"Strażakom, którzy zaalarmowani weszli do mieszkania przez okno, ukazał się makabryczny widok: na podłodze w kuchni leżało ciało mężczyzny ogryzione przez psa". Do zdarzenia doszło w Gdyni - czytamy w "Głosie Elbląga".
"- Stwierdzono ubytki skóry powłok czaszki, skóry szyi i górnej części tułowia. Ślady zabezpieczone przez policję wskazują na to, że przebywający w mieszkaniu pies mógł żywić się ciałem swojego pana - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdyńskiej policji. Nie ma co się psu dziwić. 60-letni mężczyzna zmarł według wstępnych oględzin biegłego lekarza sądowego dwa miesiące wcześniej - prawdopodobnie z przyczyn naturalnych. (...) Dawniej opiekowała się nim 50-letnia kobieta. Trzy miesiące temu pokłócili się. Kobieta zajrzała do swego znajomego dopiero przedwczoraj. Nikt nie otwierał drzwi, pies szczekał, wewnątrz paliło się światło. Wezwała policję. Sąsiedzi nie zauważyli nic dziwnego w tym, że pies przeraźliwie ujada, a z mieszkania rozchodzi się smród (wewnątrz było mnóstwo psich odchodów). - Tam zawsze szczekał pies i zawsze śmierdziało - mówią. (...) Pracownicy pogotowia weterynaryjnego schwytali go i odwieźli do schroniska. - Nie można robić z niego potwora, bo on bronił się, żeby żyć - mówi Jolanta Molenda, kierownik schroniska dla zwierząt "Ciapkowo". - Nie wiadomo, jak my byśmy zachowali się w takiej sytuacji".
AK