ale jej nadmierne oszczędzanie przynosi czasem nieoczekiwany efekt. Rachunek jest może o kilka złotych niższy, ale z kranu zaczyna płynąć ciecz o podejrzanym kolorze i zapachu" - czytamy w Dzienniku Elbląskim.
"Elblążanie coraz oszczędniej odkręcają krany. Jeszcze 15 lat temu z ujęć wypływało około 50 tys. metrów sześciennych wody na dobę.- W ciągu kilkunastu minionych lat w Elblągu nastąpił drastyczny, bo aż o ponad połowę, spadek zużycia wody - informuje Tadeusz Grodziewicz, dyrektor Elbląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Wodę oszczędzać trzeba. - Ale zgodnie ze zdrowym rozsądkiem - podpowiada Andrzej Przybylski, kierownik pogotowia wodno-kanalizacyjnego EPWiK. - Prysznic może trwać 5 minut, a nie 20. Efekt jest taki sam. Gorzej, gdy ktoś zaczyna brać prysznic co kilka dni, żeby tylko zaoszczędzić trochę na rachunku za wodę... W jeszcze drastyczniejsze, chociaż prosto "z życia wzięte" przykłady aż się wierzyć nie chce. - Telefon był tak alarmujący, że sam osobiście z jedną z laborantek natychmiast pojechałem na miejsce zgłoszenia - opowiada Andrzej Przybylski. - Usłyszałem, że z kranu leci gnój, a fetor jest nie do wytrzymania. I tak było. Ale co się okazało? Właściciel jednego z zakładów wyjechał na 3 miesiące z Elbląga. Przez ten czas zabronił swoim pracownikom korzystania z toalety, brania wody na herbatę. "Leżakująca" w tym czasie woda zagniła w rurach."
Więcej w Dzienniku Elbląskim.
Więcej w Dzienniku Elbląskim.