"Już od ponad dwóch lat samorządy i miłośnicy kolei próbują reaktywować żuławską wąskotorówkę. Brakuje im tylko taboru, należącego do PKP" - czytamy w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".
"Kolej wąskotorowa, niegdyś największa atrakcja turystyczna Żuław, zniknęła pięć lat temu. Wówczas PKP zdecydowały się zamknąć nierentowną linię z Nowego Dworu na Mierzeję. Z czasem z nowodworskiej bazy wywieziono wszystkie lokomotywy i wagony. (...) Dwa lata temu zebrała się grupa ludzi, którzy chcą przywrócić życie na wąskich torach. Powstał specjalny program animacji linii kolei wąskotorowej. Pomysł podchwyciły również samorządy. Władze Stegny i Sztutowa już oczyściły 17-kilometrowy odcinek torowiska od Mikoszewa do Sztutowa, na którym ma kursować wąskotorówka. (...) Do uruchomienia wąskotorowej linii brakuje tylko taboru. (...) Towarzystwo Miłośników Kolei chce, aby PKP przekazały dwie lokomotywy bądź elektrowozy, jeden letni wagon retro, dwa wagony pasażerskie zadaszone oraz dwa torowe.
- Czekamy na decyzję PKP, które chcą nam przekazać tabor i odpisać go sobie jako darowiznę. Nie zgadza jednak na to urząd skarbowy - tłumaczy Jarosław Lipiński, prezes Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Wąskotorowej".
- Czekamy na decyzję PKP, które chcą nam przekazać tabor i odpisać go sobie jako darowiznę. Nie zgadza jednak na to urząd skarbowy - tłumaczy Jarosław Lipiński, prezes Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Wąskotorowej".